We wczorajszym magazynie "24 Godziny" były premier Leszek Miller i szef BBN Aleksander Szczygło rozmawiali o polityce Rosji wobec krajów postradzieckich. Ożywili się tylko, po tym, jak Szczygło powiedział, że Rosja traktuje całą wschodnią Europę jako strefę swoich wpływów, którą prędzej czy później będzie chciała odzyskać. Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa nadbałtyckie a potem... - to mniej więcej powiedział szef BBN.
Miller, jak to Miller, zbył to wszystko pobłażliwie drwiącym uśmieszkiem. "Nie chce być niegrzeczny. Ale na mówienie, że Rosja zaatakuje Ukrainę lub kogoś jeszcze innego, mogę się tylko uśmiechnąć" - próbował ośmieszyć Szczygłę.
W pojęciu Milera ten pogardliwy uśmieszek miał chyba zrobić z szefa BBN zalęknionego głupka szukającego wszędzie spisków i zagrożeń. W rzeczywistości był to pokaz naiwności, który ośmieszył samego Millera. Bo czy można wierzyć, że Rosja raz na zawsze pogodziła się z utratą Gruzji, Ukrainy czy Litwy? Moskiewski rewizjonizm jest faktem i nie zmienią tego nawet najbardziej drwiące uśmieszki.
Zachowanie Millera przypomina mi reakcję wiceszefa ukraińskiego MSZ, który stwierdził, że niedawny list Miedwiediewa do Juszczenki (a była to bezczelna ingerencja w ukraińską suwerenność; Miedwiediew oskarżył Juszczenkę o antyrosyjskość i ponad jego głową zwrócił się wprost do narodu ukraińskiego) to nie żadna agresja a zwyczajna bratnia troska.
W tej sytuacji zastanawia mnie jedno. Czy Miller naprawdę jest tak naiwny i wierzy w to, co mówi, czy to zwyczajna przekora i chęć odróżnienia się od prawicy? Bo w jego bratnią troskę o stosunki polsko-rosyjskie sam wolę nie wierzyć.
W dzisiejszej "Rz" jest bardzo ciekawy tekst o rosyjskim rewizjonizmie (http://www.rp.pl/artykul/29,348605_Rosyjska_obrona_przez_atak_.html). Leszkowi Millerowi szczególnie polecam wypowiedź komentatora Radia Echo Moskwy, który mówi, że tamtejszy "naród czuje, kto trzyma pałkę".
P.S. Jeśli już jesteśmy przy Rosji i "Rz", to polecam jeszcze jeden tekst: http://www.rp.pl/artykul/2,344604_Putin_rozdaje_prezenty.html
Takiego PR-u nie wymyśliliby nawet chłopcy Tuska.
Miller, jak to Miller, zbył to wszystko pobłażliwie drwiącym uśmieszkiem. "Nie chce być niegrzeczny. Ale na mówienie, że Rosja zaatakuje Ukrainę lub kogoś jeszcze innego, mogę się tylko uśmiechnąć" - próbował ośmieszyć Szczygłę.
W pojęciu Milera ten pogardliwy uśmieszek miał chyba zrobić z szefa BBN zalęknionego głupka szukającego wszędzie spisków i zagrożeń. W rzeczywistości był to pokaz naiwności, który ośmieszył samego Millera. Bo czy można wierzyć, że Rosja raz na zawsze pogodziła się z utratą Gruzji, Ukrainy czy Litwy? Moskiewski rewizjonizm jest faktem i nie zmienią tego nawet najbardziej drwiące uśmieszki.
Zachowanie Millera przypomina mi reakcję wiceszefa ukraińskiego MSZ, który stwierdził, że niedawny list Miedwiediewa do Juszczenki (a była to bezczelna ingerencja w ukraińską suwerenność; Miedwiediew oskarżył Juszczenkę o antyrosyjskość i ponad jego głową zwrócił się wprost do narodu ukraińskiego) to nie żadna agresja a zwyczajna bratnia troska.
W tej sytuacji zastanawia mnie jedno. Czy Miller naprawdę jest tak naiwny i wierzy w to, co mówi, czy to zwyczajna przekora i chęć odróżnienia się od prawicy? Bo w jego bratnią troskę o stosunki polsko-rosyjskie sam wolę nie wierzyć.
W dzisiejszej "Rz" jest bardzo ciekawy tekst o rosyjskim rewizjonizmie (http://www.rp.pl/artykul/29,348605_Rosyjska_obrona_przez_atak_.html). Leszkowi Millerowi szczególnie polecam wypowiedź komentatora Radia Echo Moskwy, który mówi, że tamtejszy "naród czuje, kto trzyma pałkę".
P.S. Jeśli już jesteśmy przy Rosji i "Rz", to polecam jeszcze jeden tekst: http://www.rp.pl/artykul/2,344604_Putin_rozdaje_prezenty.html
Takiego PR-u nie wymyśliliby nawet chłopcy Tuska.