"Na tym etapie sprawy nie mogę nic więcej powiedzieć poza tym, że najprawdopodobniej wystąpimy z wnioskiem o ekstradycję" - powiedział Kalwas. Minister nie chciał komentować zarzutów wobec Kobylańskiego. Zdaniem dziennikarzy, w 1947 roku Kobylańskiemu udowodniono, że był tzw. szmalcownikiem - czyli za pieniądze wydawał hitlerowcom ukrywających się Żydów.
Kalwas odniósł się także do sprawy innej ekstradycji -Edwarda Mazura, polonijnego biznesmena z Chicago. Prokuratura podejrzewa, że jest on zamieszany w sprawę morderstwa byłego komendanta głównego policji Marka Papały. "USA mają zasadę, że nie wydają swoich obywateli, a Mazur ma amerykańskie obywatelstwo. Być może jednak wszystko ulegnie zmianie, gdy zakończy się dochodzenie, w ramach którego wraz z Amerykanami sprawdzamy, czy Mazur nabył obywatelstwo w sposób niewadliwy" - zaznaczył Kalwas.
Zdaniem ministra, amerykański wymiar sprawiedliwości doskonale współpracuje w tej sprawie z polskimi prokuratorami.
Kalwas nie zamierza też w żaden sposób interweniować w sprawie wniosku komisji śledczej d/s Orlenu, dotyczącego pociągnięcia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego do odpowiedzialności za odmówienie zeznań przed komisją. "Prokurator generalny, którym jestem, nie jest powołany do tego, by podejmować w tej sprawie decyzje. Artykuł 10. ustawy o prokuraturze stanowi, że decyzje w takich sytuacjach suwerennie podejmuje prokurator prowadzący sprawę" - odpowiedział minister.
Minister Kalwas obiecał też, że prokuratura zajmie się dziwnymi wydarzeniami, które miały miejsce po internetowym przesłuchaniu w krakowskiej prokuraturze Andrzeja Czyżewskiego przez komisję d/s Orlenu. Po tym przesłuchaniu prokuratorzy z Krakowa zaczęli otrzymywać pogróżki telefoniczne, a do mieszkań niektórych z nich dokonano włamań. "Pierwszy raz słyszę o tym od państwa, ale w tej sytuacji prokuratura zajmie się tą sprawą" -powiedział Kalwas.
Kalwas przyjechał do Torunia, by spotkać się z młodzieżą akademicką Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w sprawie blokowania dostępu do zawodu przez korporacje prawnicze. Minister opowiedział się za wprowadzeniem zmian w systemie aplikacji, ale tak, by "nie zniszczyć wymiaru sprawiedliwości". "Mamy 10 tysięcy sędziów, to dwa razy tyle, co nieco większa od nas Hiszpania" - mówił Kalwas.
Minister chciałby, aby problem dostępności do zawodu rozwiązać poprzez zwiększenie liczby asystentów sędziów i referendarzy sądowych. "U nas przypada dwóch takich urzędników na sędziego, w Hiszpanii - siedmiu. I do tego dążymy". Zdaniem Kalwasa, po kilkuletnim stażu na tych stanowiskach sędzią można byłoby zostać bez aplikacji.
Drugim powodem wizyty Kalwasa były rozmowy z władzami regionu dotyczące ulokowania w Toruniu lub Bydgoszczy sądu i prokuratury apelacyjnej. Minister nie chciał zająć jasnego stanowiska na temat tego, które z miast lepiej by się nadawało na siedzibę sądu apelacyjnego. W tej chwili oba miasta podlegają pod gdański Sąd Apelacyjny.
ks, pap