Obecnie w komisji śledczej pracuje ośmiu posłów. Cimoszewicz złożył wnioski o wyłączenie z jego przesłuchania siedmiu z nich: Romana Giertycha (LPR), Antoniego Macierewicza (RKN), Zbigniewa Wassermanna (PiS), Andrzeja Grzesika (Samoobrona), Andrzeja Celińskiego (SdPl), Andrzeja Aumillera (UP) i Konstantego Miodowicza (PO). Jedynie wobec posła Zbigniewa Witaszka (niezrz.) marszałek Sejmu nie wysunął takiego wniosku.
Zdaniem Cimoszewicza, posłowie komisji śledczej, o wyłączenie których wnioskował, nie są bezstronni. Należą - zaznaczył - Cimoszewicz do partii politycznych, które wystawiły swych kandydatów na prezydenta.
W opinii marszałka Sejmu, są więc zainteresowani, by on jako kandydat na prezydenta przodujący w sondaż stracił poparcie społeczne.
Cimoszewicz podkreślił, że chciał stanąć przed komisją śledczą ds. PKN Orlen 27 czerwca jeszcze przed ogłoszeniem swego startu w wyborach prezydenckich. Wtedy do przesłuchania nie doszło, bo przedłużyło się przesłuchanie Józefa Oleksego.
Marszałek Sejmu podkreślił też, że posłowie Giertych i Macierewicz od dawna go atakują sugerując, że miał on związki z SB, mimo że sąd lustracyjny oczyścił go z zarzutów współpracy. Zarzucił także łamanie prawa wszystkim posłom, którzy głosowali za wystąpieniem do IPN o jego akta.
Macierewicz zwrócił się do ekspertów o wydanie opinii, czy Cimoszewicz "samowolnie oddalając się z posiedzenia komisji" śledczej ds. PKN Orlen nie złamał prawa.
Miodowicz chciał, aby eksperci powiedzieli, czy jest możliwość zawiadomienia prokuratury o popełnieniu przestępstwa oraz rozważenie kwestii ewentualnego przymusowego doprowadzenia świadka na przesłuchanie. Według ekspertów, Cimoszewicz bez zezwolenia komisji nie mógł opuścić posiedzenia komisji.
Według Giertycha, Cimoszewicz uciekł przed komisją. Poseł LPR ocenił to postępowanie jako tchórzostwo. Zdaniem Giertycha, marszałek Sejmu nie chciał odpowiadać na pytania dotyczące zakupu i zbycia przez niego akcji PKN Orlen, co uwidocznione w jego oświadczeniu majątkowym (z 2001 r. - PAP). Cimoszeiwcz wyjaśnił, że od 2002 r. nie posiadał akcji PKN Orlen, co wynika z jego oświadczeń majątkowych.
Według marszałka Sejmu, złożone przez niego wnioski o wyłączenie z jego sobotniego przesłuchania siedmiu członków komisji śledczej ds. PKN Orlen, może rozpatrzyć jedynie prezydium Sejmu.
Po opuszczeniu posiedzenia komisji śledczej, Cimoszewicz zwołał specjalną konferencję prasową na której ocenił, że samo wezwanie go przed komisję śledczą ds PKN Orlen "nosi znamiona bezprawia". Oświadczył, że komisja śledcza ds. PKN Orlen powinna działać zgodnie z uchwałą, na mocy której została powołana i która wyznaczyła jej cele.
Przypomniał, że komisja powstała, by zbadać okoliczności zatrzymania w 2002 r. ówczesnego prezesa PKN Orlen ANdrzeja Modrzejewskiego, ocenić kontrakty PKN Orlen z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego państwa, sprawdzić, czy nie towarzyszyły tym kontraktom prowizje, zbadać nadzór ministerstwa skarbu nad płockim koncernem.
Cimoszewicz podkreślił, że nie miał i nie mógł mieć nic wspólnego z kwestiami do zbadania, których powołana została ta komisja śledcza.
Marszałek Sejmu uważa, że ponieważ złożył wnioski o wyłączenie siedmiu z ośmiu posłów komisji śledczej, musi je rozpatrzyć Prezydium Sejmu. W związku z tym - podkreślił - komisja do czasu rozpatrzenia wniosków nie może kontynuować jego przesłuchania. Dlatego - wyjaśnił Cimoszewicz - po złożeniu wniosków opuścił salę posiedzeń komisji śledczej.
ss, pap