"Sprawa była króciutka, bo jej akta to oświadczenie lustracyjne, akta paszportowe, z których nic negatywnego nie wynika i dokumenty z IPN, według których pan Tusk był w zainteresowaniu SB, ale jako osoba niepokorna - w kontekście czynnego udziału w NZS i w tworzeniu NSZZ +Solidarność+" - wyliczała sędzia Małgorzata Mojkowska w ustnym uzasadnieniu wyroku.
Po procesie Tusk mówił, że nie spodziewał się innego orzeczenia i że "był pewien swojej przeszłości". Dodał zarazem, że jego własna lustracja utwierdza go w przekonaniu, iż trzeba otworzyć archiwa "żeby nie było gry teczkami".
Werdykt sądu uprawomocni się 14 dni po otrzymaniu przez strony pisemnego uzasadnienia, bo zapewne żadna z nich go nie zaskarży.
To piąty wyrok Sądu Lustracyjnego wobec kandydatów na prezydenta w tej kadencji. Wcześniej podobne orzeczenia zapadły wobec Zbigniewa Rolińskiego - kandydata wysuniętego przez ugrupowanie o nazwie Praca Zdrowie Ekologia, a także Marka Borowskiego (SdPl), Zbigniewa Religi i Leszka Bubla.
Na lustrację czekają kolejni kandydaci - trwa proces Macieja Giertycha, w czwartek ruszy jeszcze proces Stanisława Tymińskiego, a w poniedziałek - Lecha Kaczyńskiego (PiS). Wszczęto już postępowanie wobec Henryki Bochniarz (Partia Demokratyczna- demokraci.pl).
"Prezydenckiego" procesu nie będą mieli marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz (SLD) i Andrzej Lepper (Samoobrona). Wobec Cimoszewicza już wcześniej wszystkie instancje sądowe - łącznie z Sądem Najwyższym - orzekły, że złożył on prawdziwe oświadczenie lustracyjne. O "kłamstwo lustracyjne" podejrzewał Cimoszewicza rzecznik interesu publicznego, ale jego wątpliwości nie potwierdziły się przed sądem. Lepper zaś został zlustrowany w wyborach prezydenckich w 2000 r., w których kandydował i już wtedy Sąd Lustracyjny orzekł, że nie był on agentem.
ks, pap