Rosja: Uszakow, Połtawski (24), Kazakow (12), Kuleszow, Chtiej, Abramow (12), Werbow (libero) oraz Mielnik, Sidienko, Makarow.
Ten mecz określano mianem walki o prestiż i pojedynkiem dwóch uczestników konkursu na stanowisko trenera reprezentacji Polski, w którym Argentyńczyk Raul Lozano pokonał Serba Zorana Gajica. Niektórzy, tak jak kierownik wyszkolenia w Polskim Związku Piłki Siatkowej Andrzej Warych, mówili, że warto stworzyć dobre widowisko fantastycznej, rzeszowskiej publiczności, która ponownie w komplecie zasiadła na widowni.
W bardziej luźnej formie przypominano, że będzie to ostatni mecz środkowego reprezentacji Polski Arkadiusza Gołasia w stanie kawalerskim. Niebawem ma on zmienić stan cywilny.
Dwa pierwsze sety były jednostronnym widowiskiem. W pierwszym gospodarze próbowali jeszcze nawiązać walkę z utytułowanym rywalem, z którym w imprezach rangi mistrzowskiej częściej przegrywali niż wygrywali. W tej części spotkania słabe akcje przeplatały się jeszcze z dobrymi. Jednak w drugim secie Rosjanie obnażyli wszystkie słabości polskiego zespołu, którego zawodnicy sprawiali wrażenie jakby byli zadowoleni z tego co już w Rzeszowie uzyskali. Popełniali proste, niewymuszone błędy, przy fatalnym przyjęciu Pawłowi Zagumnemu trudno było rozegrać szybką i dokładną akcję. Rosjanie prowadzili m.in. 8:2, 16:10 i 23:13.
"Siatkówka jednak jest taką dyscypliną sportu, że nie wiadomo kiedy zespół zaczyna się odradzać - mówił były trener męskiej reprezentacji Ireneusz Mazur, który jak wielu innych ekspertów ostatnie dni spędził w Rzeszowie. - W słabo grającej polskiej drużynie zaczęły funkcjonować praktycznie wszystkie elementy. Doskonałą zmianę dał Grzegorz Szymański."
Atakujący Jastrzębskiego Węgla seriami zaczął zdobywać punkty. Do jego wysokiej formy dorównywał Arkadiusz Gołaś. Szybko i dokładnie dzielił piłki Paweł Zagumny, który nie zawsze radził sobie natomiast z odbieraniem zagrywki. W końcówce trzeciego seta, przy stanie 20:20, dwa punkty zdobyli Polacy blokiem. Jeszcze skuteczny atak zaprezentował jeden z najlepszych zawodników meczu Semen Połtawski, ale gospodarze nie pozwolili już wydrzeć sobie zwycięstwa w trzecim secie.
Na trybunach hali "Na Podpromiu" już do ostatniej piłki (as Semena Połtawskiego) trwała atmosfera pikniku, festynu i wielkiej zabawy. Fenomen polskiego, siatkarskiego widza mógł po raz kolejny zadziwić zagranicznych gości. Polska prowadziła 19:14 i straciła pięć kolejnych punktów. "Jednak w tym fragmencie zobaczyliśmy twardość tego zespołu, jego charakter" - mówił Ireneusz Mazur. Polska wygrała 25:20 i spotkanie zaczęło się od nowa.
Na początku tie breaku polski zespół stracił punkty po dwóch blokach. Po kolejnych akcjach Rosja prowadziła 4:1 i choć straty zostały odrobione na 9:9, to w końcówce wysokimi umiejętnościami błysnął Połtawski i głównie dzięki niemu Rosjanie okazali się lepsi w tym fragmencie jak i w całym spotkaniu.
"Wszystko było na drobny styk, na dotyk - powiedział Ireneusz Mazur. - Dwie, trzy piłki wybronione, czy skończone i to Polska byłaby lepsza. Nie mamy czego się wstydzić, rozegraliśmy dobry mecz i wynik rewanżu, w mistrzostwach Europy w Rzymie, jest sprawą otwartą."
W składzie polskiego zespołu nie było Andrzeja Stelmacha, który miał problemy zdrowotne. W jego miejsce na rozgrzewce uczestniczył Łukasz Żygadło.
em, pap