Nieżyjąca już znajoma mojej mamy zwykła mawiać, że z narodem jest jak z rosołem. Po wierzchu pływają szumowiny, kiedy się je odgarnie widać piękny klarowny wywar.
Ta kulinarna metafora starszej pani zawiera niezwykłą mądrość i przywołuje do porządku , gdy człowiek wystawiony zostaje po raz kolejny na pokusę niewesołych uogólnień nad kondycją moralną narodu. Pani Zosia, zwykła używać tego argumentu w dyskusjach dotyczących tzw. dzisiejszej młodzieży, do której ja się wówczas zaliczałam. Było to w drugiej połowie ubiegłego wieku.Przyznam, że nie bardzo rozumiałam jakiego rodzaju patriotyzmu oczekuje ode mnie pokolenie ocalałych z wojennej pożogi. Czas miał pokazać, że i nam nie oszczędzono próby, jak każdej generacji. Zupełnie bezwiednie część z nas zaangażowała się w działalność opozycyjną. Motywacje były różne. Jedni mieli wpajaną niechęć do systemu w domu, inni sami odkrywali prawdę o otaczającym zakłamaniu, jeszcze inni angażowali się służbowo. Znakomita większość żyła tak , by się jakoś urządzić i nikomu nie narazić.
Wydaje mi się , że jako naród en masse jesteśmy wciąż tacy sami. Zmieniają się tylko czasy, a wraz z nimi atrybuty cnoty, występku czy małości. Największym naszym problemem są elity, a właściwie pełniący ich obowiązki. W tyglu tragicznych wydarzeń ubiegłego wieku, zostaliśmy pozbawieni najwartościowszych jednostek , w skutek świadomej polityki okupantów.Ich miejsce szybko zajęli nowi inteligenci, pasowani na elitę. Ta wymiana nie wyszła nam na dobre. Pokutuje dziś w postaci córek i synów luminarzy dawnego porządku , ogrywających rolę infantek, które w przedziwnym melanżu z dyżurnymi arystokratami PRL uczą nuworyszy dobrych manier. Panie czy panowie ci mają modne poglądy, które zmieniają równie często jak wytworną garderobę. Tysiące obywatelek i obywateli śledzi te poczynania z zaciekawieniem niczym losy dynastii Carringtonów. Kiedyś zdarzyło mi się oglądać program TV Religia, gdzie pewna arystokratka zupełnie poważnie rozmawiała z prowadzącym publicystą , zaliczanym do gatunku pobożnych. Patentowana dama, specjalistka od dobrych manier oceniała czy gwiazdeczka, która nie reprezentuje sobą niczego prócz chęci odziedziczenia miejsca w branży po sławnych rodzicach, jest OK. Okazało się, że pannica jest jak najbardziej fajna dla damy-arystokratki, bo choć wyzywająco się nosi i zachowuje, to ma spójny wizerunek. Z boku dobrotliwie uśmiechała się była pierwsza dama, przysłuchująca się dyskusji. Z początku nie wiedziałam jak pogodzić treść tego ćwierkania z logo stacji, ale w końcu przyszło mi do głowy, że jeśli uznać Jolantę Kwaśniewska za przedmiot kultu religijnego, to wszystko się zgadza. Wizerunek stacji jest w 100 procentach spójny.
Na szczęście kraj nasz przepełniony jest wartościowymi jednostkami, którym jeszcze nie dano szansy na sprawdzenie ich obywatelskich cnót. Ten moment nadejdzie, bo takie jest życie. By dostrzec prawdziwą wartość naszego narodu należy zrobić to co każda gospodyni warząca rosół .Trzeba odszumować.
Wydaje mi się , że jako naród en masse jesteśmy wciąż tacy sami. Zmieniają się tylko czasy, a wraz z nimi atrybuty cnoty, występku czy małości. Największym naszym problemem są elity, a właściwie pełniący ich obowiązki. W tyglu tragicznych wydarzeń ubiegłego wieku, zostaliśmy pozbawieni najwartościowszych jednostek , w skutek świadomej polityki okupantów.Ich miejsce szybko zajęli nowi inteligenci, pasowani na elitę. Ta wymiana nie wyszła nam na dobre. Pokutuje dziś w postaci córek i synów luminarzy dawnego porządku , ogrywających rolę infantek, które w przedziwnym melanżu z dyżurnymi arystokratami PRL uczą nuworyszy dobrych manier. Panie czy panowie ci mają modne poglądy, które zmieniają równie często jak wytworną garderobę. Tysiące obywatelek i obywateli śledzi te poczynania z zaciekawieniem niczym losy dynastii Carringtonów. Kiedyś zdarzyło mi się oglądać program TV Religia, gdzie pewna arystokratka zupełnie poważnie rozmawiała z prowadzącym publicystą , zaliczanym do gatunku pobożnych. Patentowana dama, specjalistka od dobrych manier oceniała czy gwiazdeczka, która nie reprezentuje sobą niczego prócz chęci odziedziczenia miejsca w branży po sławnych rodzicach, jest OK. Okazało się, że pannica jest jak najbardziej fajna dla damy-arystokratki, bo choć wyzywająco się nosi i zachowuje, to ma spójny wizerunek. Z boku dobrotliwie uśmiechała się była pierwsza dama, przysłuchująca się dyskusji. Z początku nie wiedziałam jak pogodzić treść tego ćwierkania z logo stacji, ale w końcu przyszło mi do głowy, że jeśli uznać Jolantę Kwaśniewska za przedmiot kultu religijnego, to wszystko się zgadza. Wizerunek stacji jest w 100 procentach spójny.
Na szczęście kraj nasz przepełniony jest wartościowymi jednostkami, którym jeszcze nie dano szansy na sprawdzenie ich obywatelskich cnót. Ten moment nadejdzie, bo takie jest życie. By dostrzec prawdziwą wartość naszego narodu należy zrobić to co każda gospodyni warząca rosół .Trzeba odszumować.