Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego postanowił zlikwidować dziedzictwo narodowe, a Minister Edukacji postanowiła zlikwidować edukację. Bardzo słusznie, bo nikt o zdrowych zmysłach nie lubi łazić po muzeach ani ślęczeć nad książkami.
Niedawno Bogdan Zdrojewski stwierdził, że nie chce, aby Polska zamieniła się za parę lat w kraj nekropolii i muzeów. W związku z tym zablokował budowę Muzeum Historii Polski i kilku innych nowoczesnych ekspozycji historycznych. Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze pan minister planuje przeznaczyć na finansowanie sztuki współczesnej oraz teatru eksperymentalnego.
Nie minął tydzień i Katarzyna Hall zaproponowała reformę szkolnictwa. Nauczanie ogólne, na przykład lekcje historii, ma się kończyć już w pierwszej klasie liceum. Potem młodzież skoncentruje się na wybranych przedmiotach, takich jak fizyka, chemia czy informatyka. Oczywiście, jeśli jakiś licealista jest takim tumanem, że planuje zostać humanistą, będzie mógł się nadal uczyć przedmiotów humanistycznych. Z tym, że nie pouczy się już matematyki, bo od tak szerokiego zakresu materiału pomieszałoby mu się w głowie. „Nie każdy będzie bardzo dobry z polskiego czy historii, więc nie ma sensu wszystkich uczyć wszystkiego” – tłumaczą autorzy projektu.
Nareszcie możemy więc ogłosić, że rząd Donalda Tuska wziął się do roboty. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego postanowił zlikwidować dziedzictwo narodowe, a Minister Edukacji postanowiła zlikwidować edukację. Bardzo słusznie, bo nikt o zdrowych zmysłach nie lubi łazić po muzeach ani ślęczeć nad książkami. Znacznie przyjemniej jest pograć na komputerze albo pójść do klubu czy na basen.
Zadziwiające, że do tej pory żaden polityk nie wyciągnął wniosków z tej oczywistości. Aleksander Kwaśniewski namawiał nas wprawdzie, byśmy wybrali przyszłość, ale okazało się to czczym gadaniem. Dopiero Platforma Obywatelska zaczęła w praktyce realizować myśl prezydenta wszystkich Polaków. Należy się spodziewać, że po wprowadzeniu reform w życie poparcie dla tej partii osiągnie wreszcie mityczny poziom 90 procent.
Co szczególnie ważne, działania obu ministerstw są względem siebie kompatybilne. Absolwenci liceów, którzy nie liznęli historii czy literatury, na pewno staną się mistrzami sztuki współczesnej i teatru eksperymentalnego. Żadnego balastu tradycji, żadnych uprzedzeń intelektualnych, żadnej perspektywy metafizycznej – to przecież marzenie każdego awangardowego twórcy.
Humaniści są w tej rywalizacji skazani na porażkę, bo po dodatkowych lekcjach polskiego i historii staną się skrajnymi tradycjonalistami i idealistami. A brak kontaktu z naukami ścisłymi oduczy ich logicznie myśleć. Dla takich indywiduów nie ma miejsca w kulturze współczesnej. Z braku alternatywy zostaną pewnie nauczycielami w podstawówce i gimnazjum. A kiedy będą narzekać na pensję w wysokości 1200 zł., pani minister Hall uświadomi im, że wcale nie zarabiają mało, a jeśli chcą więcej, to powinni pracować dłużej.
Nie minął tydzień i Katarzyna Hall zaproponowała reformę szkolnictwa. Nauczanie ogólne, na przykład lekcje historii, ma się kończyć już w pierwszej klasie liceum. Potem młodzież skoncentruje się na wybranych przedmiotach, takich jak fizyka, chemia czy informatyka. Oczywiście, jeśli jakiś licealista jest takim tumanem, że planuje zostać humanistą, będzie mógł się nadal uczyć przedmiotów humanistycznych. Z tym, że nie pouczy się już matematyki, bo od tak szerokiego zakresu materiału pomieszałoby mu się w głowie. „Nie każdy będzie bardzo dobry z polskiego czy historii, więc nie ma sensu wszystkich uczyć wszystkiego” – tłumaczą autorzy projektu.
Nareszcie możemy więc ogłosić, że rząd Donalda Tuska wziął się do roboty. Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego postanowił zlikwidować dziedzictwo narodowe, a Minister Edukacji postanowiła zlikwidować edukację. Bardzo słusznie, bo nikt o zdrowych zmysłach nie lubi łazić po muzeach ani ślęczeć nad książkami. Znacznie przyjemniej jest pograć na komputerze albo pójść do klubu czy na basen.
Zadziwiające, że do tej pory żaden polityk nie wyciągnął wniosków z tej oczywistości. Aleksander Kwaśniewski namawiał nas wprawdzie, byśmy wybrali przyszłość, ale okazało się to czczym gadaniem. Dopiero Platforma Obywatelska zaczęła w praktyce realizować myśl prezydenta wszystkich Polaków. Należy się spodziewać, że po wprowadzeniu reform w życie poparcie dla tej partii osiągnie wreszcie mityczny poziom 90 procent.
Co szczególnie ważne, działania obu ministerstw są względem siebie kompatybilne. Absolwenci liceów, którzy nie liznęli historii czy literatury, na pewno staną się mistrzami sztuki współczesnej i teatru eksperymentalnego. Żadnego balastu tradycji, żadnych uprzedzeń intelektualnych, żadnej perspektywy metafizycznej – to przecież marzenie każdego awangardowego twórcy.
Humaniści są w tej rywalizacji skazani na porażkę, bo po dodatkowych lekcjach polskiego i historii staną się skrajnymi tradycjonalistami i idealistami. A brak kontaktu z naukami ścisłymi oduczy ich logicznie myśleć. Dla takich indywiduów nie ma miejsca w kulturze współczesnej. Z braku alternatywy zostaną pewnie nauczycielami w podstawówce i gimnazjum. A kiedy będą narzekać na pensję w wysokości 1200 zł., pani minister Hall uświadomi im, że wcale nie zarabiają mało, a jeśli chcą więcej, to powinni pracować dłużej.