Według czwartkowej "Gazety Wyborczej", prezydent Rosji Władimir Putin zaprosił Jaruzelskiego na obchody Dnia Zwycięstwa, które odbędą się 9 maja w Moskwie. Rosjanie - jak pisze "GW" - utrzymują, że to strona polska poprosiła o zaproszenie b. prezydenta.
Z kolei doradca prezydenta RP ds. międzynarodowych Stanisław Ciosek oświadczył, że o zaproszeniu generała do Moskwy zdecydowali gospodarze obchodów, a Kancelaria Prezydenta nie ma nic przeciwko temu.
Komentując zaproszenie Jaruzelskiego do Moskwy prezes IPN powiedział, że generał jest symbolem pojałtańskiego porządku prawnego i jego obecność na tych obchodach niewątpliwie będzie utwierdzała w opinii tych, którzy sprzeciwiają się wizycie naszego prezydenta w Moskwie.
Z kolei Światowy Związek Żołnierzy AK ogłosił, że Jaruzelski może na obchodach Dnia Zwycięstwa w Moskwie reprezentować tylko siebie, a nie Wojsko Polskie. Weterani AK nie wybierają się do Moskwy, choć strona rosyjska wyrażała życzenie, aby w składzie polskiej delegacji znalazł się żołnierz AK. Akowcy przypominają, że "był to nie tylko dzień zwycięstwa nad Niemcami, ale i początek nowej okupacji".
Również działacze Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, tworzonego m.in. przez Światowy Związek Żołnierzy AK, Polski Związek Więźniów Komunizmu, Instytut Katyński w Polsce i Związek Piłsudczyków, wyrazili oburzenie z faktu, że jednym z uczestników oficjalnej delegacji władz RP do Moskwy ma być Jaruzelski.
Pozytywnie o udziale generała w moskiewskich obchodach wypowiedziała się natomiast większość polityków. Szef SLD Józef Oleksy stwierdził, że Jaruzelski będzie w Moskwie "całkiem na miejscu". Lider Samoobrony Andrzej Lepper nie widzi przeszkód, aby Jaruzelski, jako były żołnierz II wojny światowej, uczestniczył moskiewskich obchodach.
Również wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz (SdPl) uważa, że będzie rzeczą dobrą, jeśli w Moskwie będą także polscy kombatanci, w tym Jaruzelski. Jego zdaniem, powinniśmy pamiętać o tych elementach życiorysu Jaruzelskiego, które są świadectwem polskiego losu w drugiej wojnie światowej.
Wiceprezes PSL Janusz Piechociński uznał z kolei, że "niezależnie, czy ktoś wyznaje opcję prawicową, czy lewicową musi przyznać, że Jaruzelski jest kombatantem II wojny światowej i jako świadek tamtych czasów ma prawo, a nawet obowiązek, potwierdzić tamte wydarzenia na uroczystościach w Moskwie".
Inną opinię wyraził wiceprezes PiS Kazimierz Ujazdowski. Jego zdaniem, wyjazd prezydenta do Moskwy na obchody 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej w towarzystwie generała Jaruzelskiego "to nowa, nadzwyczajna i skandaliczna okoliczność".
Z kolei poseł PO Bronisław Komorowski stwierdził, że nie wie, jaki pomysł na swoją wizytę ma gen. Jaruzelski: czy będzie tam osobą zgłaszającą polskie pretensje do oceny historii, czy może odegra rolę "polskiego statysty".
"Jeśli jedzie po to, aby zademonstrować polską niezgodę na manipulowanie historią, to powiedziałbym, że to bardzo dobrze" - podkreślił. Jego zdaniem, źle by się jednak stało, gdyby gen. Jaruzelski pojechał do Moskwy "jako statysta i klakier uwiarygodniający +putinowską manipulację+".
Natomiast prezes LPR Marek Kotlinowski ocenił, że zaproszenie Jaruzelskiego przez Rosję nie przysłuży się stosunkom polsko- rosyjskim. "Z jednej strony rozumiem - kontynuował szef Ligi - że Jaruzelski był również żołnierzem, ale z drugiej strony - był też odpowiedzialny za wprowadzenie stanu wojennego w Polsce i był osobą, która utożsamia wszystkie gorzkie i dramatyczne przeżycia związane ze stanem wojennym" - argumentował.
ks, em, ss, pap