Przez lata pracy u boku Jana Pawła II dorobił się przydomka "pancernego kardynała" i "wielkiego inkwizytora". Nie sposób jednak zapomnieć, że w swym niewątpliwym konserwatyzmie Ratzinger jest równocześnie nowoczesny. Jest to bowiem ten rodzaj konserwatyzmu, jaki prezentował Ronald Reagan, który był świadom, że istnieją wartości niezbywalne. Temu przekonaniu daje wyraz również Ratzinger. Nie jest on jednak wbrew temu co się o nim mówi wyznawcą rozwiązań siłowych. Na pewno nie opowiada się za sojuszem ołtarza z tronem. Zdaje sobie sprawę, że we współczesnym świecie Kościół katolicki nie może uciekać się do przymusu. Kiedyś, gdy zarzucano mu, że jego konserwatyzm przyczynia się do opustoszenia kościołów odparł "No i co z tego? Najwyżej będzie nas mniej".
Dla Polski wybór tego przejściowego, bo 78-letniego papieża, jest korzystny. Czyż można sobie bowiem wyobrazić w gronie kardynałów innego, który darzyłby Jana Pawła II taką miłością, że wspomniałby go jako Wielkiego już w pierwszych słowach pontyfikatu?
Cezary Gmyz