Zdaniem prezydenta Hu - zauważa dziennik - "pokojowy" charakter miało m.in. bezceremonialne poskromienie demokracji w Hongkongu, zwiększenie rocznych wydatków na zbrojenia czy też przyjęcie tzw. ustawy antysecesyjnej, sankcjonującej ewentualną agresję przeciwko demokratycznemu Tajwanowi, jeśli ten nie sprostałby żądaniom Pekinu.
Teraz natomiast nacjonalistyczne zapędy Chin koncentrują się na Japonii, co grozi wyraźną polaryzacją regionu i może zmusić pozostałe potęgi, w tym Stany Zjednoczone, do opowiedzenia się po którejś ze stron. Zdaniem dziennika, mogłoby dojść do zjednoczenia się części Azji, a z nią także i USA, w celu pohamowania chińskiej waleczności. A to nie stanowiłoby dobrego rozwiązania zarówno dla Stanów Zjednoczonych, Chin, Azji oraz światowego bezpieczeństwa - dodaje "Washington Post".
em, pap
Czytaj też: Wojna podręcznikowa; Japonia przeprasza za wojnę