Akademia Telewizyjna przyznała Wiktory 99
Co prawda nie wszyscy laureaci kojarzeni są z kategorią, w jakiej zostali wyróżnieni, ale kilka - wreszcie - docenionych nazwisk rekompensowało złe wrażenie. Podczas tegorocznej gali można było natomiast zauważyć inną pozytywną tendencję. Okazuje się bowiem, że rodzime media coraz rzadziej traktowane są wyłącznie jako dostarczyciele taniej rozrywki i "złych wiadomości". Coraz częściej zaś jako mecenas i miejsce, gdzie obok proszków do prania skutecznie reklamować można także kulturę czy akcje charytatywne.
Laureatów typuje Akademia Telewizyjna, składająca się z osób nagrodzonych w latach poprzednich. Tegoroczne podsumowanie wskazało wyraźnie, że z telewizją publiczną aktywnie i z sukcesami współzawodniczy na polskim rynku tylko jedna stacja niezależna - TVN. Wiktory otrzymali Hubert Urbański ("odkrycie roku") i Kayah ("piosenkarz roku"). Poza tym ludzie związani z TVN - Tomasz Lis, Grzegorz Jędrzejowski, Monika Olejnik, Edward Miszczak, Janusz Rewiński - byli nominowani we wszystkich "okołotelewizyjnych" kategoriach.
Za pomocą Super-Wiktorów Akademia Telewizyjna nadrabia wieloletnie zaległości, nagradzając za całokształt twórczości. Z tego powodu przyznawanie statuetek w tej kategorii z reguły nie wzbudza kontrowersji. Trudno bowiem zaprzeczyć, że wyróżnienie to należało się tegorocznym laureatom: Andrzejowi Wajdzie, Jerzemu Hoffmanowi i Czesławowi Niemenowi. Tym bardziej że to właśnie Hoffman i Wajda wydatnie przyczynili się na przykład do sukcesu Michała Żebrowskiego, odtwórcy głównych ról w filmach "Ogniem i mieczem" i "Pan Tadeusz". To właśnie Michała Żebrowskiego akademia uznała za najpopularniejszego aktora w 1999 r.
Telewizyjne Wiktory można traktować albo jako konkurs poważny i prestiżowy - ale wówczas kontrowersyjny - albo - jak prawdopodobnie robi to jury - pół żartem, pół serio. Laureaci nie zawsze kojarzeni są z kategorią, w jakiej zostali wyróżnieni. Sami też nie zawsze się z nią utożsamiają. Roberta Janowskiego uznano za "odkrycie roku", chociaż on sam nazywa siebie dinozaurem telewizji. Jan Nowak-Jeziorański, "osobowość telewizyjna 1999 r.", sam zauważył odbierając nagrodę, że w ubiegłym roku w telewizji pojawił się tylko raz. Wręczający mu statuetkę Andrzej Olechowski wyjaśnił jednak, że dzięki Janowi Nowakowi-Jeziorańskiemu, "nauczycielowi postawy obywatelskiej", mniej jest w Polsce osobliwości, a więcej osobowości. Nikt z prowadzących nie podjął się natomiast uzasadnienia "honorowego i pozakonkursowego" Wiktora, którego otrzymał Jean-Claude Van Damme.
Gdyby nagrody Akademii Telewizyjnej traktować poważnie, kontrowersje wzbudzałaby już lista nominowanych. W kategorii "piosenkarz, artysta estrady" znalazł się - co nie dziwi - Janusz Rewiński, reanimujący w programie "Ale plama" polską satyrę polityczną. Równocześnie kandydował jednak Marcin Daniec, który skłania się raczej ku mało ambitnemu humorowi biesiadnemu, odgrzewaniu dowcipów z brodą i upominaniu widzów podczas występów, że na przykład nie mają się wiercić, czym wzbudza o dziwo ogólny aplauz. Trafnie go zresztą sportretowano w filmowej prezentacji, jak podskakując na scenie, skandował: "Tak się bawi, tak się bawi sto-li-ca". Nagradzani chcieli się czuć jak gwiazdy Hollywood, przygotowując mniej lub bardziej zabawne podziękowania. O ile jednak gwiazdy Holly- wood zwykle dziękują swym nauczycielom fachu i rodzicom, o tyle rodzime gwiazdy telewizji skłaniają się do pozdrowień i słów pochwały pod adresem swoich pociech. A to w trakcie gali przybrało rozmiary karykaturalne. Na szczęście fala podziękowań znalazła też inny adres - polskie media. Laureaci przyznali, że bez nich nie ma mowy o sukcesie frekwencyjnym i kasowym rodzimej produkcji filmowej. Jurek Owsiak (nagroda publiczności) docenił rolę mediów w propagowaniu akcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Ze wszystkimi mediami żyję dobrze i przed nimi chylę czoło - mówił. Leszek Balcerowicz (Wiktor dla najpopularniejszego polityka) nazwał telewizję "mistrzem masowej komunikacji". Akademia dostrzega i nagradza przede wszystkim ludzi działających w telewizji. Nominuje lub honoruje statuetką najlepszych twórców programów (Wiktor dla Elżbiety Skrętkowskiej - "Szansa na sukces"; nominacja Edwarda Miszczaka - "Cela nr") i najpopularniejszych prezenterów i spikerów (Wiktory dla Grażyny Bukowskiej i Iwony Schymalli). - Wiktora traktuję z szacunkiem, ale na pewno nie śmiertelnie poważnie. Tak zresztą nie traktują też swoich wyróżnień laureaci Oscara - mówi Hubert Urbański. - Lubię to, co robię, a "Milionerzy" mają przed sobą długą przyszłość.
Tegoroczne Wiktory unaoczniły też, jak wysoko ceniona jest w telewizji rzetelna informacja. Dlatego w "okołodziennikarskich" kategoriach nominowano kilkanaście osób. Waldemara Milewicza, autora krótkich reportaży z Czeczenii, uhonorowano Wiktorem 99 dla najlepszego "dziennikarza, komentatora i publicysty". Tomasza Lisa nominowano aż w trzech kategoriach (czym ustanowił swoisty rekord): "dziennikarz, komentator i publicysta", "osobowość telewizyjna", a wraz z Grzegorzem Jędrzejowskim jako jednych z najbardziej docenianych autorów programu. Wśród dziennikarzy rywalizujących w tym roku o nagrodę znaleźli się też Monika Olejnik i Kamil Durczok. Akademia Telewizyjna pretenduje jednak również do miana wyroczni w kategoriach odleglejszych - nagradzając najlepszych piosenkarzy (Kayah), polityków (Leszek Balcerowicz) czy sportowców (Mateusz Kuśnierewicz). Do tego ma z pewnością pełne prawo. Współczesna telewizja okazuje się bowiem największą, bo mającą najszerszą publiczność, areną rozgrywek sportowych, estradą dokonań na polu kultury, a także sceną polityczną.
Laureatów typuje Akademia Telewizyjna, składająca się z osób nagrodzonych w latach poprzednich. Tegoroczne podsumowanie wskazało wyraźnie, że z telewizją publiczną aktywnie i z sukcesami współzawodniczy na polskim rynku tylko jedna stacja niezależna - TVN. Wiktory otrzymali Hubert Urbański ("odkrycie roku") i Kayah ("piosenkarz roku"). Poza tym ludzie związani z TVN - Tomasz Lis, Grzegorz Jędrzejowski, Monika Olejnik, Edward Miszczak, Janusz Rewiński - byli nominowani we wszystkich "okołotelewizyjnych" kategoriach.
Za pomocą Super-Wiktorów Akademia Telewizyjna nadrabia wieloletnie zaległości, nagradzając za całokształt twórczości. Z tego powodu przyznawanie statuetek w tej kategorii z reguły nie wzbudza kontrowersji. Trudno bowiem zaprzeczyć, że wyróżnienie to należało się tegorocznym laureatom: Andrzejowi Wajdzie, Jerzemu Hoffmanowi i Czesławowi Niemenowi. Tym bardziej że to właśnie Hoffman i Wajda wydatnie przyczynili się na przykład do sukcesu Michała Żebrowskiego, odtwórcy głównych ról w filmach "Ogniem i mieczem" i "Pan Tadeusz". To właśnie Michała Żebrowskiego akademia uznała za najpopularniejszego aktora w 1999 r.
Telewizyjne Wiktory można traktować albo jako konkurs poważny i prestiżowy - ale wówczas kontrowersyjny - albo - jak prawdopodobnie robi to jury - pół żartem, pół serio. Laureaci nie zawsze kojarzeni są z kategorią, w jakiej zostali wyróżnieni. Sami też nie zawsze się z nią utożsamiają. Roberta Janowskiego uznano za "odkrycie roku", chociaż on sam nazywa siebie dinozaurem telewizji. Jan Nowak-Jeziorański, "osobowość telewizyjna 1999 r.", sam zauważył odbierając nagrodę, że w ubiegłym roku w telewizji pojawił się tylko raz. Wręczający mu statuetkę Andrzej Olechowski wyjaśnił jednak, że dzięki Janowi Nowakowi-Jeziorańskiemu, "nauczycielowi postawy obywatelskiej", mniej jest w Polsce osobliwości, a więcej osobowości. Nikt z prowadzących nie podjął się natomiast uzasadnienia "honorowego i pozakonkursowego" Wiktora, którego otrzymał Jean-Claude Van Damme.
Gdyby nagrody Akademii Telewizyjnej traktować poważnie, kontrowersje wzbudzałaby już lista nominowanych. W kategorii "piosenkarz, artysta estrady" znalazł się - co nie dziwi - Janusz Rewiński, reanimujący w programie "Ale plama" polską satyrę polityczną. Równocześnie kandydował jednak Marcin Daniec, który skłania się raczej ku mało ambitnemu humorowi biesiadnemu, odgrzewaniu dowcipów z brodą i upominaniu widzów podczas występów, że na przykład nie mają się wiercić, czym wzbudza o dziwo ogólny aplauz. Trafnie go zresztą sportretowano w filmowej prezentacji, jak podskakując na scenie, skandował: "Tak się bawi, tak się bawi sto-li-ca". Nagradzani chcieli się czuć jak gwiazdy Hollywood, przygotowując mniej lub bardziej zabawne podziękowania. O ile jednak gwiazdy Holly- wood zwykle dziękują swym nauczycielom fachu i rodzicom, o tyle rodzime gwiazdy telewizji skłaniają się do pozdrowień i słów pochwały pod adresem swoich pociech. A to w trakcie gali przybrało rozmiary karykaturalne. Na szczęście fala podziękowań znalazła też inny adres - polskie media. Laureaci przyznali, że bez nich nie ma mowy o sukcesie frekwencyjnym i kasowym rodzimej produkcji filmowej. Jurek Owsiak (nagroda publiczności) docenił rolę mediów w propagowaniu akcji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. - Ze wszystkimi mediami żyję dobrze i przed nimi chylę czoło - mówił. Leszek Balcerowicz (Wiktor dla najpopularniejszego polityka) nazwał telewizję "mistrzem masowej komunikacji". Akademia dostrzega i nagradza przede wszystkim ludzi działających w telewizji. Nominuje lub honoruje statuetką najlepszych twórców programów (Wiktor dla Elżbiety Skrętkowskiej - "Szansa na sukces"; nominacja Edwarda Miszczaka - "Cela nr") i najpopularniejszych prezenterów i spikerów (Wiktory dla Grażyny Bukowskiej i Iwony Schymalli). - Wiktora traktuję z szacunkiem, ale na pewno nie śmiertelnie poważnie. Tak zresztą nie traktują też swoich wyróżnień laureaci Oscara - mówi Hubert Urbański. - Lubię to, co robię, a "Milionerzy" mają przed sobą długą przyszłość.
Tegoroczne Wiktory unaoczniły też, jak wysoko ceniona jest w telewizji rzetelna informacja. Dlatego w "okołodziennikarskich" kategoriach nominowano kilkanaście osób. Waldemara Milewicza, autora krótkich reportaży z Czeczenii, uhonorowano Wiktorem 99 dla najlepszego "dziennikarza, komentatora i publicysty". Tomasza Lisa nominowano aż w trzech kategoriach (czym ustanowił swoisty rekord): "dziennikarz, komentator i publicysta", "osobowość telewizyjna", a wraz z Grzegorzem Jędrzejowskim jako jednych z najbardziej docenianych autorów programu. Wśród dziennikarzy rywalizujących w tym roku o nagrodę znaleźli się też Monika Olejnik i Kamil Durczok. Akademia Telewizyjna pretenduje jednak również do miana wyroczni w kategoriach odleglejszych - nagradzając najlepszych piosenkarzy (Kayah), polityków (Leszek Balcerowicz) czy sportowców (Mateusz Kuśnierewicz). Do tego ma z pewnością pełne prawo. Współczesna telewizja okazuje się bowiem największą, bo mającą najszerszą publiczność, areną rozgrywek sportowych, estradą dokonań na polu kultury, a także sceną polityczną.
Więcej możesz przeczytać w 8/2000 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.