Wnioskodawcy zarzucają przewodniczącemu Komisji Europejskiej Jose Manuelowi Barroso brak woli wyjaśnienia przed Parlamentem Europejskim stawianych mu zarzutów korupcji. Ich zdaniem, Barroso przyjął korzyści majątkowe wartości kilkunastu tysięcy euro od swego wieloletniego przyjaciela, greckiego miliardera Spirosa Latsisa latem ubiegłego roku, kiedy wraz z rodziną spędził wakacje na jego luksusowym jachcie.
Według ND, miesiąc później firma Latsisa otrzymała korzystną decyzję wydaną przez KE w sprawie pomocy regionalnej wartości 10 milionów euro. Barroso był wówczas jedynie desygnowanym przewodniczącym KE. Funkcję tę objął dopiero pod koniec listopada 2004 roku.
"Jako desygnowany przewodniczący, Barroso był osobą wpływową" - tłumaczył w czwartek zarzuty wobec Barroso szef frakcji "Niepodległość i Demokracja", Brytyjczyk Nigel Farage.
"Do PE wpłynął wniosek 76 deputowanych w sprawie konfliktu interesów komisarzy, złożony przez Nigela Faraga" (szef eurosceptycznej ND) - poinformował dos Santos. Zapowiedział, że zgodnie z procedurą, wniosek zostanie przesłany do Komisji Europejskiej, a debata w PE w tej sprawie odbędzie się 25 maja.
Natomiast głosowanie nad wotum nieufności odbędzie się podczas czerwcowej sesji europarlamentu w Strasburgu.
Sam Barroso uznał w czwartek wniosek o wotum nieufności za "całkowicie absurdalny" i za próbę cenzurowania jego poczynań, ale powiedział dziennikarzom, że nie ma problemu z wyjaśnieniem wakacyjnego pobytu na jachcie greckiego miliardera.
Wniosek jest "kompletnym absurdem, ponieważ łączy moje życie prywatne z decyzjami Komisji" - powiedział Barroso, dodając, że "jedna sprawa z drugą niewiele mają wspólnego".
Do tego, by zmusić Komisję Europejską do dymisji potrzebna jest podwójna większość: większość wszystkich członków PE (czyli 367 z 732) oraz dwie trzecie głosujących.
"Szczerze mówiąc wątpię, czy uda nam się zebrać te dwie trzecie głosów" - powiedział dziennikarzom Farage. "Wszystko zależy jednak od rewelacji, jakie ujawni debata" - dodał.
Z prawnego punktu widzenia Barroso nie ma obowiązku uczestniczenia w debacie i tłumaczenia się eurodeputowanym z zarzutów. "Jeśli nie przyjdzie, to będzie najlepsza gwarancja, że eurodeputowani zagłosują przeciw" - powiedział Farage.
Wśród eurodeputowanych, którzy podpisali wniosek są przede wszyscy eurosceptycy, komuniści oraz kilku deputowanych zielonych. Jest wśród nich 14 Polaków: z LPR i Samoobrony.
"Liczymy, że przewodniczący Komisji Europejskiej oczyści się z tych zarzutów" - powiedział Ryszard Czarnecki (Samoobrona).
Czterech eurodeputowanych PSL, należących do największej chadeckiej frakcji w PE, początkowo też podpisało wniosek, ale później się z tego wycofało.
Od 1979 roku PE sześć razy głosował nad wotum nieufności wobec Komisji Europejskiej. W 1999, tuż przed głosowaniem, pod presją eurodeputowanych do dymisji podała się Komisja Jacquesa Santera.
ss, ks, pap