Jak pisała "Rzeczpospolita", podczas spotkania miały zostać stworzone ramy do rzeczowej dyskusji między przedstawicielami Paryża, Berlina i Londynu, którzy od klęski ostatniego szczytu Unii w publicznych wypowiedziach ograniczają się do wzajemnych oskarżeń. "Chcemy odegrać rolę pośrednika, bo w tym sporze mamy najwięcej do stracenia". "Blisko nam do Brytyjczyków, jeśli chodzi o liberalne reformy gospodarcze i poszerzenie Unii, a do Francuzów i Niemców, gdy mówimy o budowie politycznej Europy i utrzymaniu pomocy strukturalnej" - relacjonował dziennik wypowiedzi polskich dyplomatów.
Gazeta podała także, że W MSZ powstaje projekt wspólnego artykułu programowego czterech ministrów, który miał zostać opublikowany w prasie europejskiej. Miał wskazywać przyszły kierunek integracji: budowę organizacji politycznej, a nie zarządzanej na wzór korporacji, Unię bliską obywatelom dzięki konsultacjom społecznym w czasie uchwalenia prawa, większe znaczenie parlamentów narodowych w rozwoju integracji, podtrzymanie obietnic przyjęcia do UE krajów sąsiedzkich, ambitną role międzynarodowej zjednoczonej Europy. Zdaniem "Rz" nie było pewności, czy cała czwórka zechce podpisać wspólny list.
"To jeszcze nie ten moment, żeby wypowiadać się o przyszłości UE" - uzasadnił zarzucenie polskiej inicjatywy Świeboda. Dodał, że za świeże są jeszcze efekty fiaska ostatniego szczytu Unii, a także francuskiego i holenderskiego "nie" w referendum konstytucyjnym.
Wtorkowa "Rzeczpospolita" napisała, że "Polska inicjuje pojednanie", organizując w przyszły poniedziałek wspólne spotkanie ministrów czterech państw. Ministrowie - według gazety - mieli planować opublikowanie wspólnego artykułu programowego w europejskiej prasie.
Szef polskiego MSZ Adam Daniel Rotfeld skrytykował dziennikarzy "Rz" za opublikowanie informacji o spotkaniu "czterech". "Opublikowana na łamach +Rzeczpospolitej+ informacja w efekcie stwarza szereg problemów natury politycznej i dyplomatycznej. To, co mogło się okazać naszym wielkim wkładem, być może nie uda się właśnie dlatego, że ci, z którymi rozmawiałem, nie dotrzymali słowa" - powiedział Rotfeld, mówiąc o dziennikarzach "Rz". Dodał, że jego rozmówcy "przyrzekli, że to będzie informacja do ich wewnętrznego użytku".
"Kiedy rozmawiałem na ten temat, to powiedziałem swoim partnerom - dziennikarzom, że jeśli ja o czymś nie mówię, to nie dlatego, że chcę coś ukryć, ale czasami to są tak delikatne sprawy, że publiczna debata daje efekt negatywny i tak się stało w tym przypadku" - powiedział Rotfeld.
"Zaczęły się rozmowy, dlaczego tylko czterech, dlaczego nie inni" - mówił Rotfeld o następstwach publikacji "Rz". Ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce Charles Crawford powiedział we wtorek rano dziennikarzom, że nie wiedział o zaproszeniu swojego ministra. Ambasador Francji Pierre Menat twierdził, że wiedział tylko o spotkaniu Trójkąta Weimarskiego (Francji, Niemiec i Polski).
Swoją obecność w Warszawie potwierdzili szefowie dyplomacji Niemiec Joschka Fischer i Francji Philippe Douste-Blazy; z powodu wcześniej zaplanowanych spotkań nie przyjedzie natomiast Jack Straw, którego będzie reprezentował brytyjski minister ds. europejskich Douglas Alexander.
Świeboda wyjaśnił, że minister Rotfeld zaprosił Strawa ustnie w czasie spotkania unijnych szefów dyplomacji 13 czerwca w Luksemburgu. Według Świebody to właśnie może być przyczyną, dla której o wizycie brytyjskiego ministra w Warszawie nie wiedział brytyjski ambasador w Polsce.
Rzecznik polskiego MSZ Aleksander Chećko zapewnił, że spotkanie w Warszawie nie jest konsekwencją niedawnego nieudanego szczytu UE. Jak dodał, spotkanie jest jedynie "uświetnieniem i wzbogaceniem" corocznej narady polskich ambasadorów. Zdaniem rzecznika, jest "rzeczą oczywistą", że dyplomaci przyjadą do Warszawy i na konferencję i - z racji nieudanego szczytu Unii Europejskiej - na nieformalne rozmowy i konsultacje dotyczące przyszłości UE.
ss, em, pap