To, że aresztowano asystenta jednego z członków komisji śledczej, ujawnił w marcu w Radiu Zet zastępca prokuratora generalnego Kazimierz Olejnik (nie powiedział, o którego posła chodzi). Wkrótce potem rzecznik warszawskiej prokuratury Maciej Kujawski potwierdził, że chodzi o byłego asystenta Gruszki, który "co najmniej wyraził gotowość współpracy z obcym wywiadem". Marcin T. zajmował się funduszami unijnymi w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Warszawie.
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ujawniła, że 24 lutego 2005 r. na podstawie jej materiałów prokuratura wszczęła śledztwo. 3 marca T. został zatrzymany, a 5 marca - aresztowany (na trzy miesiące). Oficer obcego wywiadu, który od 2003 r. kontaktował się z T., opuścił terytorium RP na żądanie Polski. Nie podano, o który wywiad chodzi. Według mediów, chodzi o Rosję.
Prawicowi członkowie komisji śledczej uważają, że sprawę nieprzypadkowo ujawniono dopiero po tym, jak prezydent Aleksander Kwaśniewski odmówił stawienia się przed komisją.
"Jeżeli komuś się wydaje, że sprawę o charakterze szpiegowskim można sprokurować z dnia na dzień, to jest w dużym błędzie. Jakiekolwiek tłumaczenie, że to jest związane z takim albo innym zdarzeniem, jest po prostu bezsensowne, nieuprawnione i nie trzyma się logiki" - mówił Olejnik. "Wniosek o aresztowanie T. prokuratura złożyła 4 marca, a więc jeszcze przed konfliktem komisja-prezydent, kiedy wszyscy byli przekonani, że prezydent pojawi się przed komisją" - tak odpierał te zarzuty Kujawski.
Sprawę wyjaśnia sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych. "ABW nie popełniła żadnych błędów w sprawie Marcina T." - zapewniał komisję szef ABW Andrzej Barcikowski. Zaznaczył on, że w sprawie nie ma podtekstów politycznych. "Marcin T. wiedział, co robi, i przyznał się" - tak Barcikowski odpowiedział na pytanie, czy Marcin T. podjął współpracę z obcym wywiadem.
Według Zbigniewa Wassermanna (PiS), być może T. w ogóle nie popełnił żadnego przestępstwa. "To było potencjalne zagrożenie szpiegostwem, nie rzeczywiste" - dodawał szef speckomisji Konstanty Miodowicz (PO).
Barcikowski przyznał, że z ABW nie konsultowano się w sprawie ujawnienia przez prokuraturę mediom informacji o zatrzymaniu w marcu Marcina T. "Być może lepiej byłoby, gdyby była konsultowana" - podkreślił. Według zastępcy warszawskiego prokuratora okręgowego Zbigniewa Ordanika, który także był gościem komisji, taka konsultacja nie jest konieczna.
Prokuratura zapowiadała ostatnio akt oskarżenia wobec Marcina T., któremu grozi do 8 lat więzienia.
ss, pap