Szef SLD powiedział na konferencji prasowej, że wybór nowego zarządu został dokonany po jego myśli. Według niego, atmosfera w SLD jest teraz "bardzo dobra". "Wszyscy członkowie - poza tymi, którym nie udało się wygrać w wyborach - wyszli z Rady Krajowej w dobrych nastrojach" - przekonywał dziennikarzy.
Olejniczak pytany, jak przekonał Kurczuka do rezygnacji, odparł: "Zaproponowałem, żeby zrezygnował, aby nie trzeba było doprowadzać do jego odwołania. Byłem zdeterminowany, aby taki wniosek o odwołanie zgłosić".
Wniosek miał zgłosić na posiedzeniu Rady. Postawił ultimatum - albo Kurczuk, albo on. Jednak po rozmowie "w cztery oczy", Kurczuk niespodziewanie złożył dymisję.
Kurczuk powiedział później, że w związku w czwartkowymi wydarzeniami rezygnuje z członkostwa w Radzie Krajowej. "Skoncentruję się na sprawach wojewódzkich" - zapowiedział.
Początkowo Kurczuk tłumaczył dziennikarzom, że nie chciał podać się do dymisji, aby w ten sposób zademonstrować niezgodę na praktyki, które mają miejsce w SLD i zasygnalizować lewicowy charakter tej partii, "który się trochę rozmywa". Jego zdaniem, oczekiwanie przez przewodniczącego partii, że zarząd poda się do dymisji, "zabrzmiało jak szantaż". "Partia to nie ministerstwo, gdzie można pokrzykiwać, przestawiać" - dodał.
W zarządzie partii są: poza szefem partii, wiceszefami, sekretarzem generalnym, szefem klubu parlamentarnego, eurodeputowanym Markiem Siwcem oraz szefem młodzieżówki, także nowo wybrani m.in.: Witold Gintowt-Dziewałtowski, Jerzy Szmajdziński, Elżbieta Szparaga, Jacek Piechota, Marek Wikiński, Longin Pastusiak, Tadeusz Iwiński (dwaj ostatni byli w poprzednim składzie zarządu).
"Widziałem ich w nowym zarządzie, chciałem, aby kontynuowali swoje dotychczasowe działania" - argumentował Olejniczak fakt pozostania Pastusiaka i Iwińskiego w zarządzie. Jak dodał, te osoby sam zgłosił. Zaznaczył, że powinni oni kontynuować pracę na rzecz partii.
ss, pap