W imię Ojca

Dodano:   /  Zmieniono: 
Wbrew prognozom futurologów Homo sapiens nie stał się gatunkiem osiadłym, któremu do kontaktu ze światem wystarcza telewizor czy Internet. Wielkie wydarzenia - takie jak śmierć Papieża - nadal są w stanie wyciągnąć z wygodnych foteli miliony ludzi.
W XXI wieku trudno nie mieć styczności z informacją takiej wagi, jak odejście Jana Pawła II. Jest ona wszechobecna zarówno w prasie, jak i mediach elektronicznych oraz w Internecie, gdzie wiele serwisów przybrało od ubiegłego weekendu żałobne barwy. Praktycznie każdy zainteresowany może mieć zdalny dostęp do niezliczonych fotografii, przekazów na żywo i obszernych opisów związanych z życiem i śmiercią Karola Wojtyły.

Mimo to chęć do bezpośredniego, osobistego udziału w ważnym wydarzeniu wcale nie słabnie - wręcz przeciwnie, rośnie m.in. dzięki tanim połączeniom kolejowym, autokarowym i lotniczym oraz internetowej rezerwacji miejsc hotelowych. Liczbę pielgrzymów napływających do Watykanu liczy się w milionach. Wczorajsza msza narodowa w Warszawie zgromadziła ponad 200 tys. osób. Nie sposób oszacować liczby wiernych gromadzących się w kościołach na nabożeństwach odprawianych w intencji zmarłego Papieża.

Wygląda na to, że mimo wszechobecnych mediów i komputerów ludzie nadal mają w pamięci werset z Ewangelii według św. Mateusza: "Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich". Tak spektakularne przypomnienie bliskości i wspólnoty ludzi wierzących jest kolejnym ważnym elementem dziedzictwa, jakie pozostawił nam Jan Paweł II.

Jan Stradowski