Wczoraj o godzinie 10 rozpoczął się proces przyłączania pierwszego skazanego do SDE. Orzeczony przez sąd wyrok 4 miesięcy pozbawienia wolności z art. 244 (niestosowanie się do zakazu prowadzenia pojazdu) został zamieniony na 1,5 miesiąca systemie monitoringu.
Procedury zakładają przyłączenie skazanego do systemu w ciągu 3 dni. Ze względu na obecność dziecka w domu, do podłączenia przez operatorów dojdzie dziś. Tym samym System Dozoru Elektronicznego zaczyna działać.
To z pewnością historyczny moment dla Polski. Od pierwszych planów systemu w 2001 roku minęło 8 lat. Zmieniały się rządy, układy polityczne, a jednak proces tworzenia SDE trwał nieprzerwanie.
Wczoraj Ministerstwo Sprawiedliwości zorganizowało konferencję prasową w centrum monitoringu skazanych. Pośród obecnych gości byli m.in. Andrzej Czuma, Zbigniew Ćwiąkalski, gen. Paweł Nasiłowski i Katarzyna Piekarska. Zabrakło niestety przedstawicieli PiS.
W pierwszych słowach Minister Sprawiedliwości Andrzej Czuma podkreślił, że System Dozoru Elektronicznego to właśnie dzieło rozmaitych formacji politycznych.
- Stworzyliśmy coś, co jest dziełem ponad podziałami. SDE pokazało, że możemy się nie zwalczać, a razem tworzyć. Dlatego dziękuję wszystkim, którzy pracowali nad systemem - mówił Andrzej Czuma.
Szef resortu sprawiedliwości zaznaczył, że system może stać się nadzieją dla ludzi którzy "zgubili się w życiu". W jego opinii, skazanym, którzy poznali ponownie smak wolności, zacznie zależeć na powrocie do normalnego świata. Ponadto system pozwoli na zmniejszenie ilości osadzonych w zakładach karnych. Te 2 funkcje są - w opinii Czumy - podstawowymi zaletami systemu.
Dziś dojdzie do pierwszego zaobrączkowania. Jednak już w najbliższych dniach system powiększy się o kolejnych członków. Na chwilę obecną wpłynęło do kilkudziesięciu wniosków o przyłączenie do SDE. Część jednak zawierała błędy i została cofnięta do poprawek.
Ilość wniosków dobrze rokuje całemu projektowi. Minęły zaledwie dwa tygodnie od uruchomienia systemu, a już pojawiają się chętni do zaobrączkowania. W mediach z pewnością będzie teraz o SDE głośno. Nie pozostaje mi więc nic innego jak z uwagą śledzić kolejne fazy rozwoju systemu.
To z pewnością historyczny moment dla Polski. Od pierwszych planów systemu w 2001 roku minęło 8 lat. Zmieniały się rządy, układy polityczne, a jednak proces tworzenia SDE trwał nieprzerwanie.
Wczoraj Ministerstwo Sprawiedliwości zorganizowało konferencję prasową w centrum monitoringu skazanych. Pośród obecnych gości byli m.in. Andrzej Czuma, Zbigniew Ćwiąkalski, gen. Paweł Nasiłowski i Katarzyna Piekarska. Zabrakło niestety przedstawicieli PiS.
W pierwszych słowach Minister Sprawiedliwości Andrzej Czuma podkreślił, że System Dozoru Elektronicznego to właśnie dzieło rozmaitych formacji politycznych.
- Stworzyliśmy coś, co jest dziełem ponad podziałami. SDE pokazało, że możemy się nie zwalczać, a razem tworzyć. Dlatego dziękuję wszystkim, którzy pracowali nad systemem - mówił Andrzej Czuma.
Szef resortu sprawiedliwości zaznaczył, że system może stać się nadzieją dla ludzi którzy "zgubili się w życiu". W jego opinii, skazanym, którzy poznali ponownie smak wolności, zacznie zależeć na powrocie do normalnego świata. Ponadto system pozwoli na zmniejszenie ilości osadzonych w zakładach karnych. Te 2 funkcje są - w opinii Czumy - podstawowymi zaletami systemu.
Dziś dojdzie do pierwszego zaobrączkowania. Jednak już w najbliższych dniach system powiększy się o kolejnych członków. Na chwilę obecną wpłynęło do kilkudziesięciu wniosków o przyłączenie do SDE. Część jednak zawierała błędy i została cofnięta do poprawek.
Ilość wniosków dobrze rokuje całemu projektowi. Minęły zaledwie dwa tygodnie od uruchomienia systemu, a już pojawiają się chętni do zaobrączkowania. W mediach z pewnością będzie teraz o SDE głośno. Nie pozostaje mi więc nic innego jak z uwagą śledzić kolejne fazy rozwoju systemu.