Psychika sowieckiego łobuza, jakim jest Łukaszenko, chce potwierdzenia swej wyższości. Ten kto oberwie i siedzi cicho na pewno jest słaby. A w przypadku Białorusi słaba okazała się nie tylko Unia Europejska, ale i niestety Polska. Wczoraj Sejm dał temu dowód w postaci swej antyłukszenkowej uchwały.
Na Zachodzie jest podobnie. Kiedy rozmawiałem dziś z rzeczniczką Javiera Solany (który jest także w podróży w Azji), ta poinformowała mnie nieoficjalnie, że szef unijnej dyplomacji wyraził zaniepokojenie brakiem poszanowania praw człowieka i demokracji. Łukaszenkę musiało to pewnie zaboleć. Co więcej, trudno znaleźć w Niemczech czy Francji polityka, który w czasie debat na temat Łukaszenkowej Białorusi nie przebywał w objęciach Orfeusza.
Jedynym krajem, który interesuje się sytuacją w Mińsku jest USA. Być może Waszyngton czyni to z powodu swoich partykularnych interesów wynikających z chęci osłabienia Rosji, jednak niezaprzeczalnym jest, że coś robi w ogóle. My niestety nie robimy nic. To my sami wyhodowaliśmy sobie za naszą wschodnią granicą sowiecki nowotwór, który co gorsza nadal marzy, by niedługo usiąść na tronie w Moskwie.
Grzegorz Sadowski