Według Mińska wydalenie radcy Olborskiego jest odpowiedzią na poniedziałkową decyzję polskiego MSZ o wydaleniu radcy ambasady Białorusi w Warszawie Mikoły Pietrowicza. Polskie MSZ twierdzi, że zażądało wyjazdu z Polski radcy białoruskiej ambasady w Warszawie w odpowiedzi na podobny krok białoruskich władz wobec polskiego konsula Andrzeja Buczaka.
Olborski będzie trzecim polskim dyplomatą wydalonym w tym roku z Białorusi po Buczaku i zastępcy ambasadora Polski w tym kraju Marku Bućce.
Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka oświadczył, że białoruscy Polacy "nie będą mięsem armatnim Waszyngtonu czy Warszawy", a Mińsk nie pozwoli ingerować w swoje wewnętrzne sprawy.
Według Łukaszenki, kryzys wokół władz Związku Polaków na Białorusi (ZPB) jest wynikiem starań Zachodu, który dąży do zdestabilizowania sytuacji w tym kraju, "aż do interwencji". Polska zaś "na polecenie zza oceanu próbuje poderwać białoruskich Polaków".
"Polska powinna zrozumieć: białoruscy Polacy - to obywatele Białorusi. Nie chcą żyć w Polsce, chcą żyć tu, u nas" - oznajmił prezydent na naradzie poświęconej polityce zagranicznej i wewnętrznej, która odbyła się w Mińsku.
"Tutaj nigdy nie dzieliło się ludzi według narodowości - kontynuował. - My jesteśmy internacjonalistycznym krajem i wszyscy żyjemy dobrze. Jeśli źle, to też wszyscy".
Komentując "sztucznie rozdmuchany przez polską stronę skandal" wokół (ZPB), Łukaszenka zaznaczył, że "Białoruś nie pozwoli ingerować w swoje wewnętrzne sprawy". Sami jesteśmy w stanie bronić interesów naszych obywateli, w tym Polaków. Nie pozwolimy robić marionetek z białoruskim Polaków" - powiedział.
Łukaszenka przypomniał, że według oficjalnych statystyk w Białorusi żyje 395 tys. "etnicznych Polaków", a do ZPB należy zaledwie ok. 20 tys. osób. "W tym kontekście prezydent wyraził wątpliwość, czy Związek Polaków wyraża wspólne stanowisko wszystkich obywateli polskiej narodowości, mieszkających na Białorusi" - relacjonuje Interfax-Zapad.
Łukaszenka oznajmił też, że aktywizują się wywiady Polski i Litwy, a podejmowanych przez nie działań wobec Białorusi nie można zaliczyć do przyjacielskich.
Prezydent mówił o tworzeniu za granicą specjalnych grup, które mogą prowadzić działalność dywersyjną na Białorusi, "łącznie z organizowaniem rewolucji na placach".
"Uprzedzam: narodu białoruskiego będę bronić wszelkimi dostępnymi, konstytucyjnymi metodami" - oświadczył Łukaszenka. Zapewnił, że ani na Białorusi, ani w Rosji "żadnych rewolucji nie będzie".
Łukaszenka wspomniał o "nieprzyjaznych krokach" ze strony krajów bałtyckich, zwłaszcza Litwy oraz Polaków i części władz Ukrainy. "Szczególnie świerzbi ich, żeby powtórzyć u nas jakieś rewolucje" - powiedział.
Prezydent podkreślił, że wszelkie wydarzenia na Białorusi, w tym "kolorowe rewolucje", oznaczałyby także rewolucję w Moskwie. Białoruś jest bowiem "forpocztą Rosji" i Moskwa zdaje sobie z tego sprawę. Mińsk jednak "nie wciąga Rosji w procesy wewnątrzpolityczne" - zapewnił Łukaszenka. Mówiąc o stosunkach z USA, ocenił, że problemy Białorusi w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi wynikają z rozszerzenia wpływów Ameryki w Europie, która wcale nie jest tym zachwycona. "Jedno imperium, jedno centrum chce mieć w ręku swoich rywali - Chiny, Europę i Rosję" - zaznaczył prezydent Białorusi.
W jego ocenie, powodem problemów na linii Mińsk-Waszyngton są "geopolityczne ambicje Ameryki, a nie to, że tutaj jest jakaś dyktatura". "Jesteśmy w strefie ich (amerykańskich) interesów, ale prowadzimy samodzielną, dumną politykę" - zaakcentował Łukaszenka.
"Ameryka rozszerza swoje wpływy na kontynencie europejskim przez kraje bałtyckie i Polskę, która prowadząc aktywną proamerykańską politykę, stoi już Europie kością w gardle" - oświadczył.
Wyraził przekonanie, że USA dążą do tego, by "wziąć pod kontrolę te półtora tysiąca kilometrów", które rozdzielają Rosję i Europę. "Jeśli Amerykanie zdołają prowadzić swój porządek na Białorusi, to będą mieć w ręku strumienie środków przepływających między Rosją i Europą" - podkreślił Łukaszenka.
Rząd USA odrzuca oskarżenia Łukaszenki, że Polska "na polecenie zza oceanu" - czyli Ameryki - dąży do destabilizacji Białorusi przez zachęcanie do opozycji tamtejszych Polaków.
"Zarzuty władz białoruskich wobec Polski wydają się powielać schemat fałszywych twierdzeń, że USA i inne kraje zachodnie starają się zdestabilizować Białoruś. Stany Zjednoczone popierają tylko demokrację na Białorusi i stoją za narodem białoruskim w jego dążeniu do wolności" - powiedział we wtorek PAP rzecznik Departamentu Stanu.
Zapytany, jaką rolę ma do odegrania Polska w promowaniu demokracji na Białorusi, rzecznik odpowiedział: "Oczywiście krajom regionu sąsiadującym z Białorusią powinno zależeć na demokracji w tym kraju".
***
Wojna polsko-białoruska na wydalanie dyplomatów zaczęła się w kwietniu 2004 roku. Jak do tej pory miała następujący przebieg:
- 27 kwietnia 2004 r. - wydalony zostaje attache wojskowy polskiej ambasady płk Kazimierz Witaszczyk. Strona białoruska zarzuciła mu działalność niezgodną ze statusem dyplomaty, czyli szpiegostwo, strona polska nie uznała tego zarzutu.
- maj 2004 r. - attache wojskowy ambasady Białorusi Wiktor Chowański zostaje wydalony w ramach retorsji za usunięcie Witaszczyka.
- 17 maja 2005 r. - I sekretarz ambasady RP Marek Bućko zostaje uznany za osobę niepożądaną na Białorusi za "aktywne działania, nakierowane na destabilizację białoruskiego społeczeństwa". Bućko odpowiadał w ambasadzie RP za kontakty z białoruskimi partiami politycznymi i organizacjami społecznymi, w tym ze Związkiem Polaków na Białorusi (ZPB).
- maj - lipiec 2005 r. - stały przedstawiciel KGB w Polsce Giennadij Kotowicz wyjechał wcześniej, gdyż podjął "działalność sprzeczną ze statusem".
- maj - lipiec 2005 r. - radca Ambasady Białorusi Maksim Ryżenkow został wydalony w ramach retorsji za usunięcie Bućki,
- 15.07.2005 r. - kierownik Wydziału Konsularnego Ambasady RP, Andrzej Buczak wyrzucony z Białorusi, retorsja za wydalenie Ryżenkowa.
- 25.07.2005 r. - radca ambasady Białorusi Mikoła Pietrowicz uznany za osobę niepożądaną w ramach retorsji za wydalenie Buczaka.
- 26.07.2005 r. - radca ambasady RP, Andrzej Olborski wyrzucony z Białorusi jako retorsja za wydalenie Pietrowicza.
em, ks, pap