Nie sztuka wejść na szczyt, ale się na nim utrzymać - Otylia Jędrzejczak złotym medalem na Mistrzostwach Świata w pływaniu dowiodła, że jest prawdziwym mistrzem, a jej wcześniejsze sukcesy nie były jednorazowym wyskokiem.
Przez ostatnie pół roku o Jędrzejczak pisano tylko w kontekście reklam, w jakich się pojawiała oraz przerwy w treningach, jaką sobie zarządziła po ciężkiej pracy, uwieńczonej zwycięstwem na igrzyskach w Atenach. Nasza pływaczka wcale nie robiła tajemnicy z tego, że ma dość katorżniczego treningu w basenie polegającego na żmudnym pokonywaniu kolejnych kilometrów. Sprawiała wrażenie zawodniczki wypalonej, która złotym medalem olimpijskim spełniła wszystkie swoje ambicje.
Mistrzostwa Świata w Montrealu dowiodły jednak, że Jędrzejczak ma duszę prawdziwego sportowca - kogoś, kto wyznacza sobie jasny cel i robi wszystko, aby go osiągnąć. Problem pływaczki polega na tym, że teraz może sobie wyznaczać tylko cele najwyższe, wszystko inne nie licowałoby z jej osiągnięciami. Choć obecnie to przede wszystkim problem jej konkurentek - Jędrzejczak jest klasą samą dla siebie i na jej koronnym dystansie inne zawodniczki mogą walczyć tylko o srebro. Dlatego możemy się tylko cieszyć, że nadrzędnym celem Otylii jest obrona złota olimpijskiego w Pekinie, bowiem oznacza to, że takie emocje jak na zawodach w Montrealu będziemy pewnie przeżywać co najmniej do 2008 roku.
Agaton Koziński