Modernizacja Europy czy propaganda sukcesu

Modernizacja Europy czy propaganda sukcesu

Dodano:   /  Zmieniono: 
Unia Europejska miała być przyczyną klęski Tony'ego Blaira, a staje się powodem jego triumfu. Za wcześnie jednak, aby przedstawiać go jako zbawiciela pogrążonej w kryzysie i stagnacji UE. Niech za słowami o modernizacji najpierw pójdą czyny.
Na pewno brytyjski model gospodarczy jest obecny najbardziej efektywny na naszym kontynencie i powinien stać się wzorem dla pozostałych krajów unii. Ale nie zapewnia to automatycznie Blairowi roli przywódcy wspólnoty. Przede wszystkim nie ma pewności, co do jego intencji. Powszechnie uważano, że brytyjski premier zobligowany ustaleniami z Brukselą zorganizuje referendum w sprawie konstytucji europejskiej, a po jego porażce będzie zmuszony do ustąpienia ze stanowiska. Nieoczekiwany sprzeciw Francuzów oraz  Holendrów wobec eurotraktatu zdjął mu ten balast z szyi i teraz Blair może triumfalnie wychwalać osiągnięcia swego kraju.

Sześciomiesięczne przewodnictwo Wielkiej Brytanii w UE, które zaczyna się 1 lipca, pokaże rzeczywiste intencje Blaira. Czy rzeczywiście chce on uzdrowić unię i będzie umiał wynegocjować kompromisy (przede wszystkim wokół budżetu) z Francją i Niemcami? Czy potraktuje Brukselę jedynie jako forum, na którym będzie głosił propagandę sukcesu (oczywiście W. Brytanii), powiększając przewagę w sondażach swojej Partii Pracy nad konserwatystami? Trzeba pamiętać o słynnej brytyjskiej "splendid isolation" i o tym, że losy kontynentu są zawsze dla Brytyjczyków na drugim miejscu. Do tej pory na konferencje prasowe Blaira przy Downing Street nie wpuszczano dziennikarzy z kontynentu. Ciekawe, jak to się ma do jego stwierdzenia, że jest "zdeklarowanym zwolennikiem Europy".

Agaton Koziński