St. Petersburg

St. Petersburg

Dodano:   /  Zmieniono: 
Markiz De Custine przyjeżdżając do Rosji wiedział, że może liczyć na spotkanie z cesarzem. Drzwi do salonów otwierało mu arystokratyczne pochodzenie, gwarancją reakcyjności był fakt, że zarówno jego ojciec jak i dziad stracili głowy na jakobińskim szafocie. Skończyło się to wszystko książką, która dla wielu Rosjan stała się przykładem opluwania ich kraju.
Mimo wszystko de Custine rozmawiał z Mikołajem I. Dzisiaj spotkać się z władcą Rosji W. Putinem - zadanie niemożliwe. Nie pomogą tu na pewno arystokratyczne koligacje. Chyba, że kontakty w FSB.

Jeśli nie można się spotkać z Putinem, może chociaż spotkanie z Walentiną Matwiejenką, gubernatorem Petersburga. Mój przyjaciel znany petersburski dziennikarz załatwia mi wejście na imprezę, którą organizuje "Giorgijewskij Fond", Stowarzyszenie Kawalerów Orderu ś.w. Jerzego - ma tam być Matwiejenko.

Wcześnie rano czekam na Newskim Prospekcie, głównej ulicy Petersburga. Nagle pod eskortą milicji przyjeżdżają trzy srebrne dżipy, wysypują się marszałkowie, generałowie rosyjskiej armii, kilku kadetów w czarnych mundurach. "Wy kto?" - pyta mnie wysoki siwy generał. Przedstawiam się , mówię nazwisko człowieka, który mnie polecił. Twarz generała się rozjaśnia: - Wszystko wiem, możesz nagrywać.

Idziemy pod pomnik feldmarszałka Kutuzowa, który był kawalerem orderu św. Jerzego. "Mój" generał staje przed cokołem pomnika. "Kutuzow - wielki dowódca, patriota, wyzwolił Europę spod jarzma Napoleona. Po drodze wyzwolił też Polskę". To ostatnie zdanie generał kieruje w moją stronę. Delegacja składa kwiaty i wszyscy stajemy na baczność. Generałowie intonują hymn. I tutaj zaczynają się problemy. Melodię znają wszyscy, przecież to stary radziecki hymn, ale słów już nie. Starzy radzieccy dowódcy patrzą się na siebie. Widać, że w tej roli nie czują się dobrze.

Koniec części oficjalnej, jedziemy na przyjęcie. Duża sala w Smolnym. Wódka, zimne zakąski. Powoli atmosfera się rozluźnia. "Jak tam w Polsce?" - pytają generałowie i kręcą głowami z niedowierzaniem, gdy odpowiadam że dobrze. Zaczynają wychwalać władze i prezydenta Putina. W końcu nie wytrzymuję. "Panie generale, a nie przeszkadza wam, członkom takiego szacownego stowarzyszenia z carskimi tradycjami, że przed pomnikiem Kutuzowa stajecie na baczność do melodii bolszewickiego hymnu?".

Siwy generał kręci głową. "Dlaczego, przecież armia radziecka też ma ogromne zasługi w wyzwoleniu Europy spod faszystowskiej okupacji." Nie odpowiadam, chociaż nie mam wątpliwości, że pewnie ci ludzie sami "wyzwalali" Czechosłowację w 1968 roku.

Walentiny Matwiejenko i tak nie spotkałem. Jak się później dowiedziałem z telewizji pojechała do Moskwy, gdzie jako gubernator Petersburga odebrała nominację na kolejną kadencję.