Biały proszek dla Leppera

Biały proszek dla Leppera

Dodano:   /  Zmieniono: 
Poseł Samoobrony Stanisław Łyżwiński dostał list z białym proszkiem i sugestią otrucia nim szefa partii Andrzeja Leppera; samego Leppera ktoś ostrzegł, że jeden z jego współpracowników będzie próbował go otruć.
Lepper uważa, że w całej sprawie Biuro Ochrony Rządu zlekceważyło zasady ochrony parlamentarzystów.

"Przesyłka była sprawdzana, zagrożeń nie stwierdzono. Działaliśmy zgodnie z naszymi procedurami, wszystko jest w najlepszym porządku" - tak do słów posłów Samoobrony odniosła się rzeczniczka BOR kpt. Jolanta Łazowska.

Lepper pokazywał na czwartkowej konferencji prasowej koperty dwóch listów. Oba miały stemple z Bydgoszczy, adresowane były do  Sejmu, jeden na jego nazwisko, drugi na nazwisko Łyżwińskiego.

Szef Samoobrony powiedział, że w przesyłce do Łyżwińskiego znajdował się woreczek z białym proszkiem i odręcznie napisany list. Przeczytał jego fragment, w którym autor miał informować Łyżwińskiego, że przesyła mu "środek leczniczy" dla Leppera i  wiceszefa Samoobrony Krzysztofa Filipka, który można im wsypać do  kawy. Autor listu miał też napisać, że tylko Łyżwińskiemu należy się przywództwo w Samoobronie.

Z kolei w liście do Leppera znalazła się odręcznie napisana kartka z ostrzeżeniem, że ktoś z jego zaufanych ludzi, będzie próbował go otruć. Szef Samoobrony zapewniał, że listy do niego i  do Łyżwińskiego zostały napisane różnym charakterem pisma. Lepper podkreślił, że na kopertach są pieczątki świadczące o tym, że listy zostały skontrolowane przez BOR. Ten do Łyżwińskiego został - według Leppera - sprawdzony już 23 czerwca. Natomiast -  jak powiedział - listy dotarły do ich rąk dopiero w czwartek.

Szef Samoobrony ma pretensje o to, że BOR nie poinformował jego i  Łyżwińskiego o tych listach. Jego zdaniem, nawet jeśli BOR stwierdził, że proszek nie jest żadną groźną substancją, to  powinien o tym poinformować adresatów listów.

"To jest kpina z ochrony" - ocenił Lepper. Przypomniał, że kiedy niedawno ktoś poinformował, że podłożono bombę w jednej ze stacji warszawskiego metra, zamknięto ją i sprawdzono, zadbano o  bezpieczeństwo ludzi, a o całej akcji poinformowano. "A tu? Lekceważenie totalne. Nie ma innych słów na to" - ocenił.

"Zdaję sobie sprawę z tego, że ja i nasza partia jesteśmy zagrożeniem dla tych, którzy przez ostatnie 16 lat rządzili Polską. Ja się spodziewam wszystkiego w tej kampanii, ale należy to przeciąć" - oświadczył Lepper, który jest także kandydatem swej partii na prezydenta.

ss, pap