SB kusiło Wałęsę

SB kusiło Wałęsę

Dodano:   /  Zmieniono: 
Służby specjalne PRL chciały nakłonić Lecha Wałęsę, aby przewodził zależnemu od władzy związkowi zawodowemu. Zrezygnowały, bo uznały, że Wałęsa się nie zgodzi.
Komuniści przez osiem miesięcy stanu wojennego starali się powołać zależny od siebie Związek Zawodowy Solidarność - wynika z  biuletynu IPN, który lada dzień będzie opublikowany i do którego dotarło "Życie Warszawy", które opublikowało informację.

Wedle założeń SB, neo-Solidarność, w porównaniu z NSZZ Solidarność, miała być mniej liczna. Zamiast 10 milionów członków SB widziało w niej najwyżej pięć i pół miliona osób. Na siedzibę neozwiązku SB wytypowała nie Gdańsk, tylko Warszawę - informuje gazeta.

Komuniści przygotowywali się do stworzenia "swojej" Solidarności już od jesieni 1980 roku. Do realizacji planu powołano w  Ministerstwie Spraw Wewnętrznych specjalny zespół. Na kilka miesięcy przed wprowadzeniem stanu wojennego zespół skompletował składy wielu tzw. grup inicjatywnych. Miały one tworzyć struktury neo-Solidarności w regionach i w najważniejszych zakładach pracy -  czytamy w "Życie Warszawy".

W Warszawie we wrześniu 1981 roku były przygotowane ekipy zastępcze dla m. in. FSO, Zakładów Mechanicznych im. Marcelego Nowotki i Zakładów Radiowych im. M. Kasprzaka. W grupach inicjatywnych roiło się od agentów SB. W Gdańsku szefem zarządu regionu miał zostać agent o pseudonimie Albinos, jeden z bliskich współpracowników Lecha Wałęsy - pisze dziennik.

Na wszelki wypadek przygotowano ewentualnego następcę "Albinosa". Był nim członek komitetu strajkowego z sierpnia 1980 roku, którego SB charakteryzowała jako człowieka "zdecydowanego, posiadającego dar przekonywania, mającego aspiracje do odgrywania wiodącej roli i słabość do pieniędzy". W strukturze gdańskiej neo-Solidarności planowano ulokować aż 24 agentów SB. Plan SB miał jedną słabą stronę. Zakładał nakłonienie do współpracy członków kierownictwa prawdziwej Solidarności - podkreśla gazeta.

ks, pap