Według "Rzeczpospolitej", Kwaśniewska zaprzeczyła, by znała Kunę i Żagla. "Nie znam tych panów. Gdyby nie zdjęcia, byłabym przekonana, że nigdy się z nimi nie spotkałam" - miała powiedzieć prezydentowa.
Zdjęcia, o których mówiła zamieścił nieistniejący już dziennik "Życie" w grudniu 2004 r. Pochodziły one ze spotkania opłatkowego lewicowych polityków i związanych z nimi przedsiębiorców z grudnia 1995 r. Na tych zdjęciach widać, jak Jolanta Kwaśniewska przełamuje się opłatkiem z Andrzejem Kuną.
Za "wielce zaskakujące i oburzające" uznał poseł PiS Zbigniew Ziobro przesłuchanie Jolanty Kwaśniewskiej przez prokuraturę w Pałacu Prezydenckim. Według niego, świadczy to o traktowaniu Kwaśniewskiej jako "nadobywatela". "Nie widzę w tym nic zdrożnego" - mówi prokurator krajowy Karol Napierski.
"Po raz kolejny mamy do czynienia z sytuacją, w której Pani Prezydentowa, w ślad za swym mężem, jest traktowana w kategorii nadobywatela. Korzysta bowiem z przywileju, który nie przysługuje innym obywatelom RP" - napisał Ziobro w oświadczeniu przekazanym w piątek PAP.
Jak podkreślił, nie można zapominać, że Kwaśniewska "nie została wybrana w żadnych wyborach, a co za tym idzie nie posiada ochrony z tytułu immunitetu, a także nie ma uprawnień do korzystania z innych przepisów prawnych, które nakazywałby traktować ją w sposób wyjątkowy".
"Wprowadzanie tego rodzaju obyczaju, który nakazuje rodzinę Prezydenta RP traktować w sposób iście królewski, niczym rodzinę panującą, jest, co najmniej niezręczne i nie powinno mieć miejsca w demokratycznym państwie prawa" - uważa Ziobro.
Sformułował też pytanie, czy również członkowie komisji śledczej będą musieli stawić się na przesłuchanie Kwaśniewskiej do Pałacu Prezydenckiego.
"Choć należy przypuszczać, że do takiego przesłuchania w ogóle nie dojdzie, ponieważ za chwilę grupa ekspertów, konstytucjonalistów skupionych wokół pary prezydenckiej stwierdzi, że Pani Kwaśniewska przez sam fakt bycia żoną Prezydenta RP stoi ponad prawem, a co za tym idzie nie ma obowiązku stawić się przed komisją śledczą" - czytamy w oświadczeniu Ziobry.
Napierski odpiera zarzuty posła. "Nigdzie nie jest wprawdzie napisane, że należy właśnie w tym miejscu przesłuchiwać żonę prezydenta RP, ale decyzja prokuratury była formą szacunku dla żony pierwszej osoby w państwie" - powiedział Napierski PAP.
"Miejsce przesłuchania nie ma nic wspólnego z jakością tej czynności" - dodał. Zwrócił uwagę, że z różnych przyczyn można odstąpić od generalnej - choć niezapisanej wprost w przepisach, a wynikającej z praktyki - zasady przesłuchiwania świadka w siedzibie prokuratury.
ks, pap