Prawie każda kobieta ma w swoim życiu taki etap, że chciałaby być muzą , niekoniecznie antyczną. Być natchnieniem dla artysty, najlepiej sławnego, to coś pcha dziewczęta i dojrzałe niewiasty w kręgi współczesnej bohemy. Świat to tyleż atrakcyjny co niebezpieczny. Pochłonął już wiele ofiar.
Muzyka niepoważna , szczególnie rock i pop stał się istotnym elementem współczesnej kultury. Przez ostanie pół wieku odcisnęła ona mocne piętno także i na moim życiu. Jestem w pewnym sensie , przez nią ukształtowana. Muzyka rozrywkowa towarzyszyła mi od zawsze i mimo , że ostatecznych wyborów dokonywałam sama, ktoś za mnie dokonywał preselekcji, podsuwając do słuchania tych , bądź innych wykonawców. Tak więc moimi przewodnikami po zalewie nowości płytowych byli prezenterzy Polskiego Radia i im przede wszystkim pragnę zadedykować ten wpis.
Rock jako pasja wdarł się w moje życie pod koniec lat ‘60 ubiegłego stulecia. Grupa The Beatles była już w fazie schyłkowej, Rolling Stones , ciągle na fali, Cream właśnie kończyli karierę serią występów w Royal Albert Hall, a sale koncertowe Ameryki i Europy zapełniali nowicjusze: Led Zeppelin, Deep Purple, King Crimson. Kolorowa młodzież znajdowała ujście swej fantazji na antywojennych manifestacjach, na Brodwayu królował musical “Hair”. Tymczasem zbliżał się pamiętny sierpień 1969 roku i kilku zapaleńców postanowiło zorganizować 3 dniowy koncert rockowy. Tak powstał festiwal Woodstock.
Trudno właściwie określić według jakiego klucza byli dobierani uczestnicy, bo obok uznanych wykonawców jak Jimmy Hendrix i Janis Joplin , wystąpili wykonawcy stosunkowo mało znani bądź debiutanci: gitarzysta Carlos Santana oraz niesamowity brytyjski wokalista Joe Cocker. Dla Cockera to był strzał w 10. Amerykańska publiczność natychmiast go pokochała, tuż po festiwalu wraz z kalifornijskimi muzykami pod przewodnictwem słynnego kompozytora i producenta, Leona Russela ruszyli w trasę. Trasa nazywała się ” Mad Dogs and Englishman”. Na scenie oprócz Cockera występowały różne panie śpiewające chórki, w tym ówczesna partnerka życiowa Russela, niejaka Rita Coolidge. To właśnie ona była muzą , dla której Leon napisał , bodaj największy przebój Cockera ” Delta Lady”. To był marzec 1970 roku. Mniej więcej w tym samym czasie , w Hurtwood Edge, w hrabstwie Surrey UK, inny wielki muzyk i idol tamtych czasów, pisał inny wielki hit dla swej ukochanej. Po skończeniu projektu Cream oraz Blind Faith, Eric Clapton, bo o nim mowa, związał się z grupą muzyków, z którymi nagrał płytę jako Derek and The Dominos. Płyta nazywała się ” Layla and Other Assortet Love Songs” i zawierała hymn na cześć ukochanej artysty. Owa ukochana nazywała się Patti Boyd i była podówczas żoną najbliższego przyjaciela Claptona, Georgea Harrisona. W ten sposób obie panie weszły na stałe do kanonu pieśni miłosnej w rytmie rock’n'roll w charakterze muzy i tego już im nic nie odbierze.
Jak dalej potoczyły się ich losy? Rita Coolidge rozstała się z Russelem by zostać żoną Krisa Kristoffersona i z miłości do męża wyśpiewała kilka wielkich przebojów w latach 1976-77, w tym swój największy ” Higher and Higher” . Niestety, para wkrótce się rozstała, a obje zniknęli z głównego nurtu show businessu. Mają córkę.
Jeśli chodzi o Patti Boyd, to i z nią życie nie obeszło się łaskawie. W 1974 zostawiła eks Beatlesa i w 1979 roku poślubiła wreszcie Erica Claptona. Ich burzliwy związek przetrwał do 1988, czyli do momentu , gdy na świecie pojawił się Connor Clapton w sierpniu 1987 , już drugie nieślubne dziecko artysty. Na wieść o tym , że Eric Clapton pisze swą autobiografię, szybko wynajęła ghost writerkę księżnej Diany i napisała swoją wersję wydarzeń. W mediach funkcjonuje jako była żona dwóch sławnych mężów. Pozostała tylko muzyka, ale słuchając jej i patrząc na zmęczone, niemłode twarze obu pań łatwiej zrozumieć frazę wyśpiewaną kiedyś przez Arethę Franklin” Don’t paly that song for me, it brings bad memories….
Rock jako pasja wdarł się w moje życie pod koniec lat ‘60 ubiegłego stulecia. Grupa The Beatles była już w fazie schyłkowej, Rolling Stones , ciągle na fali, Cream właśnie kończyli karierę serią występów w Royal Albert Hall, a sale koncertowe Ameryki i Europy zapełniali nowicjusze: Led Zeppelin, Deep Purple, King Crimson. Kolorowa młodzież znajdowała ujście swej fantazji na antywojennych manifestacjach, na Brodwayu królował musical “Hair”. Tymczasem zbliżał się pamiętny sierpień 1969 roku i kilku zapaleńców postanowiło zorganizować 3 dniowy koncert rockowy. Tak powstał festiwal Woodstock.
Trudno właściwie określić według jakiego klucza byli dobierani uczestnicy, bo obok uznanych wykonawców jak Jimmy Hendrix i Janis Joplin , wystąpili wykonawcy stosunkowo mało znani bądź debiutanci: gitarzysta Carlos Santana oraz niesamowity brytyjski wokalista Joe Cocker. Dla Cockera to był strzał w 10. Amerykańska publiczność natychmiast go pokochała, tuż po festiwalu wraz z kalifornijskimi muzykami pod przewodnictwem słynnego kompozytora i producenta, Leona Russela ruszyli w trasę. Trasa nazywała się ” Mad Dogs and Englishman”. Na scenie oprócz Cockera występowały różne panie śpiewające chórki, w tym ówczesna partnerka życiowa Russela, niejaka Rita Coolidge. To właśnie ona była muzą , dla której Leon napisał , bodaj największy przebój Cockera ” Delta Lady”. To był marzec 1970 roku. Mniej więcej w tym samym czasie , w Hurtwood Edge, w hrabstwie Surrey UK, inny wielki muzyk i idol tamtych czasów, pisał inny wielki hit dla swej ukochanej. Po skończeniu projektu Cream oraz Blind Faith, Eric Clapton, bo o nim mowa, związał się z grupą muzyków, z którymi nagrał płytę jako Derek and The Dominos. Płyta nazywała się ” Layla and Other Assortet Love Songs” i zawierała hymn na cześć ukochanej artysty. Owa ukochana nazywała się Patti Boyd i była podówczas żoną najbliższego przyjaciela Claptona, Georgea Harrisona. W ten sposób obie panie weszły na stałe do kanonu pieśni miłosnej w rytmie rock’n'roll w charakterze muzy i tego już im nic nie odbierze.
Jak dalej potoczyły się ich losy? Rita Coolidge rozstała się z Russelem by zostać żoną Krisa Kristoffersona i z miłości do męża wyśpiewała kilka wielkich przebojów w latach 1976-77, w tym swój największy ” Higher and Higher” . Niestety, para wkrótce się rozstała, a obje zniknęli z głównego nurtu show businessu. Mają córkę.
Jeśli chodzi o Patti Boyd, to i z nią życie nie obeszło się łaskawie. W 1974 zostawiła eks Beatlesa i w 1979 roku poślubiła wreszcie Erica Claptona. Ich burzliwy związek przetrwał do 1988, czyli do momentu , gdy na świecie pojawił się Connor Clapton w sierpniu 1987 , już drugie nieślubne dziecko artysty. Na wieść o tym , że Eric Clapton pisze swą autobiografię, szybko wynajęła ghost writerkę księżnej Diany i napisała swoją wersję wydarzeń. W mediach funkcjonuje jako była żona dwóch sławnych mężów. Pozostała tylko muzyka, ale słuchając jej i patrząc na zmęczone, niemłode twarze obu pań łatwiej zrozumieć frazę wyśpiewaną kiedyś przez Arethę Franklin” Don’t paly that song for me, it brings bad memories….