Do przerwy było jak w książce Adama Bahdaja 0:1. Skończyło się tak jak zwykle podczas ostatnich naszych występów na wielkich piłkarskich imprezach. Przegraliśmy 0:2.
Gdyby Jacek Krzynówek już w pierwszej akcji meczu strzelił gola... Gdyby nasi obrońcy lepiej zastawili pułapkę ofsajdową... Niestety sama ambicja na takiego rywala jak Niemcy nie wystarczy. W takim meczu po prostu nie można popełniać tylu błędów. Cóż, widocznie w polskim sporcie radość musi być dozowana. Dziś cieszył się Robert Kubica, piłkarze - na swoje pięć minut muszą jeszcze poczekać. Oby tylko do meczu z Austrią.