Glasgow to miasto Celtic Glasgow Macieja Żuławskiego i Artura Boruca. Oni są tu ambasadorami polskości.
Staliśmy na chodniku głównej ulicy Glasgow, czekając na naszego kolejnego Polaka, a właściwie niezwykle urodziwą Polkę mieszkającą w Szkocji, gdy z autobusu wypadł dosłownie tłum krzyczących młodych ludzi ubranych w zielono białe szaliki. - Madżik, Madżik - darli się kibice Celticu Glasgow. Jak się później okazało chodziło o Macieja Żuławskiego, który w meczu z Aberdeen strzelił jedyną zwycięską bramkę dla biało-zielonych. Dlaczego Madżik? Bo Szkoci nie potrafią wymówić imienia Maciej; wychodzi im coś takiego jak Magic Jonhnson. Okazało się także, że drugi Polak Artur Boruc też się popisał w doliczonym czasie ratując zwycięstwo Celticu.
Żurawski jest dla kibiców Cetlic bohaterem. Jest naprawdę lubiany i kiedy pierwsi rodacy przyjeżdżali do Glasgow dwa lata temu i mówili że są z Polski, pierwszą reakcją było: -"O yes Madżik. He plays for Cetlic". Można powiedzieć, że Żurawski z Borucem przygotowali Szkotów z Glasgow na przyjazd Polaków.
Piłka nożna jest dla tego robotniczego miasta niezwykle ważna. Do grupy kibiców krzyczących coś niezrozumiałego i machających szlikami podeszła starsza siwiutka pani z siatami świątecznych zakupów i spytała czy nasi - czyli Celtic- wygrali. "We won" - wrzasnął jej do ucha młodzieniec.
Piłka nożna dzieli też to miasto na dwie części na katolików wspierających Celnik i protestantów kibicujących klubowi Rangers F.C. Teraz górą jest Celtic. Klubowe barwy są równoznaczne z przynależnością do grupy wyznaniowej. Nie można być katolikiem i popierać Rangersów i protestantem popierającym Celtic. A zdarza się, że za kolor szalika możńa dostać nożem. Kibole są wszędzie tacy sami.
Żurawski jest dla kibiców Cetlic bohaterem. Jest naprawdę lubiany i kiedy pierwsi rodacy przyjeżdżali do Glasgow dwa lata temu i mówili że są z Polski, pierwszą reakcją było: -"O yes Madżik. He plays for Cetlic". Można powiedzieć, że Żurawski z Borucem przygotowali Szkotów z Glasgow na przyjazd Polaków.
Piłka nożna jest dla tego robotniczego miasta niezwykle ważna. Do grupy kibiców krzyczących coś niezrozumiałego i machających szlikami podeszła starsza siwiutka pani z siatami świątecznych zakupów i spytała czy nasi - czyli Celtic- wygrali. "We won" - wrzasnął jej do ucha młodzieniec.
Piłka nożna dzieli też to miasto na dwie części na katolików wspierających Celnik i protestantów kibicujących klubowi Rangers F.C. Teraz górą jest Celtic. Klubowe barwy są równoznaczne z przynależnością do grupy wyznaniowej. Nie można być katolikiem i popierać Rangersów i protestantem popierającym Celtic. A zdarza się, że za kolor szalika możńa dostać nożem. Kibole są wszędzie tacy sami.