Nierówna parada równości (aktl.)

Nierówna parada równości (aktl.)

Dodano:   /  Zmieniono: 
Ponad 2,5 tys. osób. wzięło udział w sobotę w Paradzie Równości, zorganizowanej przez środowiska gejów i lesbijek. Demonstracja, odbywająca się mimo zakazu władz Warszawy, przebiegła pokojowo, choć przeciwnicy próbowali ją zakłócić.
Interweniowała policja.

Młodzież Wszechpolska zapowiedziała doniesienie do prokuratury na  organizatorów. Prezydent Warszawy Lech Kaczyński zapowiedział, że  wystąpi do ministra spraw wewnętrznych o wyjaśnienie zachowania policji podczas manifestacji.

W pochodzie maszerowali geje, lesbijki, ich przyjaciele, a także m.in. członkowie Stowarzyszenia Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury w Polsce, organizacji Lambda, Kampanii Przeciw Homofobii oraz  przedstawicielki środowisk feministycznych, politycy. Było też wielu zagranicznych gości, w tym dziennikarzy.

Według wielu rozmówców, nielegalna parada z manifestacji w  obronie praw mniejszości przerodziła się w demonstrację przeciw zakazowi prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz w obronie praw człowieka.

"Jesteśmy przekonani, że parada zburzyła mity i stereotypy, jakie funkcjonują na temat osób homoseksualnych, a które są przedstawiane jako przebierańcy, które myślą tylko o seksie, jako zboczeńcy" - powiedział prezes Kampanii Przeciw Homofobii Robert Biedroń.

Na czele parady szli - obok organizatorów - wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka, wicemarszałek Senatu Kazimierz Kutz oraz  parlamentarzyści niemieckiej partii Zielonych, którzy przyjechali w sobotę do Warszawy.

Parada była bardzo głośna, maszerujący nieśli bowiem grzechotki i  bębny, z głośników na samochodzie rozbrzmiewała muzyka. Uczestnicy parady wznosili też okrzyki, m.in.: "Precz z Kaczorem -  dyktatorem", "Kaczyzm!". Nad tłumem powiewały tęczowe flagi -  symbol środowiska homoseksualnego, flagi fioletowe - symbol środowiska lesbijskiego oraz flagi Unii Europejskiej. Nieśli też liczne transparenty, na których przeczytać można było m.in.: "Gej to nie pedofil", "Hitler też zakazał spotkań homoseksualistów, a  potem mordował ich w Dachau", "Kaczki na wieś, lesbijki na  Wiejską", "Prawo do protestu - tak; prawo do miłości - tak; dyktat skrajnej prawicy - nie!"; "Precz z homofobem Kaczyńskim!" i  "Kaczyński narzędziem skrajnej prawicy!".

Przemarsz kilkakrotnie próbowała zakłócić grupa Młodzieży Wszechpolskiej i tzw. szalikowców, siadając na jezdni i  zagradzając drogę. Policja usuwała ich siłą.

Rzecznik komendanta stołecznego policji nadkomisarz Mariusz Sokołowski poinformował, że w czasie Parady policja zatrzymała 20 najbardziej agresywnych osób, które zostały przewiezione do  śródmiejskiej komendy rejonowej policji. Dwie osoby uczestniczące w Paradzie zostały ranne od uderzenia kamieniem.

Po paradzie, na Placu Defilad odbył się piknik "Rodzinna Warszawa - Miasto bez nienawiści" zorganizowany przez Ośrodek Informacji Środowisk Kobiecych Ośka i stowarzyszenie Le Madame.

Swoją zapowiadaną na sobotę manifestację przeciwko propagowaniu związków homoseksualnych odwołało warszawskie Forum Młodych PiS. Jak wyjaśnił przewodniczący Forum Jarosław Krajewski powodem odwołania manifestacji była "możliwa prowokacja ze strony środowisk anarchistycznych i lewackich, które zapowiedziały udział w wiecu równości, organizowanym przez środowiska homoseksualne".

Młodzież Wszechpolska przygotowuje wniosek do prokuratury w  sprawie popełnienia przestępstwa przez organizatorów sobotniej manifestacji w Warszawie - poinformował na konferencji prasowej prezes MW Marcin Kubiński. Organizacja ta będzie żądać odwołania komendanta stołecznej policji, a także domagać się od prezydenta Warszawy odpowiedzi na pytanie, czy nieoficjalnie wydano zgodę na  przemarsz manifestacji oraz polecenie jej ochrony, nie informując o tym opinii publicznej.

Prezydent Warszawy Lech Kaczyński, oceniając sobotnią Paradę Równości, powiedział wieczorem, że "całkowicie niedopuszczalne było, że policja działała - jego zdaniem - na polecenie z góry, prawdopodobnie Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji". "Polecenie to było całkowicie sprzeczne z decyzją, którą wydało miasto" - dodał.

Według Kaczyńskiego, "w pewnych momentach policja ochraniała manifestujących gejów i lesbijki tak, jakby była to demonstracja legalna, a zakuwała w kajdanki przeciwników Parady Równości". Kaczyński zapowiedział, że wystąpi do ministra spraw wewnętrznych o wyjaśnienie zachowania policji.

"Dziś na ulicach Warszawy mieliśmy przedsmak IV RP braci Kaczyńskich. Polski buntu i nienawiści do wszystkiego co inne. Polskich ostrych konfliktów i konfrontacji społecznych. Pełną odpowiedzialność za dzisiejsze wydarzenia ponosi Lech Kaczyński, którego ideologiczna i konfrontacyjna postawa stała się pożywką dla agresji" - napisał w oświadczeniu przesłanym PAP kandydat na  prezydenta Marek Borowski (SDPL).

Posłowie niemieckiej partii Zielonych uważają, że zakaz zorganizowania Parady Równości i ograniczanie praw człowieka w  Polsce nie jest jej wewnętrzną sprawą, gdyż prezydent Warszawy Lech Kaczyński występuje przeciwko prawom, które obowiązują we  wspólnej Europie.

"Dzisiaj świat patrzy na Warszawę, jak przestrzegane są prawa człowieka" - powiedział w sobotę na konferencji prasowej w  Warszawie przewodniczący klubu parlamentarnego partii Zielonych w  Bundestagu Volker Beck. Parlamentarzyści z Niemiec przyjechali do  Warszawy na wiece organizowane przez gejów i lesbijki, odbywające się w sobotę mimo zakazu.

ks, pap