Białoruskie władze potwierdziły oficjalnie , że wcześniej tego dnia na terytorium Białorusi nie wpuszczono grupy polskich deputowanych do Parlamentu Europejskiego i towarzyszących im osób.
Służby prasowe wojsk ochrony pogranicza Białorusi poinformowały, że "8 sierpnia pewni obywatele Polski nie zostali przepuszczeni przez granicę państwową Republiki Białorusi. Wobec nich służby graniczne działały zgodnie z istniejącym prawem".
Chodzi o artykuł 20 ustawy "o pobycie obcokrajowców i bezpaństwowców w Republice Białorusi", artykuł 10 ustawy "o wojskach pogranicza Republiki Białorusi" oraz artykuł 11 ustawy "o granicy państwowej Republiki Białorusi".
Służba prasowa poinformowała, że "osoby funkcyjne nie są upoważnione do skomentowania celu zastosowania danych ustaw" wobec obywateli Polski. Nie wyjaśniono, czego dotyczą te artykuły wymienionych trzech ustaw.
Według eurodeputowanej Barbary Kudryckiej, która była w tej delegacji, służby białoruskie nie poinformowały o powodach takiej decyzji. Jak powiedziała, wjazdu odmówiono w sumie sześciu osobom, które wyjeżdżały na spotkania do Grodna.
W skład delegacji, oprócz Saryusza-Wolskiego i Kudryckiej, wchodzili Bogdan Klich oraz Bogusław Sonik. Mieli oni spotkać się z zarządem Związku Polaków na Białorusi, którego nie uznają władze na Białorusi, oraz przedstawicielami białoruskiej opozycji demokratycznej.
Kudrycka powiedziała, że szef zmiany białoruskich służb granicznych oraz inny oficer wzięli paszporty czterech eurodeputowanych, prezydenta Białegostoku Ryszarda Tura, który również wyjeżdżał z delegacją, a także dziennikarza Marcina Śmiałowskiego (współpracującego m.in. z Polskim Radiem i TVN).
Po sprawdzeniu paszportów jeden z nich oświadczył, że tej grupie zabroniono wjazdu na Białoruś.
"Powiedzieliśmy, że mamy prawo wjazdu, ponieważ zgodnie z konwencją między Polską i Białorusią osoby na dyplomatycznych paszportach mogą przekraczać granicę na krótkoterminowe wizyty. Pan Tur pokazał informację o spotkaniu z merem Grodna, ale nic nie pomogło. Powiedzieli, że dziś mamy zakaz wjazdu" - oświadczyła Kudrycka.
Zapowiedziała, że po powrocie delegacji do Białegostoku odbędzie się konferencja prasowa.
Asystentka Bogdana Klicha Barbara Bartkowska, która poinformowała PAP o niewpuszczeniu delegacji eurodeputowanych na Białoruś, podkreśliła, że ze strażnikami próbował negocjować polski konsul w Grodnie Andrzej Krętowski. Rozmowy nie przyniosły jednak skutku.
Saryusz-Wolski mówił przed wyjazdem na Białoruś, że ma to być "rodzaj misji rekonesansowej". "Chcemy wobec zaistniałej sytuacji na Białorusi, która się zaostrza, przedstawić PE raport, wyzwolić debatę i działania" - powiedział. Podkreślił, że chodzi o uruchomienie "mechanizmu europejskiej solidarności".
Jak powiedziała Saryusz-Wolski, spostrzeżenia ze spotkań w Grodnie miały być przedstawione na posiedzeniu komisji spraw zagranicznych PE pod koniec sierpnia w Brukseli.
Attache prasowy ambasady Republiki Białorusi w Warszawie Wsiewołod Głuszkow powiedział, że ambasada nie zna na razie przyczyn niewpuszczenia polskich europarlamentarzystów na Białoruś. Podkreślił, że zdarzenie miało miejsce bardzo krótko przed rozmową. Jak powiedział, nie będzie komentarza ambasady w tej sprawie. Nie umiał powiedzieć, czy takie oświadczenie w tej sprawie wyda białoruskie MSZ.
Wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski uważa, że fakt niewpuszczenia na Białoruś czworga polskich posłów do PE udających się do Grodna świadczy o "stosunku władz białoruskich do deklarowanego dialogu" i do respektowania umów międzynarodowych, które Białoruś wiążą.
Po powrocie z przejścia w Kuźnicy (Podlaskie) Saryusz-Wolski zapowiedział na konferencji prasowej w Białymstoku, że na ręce ambasadora Białorusi akredytowanego przy Unii Europejskiej w Brukseli zostanie złożona oficjalna skarga.
Jak zapewnił, sprawa zostanie też przedstawiona w czasie obrad komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego, która zbierze się pod koniec sierpnia w Brukseli. Zapowiedział starania o debatę na temat sytuacji na Białorusi na forum plenarnym PE i "stosowną rezolucję".
Jak zapowiedział Bogdan Klich, Parlament Europejski będzie apelował do Komisji Europejskiej oraz do Rady Unii Europejskiej o zaostrzenie polityki wobec Białorusi. "Rozumiem przez to postępowanie zgodnie z zasadą: izolować władze, wspierać społeczeństwo" - powiedział Klich.
ks, pap