Nie mogę uwierzyć, że niektórzy tak śmiali się z wieloryba Lolka, który płynął w górę Wisły, o czym przed trzema laty donosił „Fakt”, a z całą powagą traktują dzisiejsze doniesienia mediów o negocjacjach nieokreślonych Katarczyków z polskim rządem w sprawie stoczni…
„Katarczycy nie przyjadą. Na pewno nie dziś”, czytam w na TVN.24.pl mrożący krew w żyłach tytuł. To zaczyna być bardziej ekscytujące, niż mecze piłki nożnej podczas mistrzostw świata. Bardziej zabawne, niż gonitwa wszystkich uczestników skeczu w ostatniej scenie Benny Hilla. Cytuję: „- Na razie nie ma zaplanowanego takiego spotkania - powiedział minister skarbu. I dodał: - Jesteśmy w kontakcie z katarską agencją. Oni analizują dokumenty, nie można wykluczyć, że dadzą sygnał, iż oczekują spotkania z resortem skarbu”. Czyli na razie remis. I czekamy z zaciśniętymi piąstkami, kto pierwszy komu strzeli gola…
My już kilka daliśmy sobie wbić.
PS Katarczycy bardziej przypominają mi wieloryba Lolka, niż na przykład Osamę bin Ladena, bo bin Laden zdaje mi się bardziej rzeczywisty. Chociaż CNN i Aldżazira pokazywały go w 2001 roku jako śmieszno-straszną włochatą kukłę, to w sposób bardzo prawdziwy odmalowała go w jednej ze swoich ostatnich książek Oriana Fallaci. A Lolek… wiadomo. Fallaci o nim nie pisała.
;-)
Pozdrawiam
„Katarczycy nie przyjadą. Na pewno nie dziś”, czytam w na TVN.24.pl mrożący krew w żyłach tytuł. To zaczyna być bardziej ekscytujące, niż mecze piłki nożnej podczas mistrzostw świata. Bardziej zabawne, niż gonitwa wszystkich uczestników skeczu w ostatniej scenie Benny Hilla. Cytuję: „- Na razie nie ma zaplanowanego takiego spotkania - powiedział minister skarbu. I dodał: - Jesteśmy w kontakcie z katarską agencją. Oni analizują dokumenty, nie można wykluczyć, że dadzą sygnał, iż oczekują spotkania z resortem skarbu”. Czyli na razie remis. I czekamy z zaciśniętymi piąstkami, kto pierwszy komu strzeli gola…
My już kilka daliśmy sobie wbić.
PS Katarczycy bardziej przypominają mi wieloryba Lolka, niż na przykład Osamę bin Ladena, bo bin Laden zdaje mi się bardziej rzeczywisty. Chociaż CNN i Aldżazira pokazywały go w 2001 roku jako śmieszno-straszną włochatą kukłę, to w sposób bardzo prawdziwy odmalowała go w jednej ze swoich ostatnich książek Oriana Fallaci. A Lolek… wiadomo. Fallaci o nim nie pisała.
;-)
Pozdrawiam