Drugą przyczyną - kontynuuje "NG" - jest środowy przyjazd do Kijowa wysłanników skłóconego z Kremlem rosyjskiego oligarchy Borysa Bieriezowskiego. "Sam fakt ich przyjazdu wzmocnił wewnątrzpolityczne pozycje bliskiego Juszczence szefa Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Petra Poroszenki, z którym Julia Tymoszenko nie zdołała ułożyć sobie stosunków" - pisze dziennik.
"Jeśli Tymoszenko ulegnie presji i napisze podanie o dymisję, to właśnie Poroszenko przejmie tekę premiera" - uważa anonimowy deputowany, cytowany przez dziennik "Niezawisimaja Gazieta". Jego zdaniem, "ten protegowany Juszczenki jeszcze przed zwycięstwem +pomarańczowej rewolucji+ był przekonany, że to właśnie on stanie na czele gabinetu ministrów, a nominację Tymoszenko uznał za nieporozumienie".
"Pośrednim potwierdzeniem istnienia problemów był fakt, że premier Tymoszenko, która dotychczas nawet nocowała w gmachu rządu, w środę po raz pierwszy nie przyszła na posiedzenie gabinetu ministrów. Jednocześnie okazało się, że Tymoszenko albo przeniosła, albo odwołała swoją wizytę w Rosji, planowaną na 15-16 kwietnia. Żaden z telefonów służby prasowej pani premier nie odpowiadał" - pisze "Niezawisimaja Gazieta".
ks, pap