IPN będzie przekazywał teczki komisji (aktl.)

IPN będzie przekazywał teczki komisji (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
IPN w dalszym ciągu będzie przekazywał teczki sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen - ustalono na spotkaniu posłów z szefem Instytutu prof. Leonem Kieresem.
Prawo nie zostało złamane, materiały z IPN dotyczące Jana Kulczyka są jawne - powiedział dziennikarzom szef komisji Andrzej Aumiller (UP).

Komisja spotkała się z Kieresem w związku z ujawnieniem przez Antoniego Macierewicza (RKN) w poniedziałek zawartości teczki Kulczyka. Poseł powiedział, że w materiałach przekazanych komisji znajduje się m.in. raport agenta SB, który kontrolował Kulczyka oraz dyspozycja ówczesnego zastępcy szefa wywiadu SB gen. Henryka Jasika, który miał polecić wyrejestrowanie wszystkich spraw biznesmena i przekazanie ich do jego wyłącznej dyspozycji.

Macierewicz zaznaczył, że bardzo cieszy się, iż przyznano, że  dokumenty dotyczące Kulczyka są jawne. Oznacza to, że np. dziennikarze mogą się z nimi zapoznać w Instytucie, co jest regulowane procedurami opisanymi w ustawie o IPN.

"Komisja nie może dowolnie udostępniać materiałów, nawet jeśli są one jawne" - przestrzegł Kieres.

Zapowiedział, że teczki będzie dostarczał zgodnie z warunkami, jakie zostały uzgodnione w marcu. I tak komisja ma się zwracać o  teczkę każdej osoby osobno; każdy wniosek będzie oddzielnie uzasadniony i opatrzony podpisem szefa komisji z zapewnieniem, że  wykorzystanie informacji z teczek nie naruszy niczyich dóbr osobistych; dana osoba musiała już być wcześniej przesłuchana przez komisję lub co najmniej wezwana jako świadek; materiały dotyczące osób, wobec których zapadły prawomocne orzeczenia lustracyjne, nie będą wykorzystywane przez komisję dla oceny zgodności decyzji Sądu Lustracyjnego z prawem. (Sąd ten uznał już, że m.in. Aleksander Kwaśniewski i Jerzy Buzek nie byli agentami służb specjalnych PRL).

Kieres nie podał, kiedy przekaże komisji kolejne z ponad 30 teczek, o które wystąpili posłowie. Na razie do komisji wpłynęło kilka z nich. Podkreślił, że decyzja w sprawie każdego wniosku zapada indywidualnie.

Aumiller podkreślił, że ujawniając informacje z dokumentów dotyczących Kulczyka Macierewicz złamał umowę dżentelmeńską między komisją a prof. Kieresem, że materiały te będą zachowane do  wiadomości posłów. Macierewicz uważa jednak, że umowy nie było.

"Umowa dżentelmeńska została złamana" - upierał się Aumiller. "To  pan ją zawarł" - ripostował Macierewicz. "Owszem, ale przy zgodzie całej komisji" - powiedział Aumiller i zaapelował do Macierewicza, by nie kłócić się w obecności dziennikarzy.

Macierewicz podkreślił, że przekazując informacje dotyczące Kulczyka nie ujawnił niczego, co naruszałoby czyjąś godność. Ocenił też, że prezes IPN nie ma wyjścia i musi przekazać pozostałe teczki, bowiem tak stanowi prawo.

Szef komisji poinformował również, że posłowie postanowili, iż w  przyszłości, jeśli prezydium stwierdzi, że została złamana ustawa o ochronie danych osobowych, czy innych objętych tajemnicą, to  wystąpi do organów państwa z odpowiednim wnioskiem.

Dziennikarze pytali Kieresa, czy po spotkaniu z komisją jest spokojny o los materiałów, które będzie przekazywał komisji. "Muszę mieć zaufanie do posłów" - odparł szef IPN. Zwłaszcza -  dodał - że przewodniczący komisji deklaruje w imieniu jej członków, że ta współpraca będzie realizowana w oparciu o prawo i  uzgodnione zasady. "Spokój uzyskam wówczas kiedy wreszcie odejdę z  IPN" - zakończył.

ks, ss, pap