Niżnyj Nowgorod

Niżnyj Nowgorod

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przeklinałem na czym świat stoi, że dałem się namówić na jazdę z Moskwy do Niżnego Nowgorodu "marszrutką".
"Marszrutki" to rodzimy wynalazek rosyjskiego kapitalizmu. Małe busiki najczęściej "Gazele" w których mieści się około 15 osób. Kursują praktycznie wszędzie. Słyszałem że z Moskwy "marszrutką" można dojechać nawet do Władywostoku, ale może to legendy. Ja dałem się skusić ceną, 500 rubli to jedna trzecia tego, co trzeba zapłacić za bilet kolejowy. Nasz kierowca Igor obiecywał też że dojedziemy błyskawicznie. "4 godziny strachu i jesteśmy w Niżnym" – mówił, a ja dałem się nabrać.

Już na dworcu Kurskim w Moskwie okazało się że owszem wyjedziemy, ale kiedy będziemy mieli komplet. Najpierw brakowało nam 3 osób później długo, długo 2. Moi towarzysze podróży przyjmowali oczekiwanie z całkowitym spokojem. Kiedy ja biegałem za kierowcą krzycząc i prosząc, aby wreszcie ruszył przyglądali się temu, jak jakiemuś przedstawieniu. Ten naród naprawdę potrafi czekać. Tylko już De Custine zauważył że czasami, bardzo rzadko, czara goryczy się przelewa a wtedy gniew ludu jest taki, że kamień na kamieniu nie zostaje. "Mój" lud, czyli pasażerowie marszrutki, był bardzo cierpliwy. Na dworcu spędziliśmy 5 godzin, jechaliśmy prawie 7 i nikt kierowcy, oprócz mnie, złego słowa nie powiedział. "Czego tu się tak wściekać przecież dojechaliśmy." - pytali z uśmiechem.

Markiz De Custin napisał że w Niżnym Nowgorodzie zobaczył najpiękniejsze miejsce w Rosji. Rozlewisko Wołgi i Oki. Dzisiaj Rosjanie nazywają to miejsce "Striełką". Ogromna masa wody której końca i początku nie widać.

Niedaleko "Striełki" do końca lat dwudziestych stał katolicki kościół. Zbudowali go Polacy zsyłani przez cara na Syberię. Po kościele śladu nie ma, jest za to katolicki kościółek w centrum miasta. Dbają o tutejszych katolików 3 siostry Felicjanki z Polski i argentyński ksiądz Mario Bewerati. Efekt jest taki, że tylko gratulować. Kościół mały, ale bardzo ładny, działa Caritas, stołówka dla najuboższych.

Ojciec Mario trafił do Rosji w sposób niezwykły. Ówczesny student historii sztuki, aby lecieć do Madrytu kupił najtańszy bilet z Buenos Aires. Okazuje się że trzeba lecieć przez Moskwę. Jeden dzień wystarcza, aby zakochać się w Rosji. Postanawia być księdzem katolickim właśnie tutaj. Tak trafia do Niżnego Nowgorodu. Tutaj buduje klasztor. Ma ideę aby siostry katolickie i prawosławne razem modliły się o jedność chrześcijan. Wybucha skandal. Prawosławni oskarżają ojca Mario o ekspansję katolicyzmu. Mer miasta ostrzega, grozi że wyśle spychacze aby zniszczyły budynek. Efekt jest taki, że od roku budynek stoi pusty. W życiu ojca Mario nic to jednak nie zmienia. Jak mówi, nie można być księdzem w Rosji i nie kochać tego kraju.