Spotkanie kierownictwa MSWiA ma zacząć się ok. godz. 9, a minister Kalisz ok. południa zamierza poinformować premiera o decyzjach, jakie zapadną podczas tego spotkania. Pytany o nieoficjalne doniesienia dot. ewentualnej dymisji Brachmańskego, szef MSWiA powiedział jedynie "że dzisiaj jakiekolwiek informacje, dotyczące dymisji którejkolwiek z osób z kierownictwa są przedwczesne - o jeden dzień".
Późnym popołudniem Brachmański powiedział jednak PAP, że nie poda się do dymisji, "bo to byłoby sygnałem, że nie opłaca się robić porządków w policji". Nieco później podczas konferencji dotyczącej przywiezienia do Polski Ryszarda Niemczyka podejrzewanego m.in. o związek z zabójstwem gen. Marka Papały, Brachmański powiedział, że jeżeli w środę ktoś zdecyduje o jego dymisji - "spakuje się" i opuści ministerstwo. Dodał, że czuje się zażenowany sytuacją, w której ma odpowiadać za coś, co nie nastąpiło podczas jego kadencji (chodzi m.in. o zaginięcie z łódzkich magazynów policji kokainy i heroiny).
"Jestem zażenowany, że muszę się tłumaczyć z czegoś, do czego ręki nie przyłożyłem. Nie widzę powodów, abym miał odpowiadać za czasy, kiedy w tym resorcie rządził pan minister Biernacki (Marek, minister spraw wewnętrznych w rządzie Jerzego Buzka - PAP), a CBŚ nadzorował pan generał Rapacki (Adam, powołany na to stanowisko przez Biernackiego - PAP)" - powiedział minister.
Przyznał, że odczuwa naciski medialne na to, by podać się do dymisji. "Zacząłem porządkować sprawy w policji. W efekcie tego porządkowania ujawniły się nieprawidłowości, które miały miejsce w 2000 i 2001 roku (...). Zbyt wielu ludziom nacisnęliśmy na odciski" - mówił Brachmański dziennikarzom.
Biernacki uważa, że Brachmańskiemu "puszczają nerwy", zaś cała sytuacja może świadczyć o konflikcie między Kaliszem a Brachmańskim. Były minister wypowiedzi Brachmańskiego traktuje jako "tłumaczenie się do twardego elektoratu SLD". "Wiadomo, że zawsze jest coś do poprawienia, ale kiedy przychodziłem do resortu, resort był targany, kiedy odchodziłem, był sprawny" - ocenił Biernacki w rozmowie z PAP.
Brachmański kolejny raz zaprzeczył doniesieniom "Gazety Wyborczej" o gangu w Komendzie Głównej Policji. Określił je jako "wyssane z palca".
Poniedziałkowa "Gazeta Wyborcza" podała, że dwa miesiące temu Centralne Biuro Śledcze dostało od tajnego współpracownika sygnał, iż pewien gang szuka na czarnym rynku kupca na kradzione klimatyzatory. Według gazety, funkcjonariusze nawiązali kontakt z gangsterami, umówili się z nimi, zaproponowali im też broń i fałszywe dokumenty, a podczas spotkania miało się okazać, że wśród gangsterów jest oficer Komendy Głównej Policji.
Informacjom tym ostro zaprzeczyło zarówno MSWiA, jak i policja. Kalisz mimo to złożył na ręce premiera dymisję. We wtorek tłumaczył, że nie ma to związku z doniesieniami gazety. "Ja wczoraj podjąłem decyzję o złożeniu dymisji w wyniku przeanalizowania całokształtu spraw, które się dzieją w policji" - wyjaśnił.
Pytany o ewentualną dymisję komendanta głównego policji Leszka Szredera Kalisz powiedział, że "jest to służba mundurowa i nie można robić szybkich ruchów".
ss, pap