Tośmy się doczekali. Symbol propagandy lat '80 , rzecznik ówczesnego rządu, Jerzy Urban , który na pamiętnej konferencji prasowej nazwał msze św. odprawiane przez księdza Jerzego Popiełuszkę "seansami nienawiści", przez niezawisły sąd III RP został właśnie uznany za wiarygodne źródło informacji i autorytet, ćwierć wieku po męczeńskiej śmierci kapłana. Stało się to na mocy wyroku w sprawie jaką Marek Król, wytoczył Urbanowi o ochronę dóbr osobistych.Uzasadnienie tego wyroku powinno przejść kanonu wymiaru tzw. sprawiedliwości jako symbol niezawisłości.
Cała historia bierze swój początek z publikacji tygodnika na temat tzw. sprawy "Olina" z 1996 roku. W odpowiedzi na ten tekst , który kosztował lidera SLD fotel premiera, pismo Urbana „ Nie” opublikowało tekst oskarżający Króla kolejno o:
agenturalną przeszłość
skandal obyczajowy
udział służb specjalnych w sfinansowaniu powstania „Wprost " oraz cały szereg pomniejszych zbrodni, z których najcięższą była zdrada towarzyszy z PZPR , oraz fakt, że tygodnik jako pierwszy opowiedział się za słusznością idei lustracji.
Badając dogłębnie stan faktyczny sąd drugiej instancji wysłuchał świadków i pochylił się nad dokumentami dostarczonymi przez pozwanych. Wnioski dowodowe powoda odrzucił, gdyż stanął na stanowisku, że Król jako osoba niewiarygodna nie ma moralnego prawa dowodzić czegokolwiek.
Nie jest to jedyny tego typu przypadek w naszym wymiarze sprawiedliwości. Podobnie zachowała się ostatnio Prokuratura Okręgowa w Warszawie badająca sprawę karną o przewłaszczenie akcji na szkodę Marii Nowińskiej . Tam również pani prokurator przychyliła się do opinii biegłych dostarczonej przez Janusza Palikota, odrzucając wnioski dowodowe jego byłej żony , wśród których znajdowały się tak mało istotne szczegóły jak numery kont , na których wedle pełnomocników pani Nowińskiej, pan poseł mógł „zaparkować” kasę z przewłaszczonych akcji.
W uzasadnieniu sąd stwierdził, że nie jest celem postępowania o ochronę dóbr osobistych czy Marek Król był czy nie był tajnym współpracownikiem służb , lecz czy dziennikarze badający tą sprawę korzystali z wiarygodnych źródeł informacji. Zatem domniemywać należy iż sąd uznał wiarygodność źródeł z których korzystali słynący z rzetelności dziennikarze „ Nie” , a priori. Co zasadności zarzutu o współfinansowanie powstania tygodnika przez służby, zdaniem sądu sformułowanie rozpoczynające się od słów „ Są pewne domysły..” całkowicie immunizuje publikację od zarzutu kłamstwa . Wszak to tylko przypuszczenie, a tego nikt udowadniać nie musi.
Najbardziej jednak przekonuje merytoryczna i pozbawiona cienia subiektywizmu opinia sądu, który odrzucił argument powoda, że Urban et consortes działali z chęci zemsty za sławetną publikację z 1996 roku. Wyjaśnienia autorów inkryminowanych tekstów uznał bowiem sąd za logiczne i przekonujące. Jednocześnie sąd dokonał swobodnej oceny dowodów przeciwko działaczom SLD zawartych w artykule „ Zdrada” autorstwa Stanisława Janeckiego opublikowanym we "Wprost" w 1996 roku, uznając go za stek bzdur, co jeśli mnie pamięć nie myli , nie było przedmiotem niniejszego postępowania. Ale sąd jest wysoki i zapewne z tej wysokości widać więcej. Kierując się tą zasadą uznał więc , że powód sam posiada przymioty, które krytykuje u innych. Natomiast redaktorzy urbanowego „Nie” mieli wręcz obowiązek poinformowania opinii publicznej o wrednym charakterze Marka K . ze szczególnym uwzględnieniem jego tu dosłowny cytat ” podwójnego moralnego oblicza”. W ten oto sposób wysoki sąd III RP cała swą powagą uznał, że dziennikarze gazety Jerzego Urbana dochowali należytej staranności i rzetelności dziennikarskiej.(!)
Ja bym się z Wysokim Sądem tylko w jednym zgodziła. Marek Król jest godzien potępienia za skandal obyczajowy. Ja tego skandalu jestem świadkiem do kilku lat, ale trwa on znacznie dłużej. Otóż Król jest żonaty i trwa nieprzerwanie w związku małżeńskim z jedną i tą samą kobietą(!) już 36 lat. Z tego , potępienia godnego związku, posiada dwójkę dzieci, z których żadne nie było notowane przez policję krajową ani obcą. Całości obrazu powszechnego zgorszenia dopełniają dwa psy i papuga.Mężczyźnie z jego pozycją takie zachowanie zwyczajnie nie przystoi, tym bardziej, że z tego co widać, to mu z tym dobrze. I dobrze mu tak!
agenturalną przeszłość
skandal obyczajowy
udział służb specjalnych w sfinansowaniu powstania „Wprost " oraz cały szereg pomniejszych zbrodni, z których najcięższą była zdrada towarzyszy z PZPR , oraz fakt, że tygodnik jako pierwszy opowiedział się za słusznością idei lustracji.
Badając dogłębnie stan faktyczny sąd drugiej instancji wysłuchał świadków i pochylił się nad dokumentami dostarczonymi przez pozwanych. Wnioski dowodowe powoda odrzucił, gdyż stanął na stanowisku, że Król jako osoba niewiarygodna nie ma moralnego prawa dowodzić czegokolwiek.
Nie jest to jedyny tego typu przypadek w naszym wymiarze sprawiedliwości. Podobnie zachowała się ostatnio Prokuratura Okręgowa w Warszawie badająca sprawę karną o przewłaszczenie akcji na szkodę Marii Nowińskiej . Tam również pani prokurator przychyliła się do opinii biegłych dostarczonej przez Janusza Palikota, odrzucając wnioski dowodowe jego byłej żony , wśród których znajdowały się tak mało istotne szczegóły jak numery kont , na których wedle pełnomocników pani Nowińskiej, pan poseł mógł „zaparkować” kasę z przewłaszczonych akcji.
W uzasadnieniu sąd stwierdził, że nie jest celem postępowania o ochronę dóbr osobistych czy Marek Król był czy nie był tajnym współpracownikiem służb , lecz czy dziennikarze badający tą sprawę korzystali z wiarygodnych źródeł informacji. Zatem domniemywać należy iż sąd uznał wiarygodność źródeł z których korzystali słynący z rzetelności dziennikarze „ Nie” , a priori. Co zasadności zarzutu o współfinansowanie powstania tygodnika przez służby, zdaniem sądu sformułowanie rozpoczynające się od słów „ Są pewne domysły..” całkowicie immunizuje publikację od zarzutu kłamstwa . Wszak to tylko przypuszczenie, a tego nikt udowadniać nie musi.
Najbardziej jednak przekonuje merytoryczna i pozbawiona cienia subiektywizmu opinia sądu, który odrzucił argument powoda, że Urban et consortes działali z chęci zemsty za sławetną publikację z 1996 roku. Wyjaśnienia autorów inkryminowanych tekstów uznał bowiem sąd za logiczne i przekonujące. Jednocześnie sąd dokonał swobodnej oceny dowodów przeciwko działaczom SLD zawartych w artykule „ Zdrada” autorstwa Stanisława Janeckiego opublikowanym we "Wprost" w 1996 roku, uznając go za stek bzdur, co jeśli mnie pamięć nie myli , nie było przedmiotem niniejszego postępowania. Ale sąd jest wysoki i zapewne z tej wysokości widać więcej. Kierując się tą zasadą uznał więc , że powód sam posiada przymioty, które krytykuje u innych. Natomiast redaktorzy urbanowego „Nie” mieli wręcz obowiązek poinformowania opinii publicznej o wrednym charakterze Marka K . ze szczególnym uwzględnieniem jego tu dosłowny cytat ” podwójnego moralnego oblicza”. W ten oto sposób wysoki sąd III RP cała swą powagą uznał, że dziennikarze gazety Jerzego Urbana dochowali należytej staranności i rzetelności dziennikarskiej.(!)
Ja bym się z Wysokim Sądem tylko w jednym zgodziła. Marek Król jest godzien potępienia za skandal obyczajowy. Ja tego skandalu jestem świadkiem do kilku lat, ale trwa on znacznie dłużej. Otóż Król jest żonaty i trwa nieprzerwanie w związku małżeńskim z jedną i tą samą kobietą(!) już 36 lat. Z tego , potępienia godnego związku, posiada dwójkę dzieci, z których żadne nie było notowane przez policję krajową ani obcą. Całości obrazu powszechnego zgorszenia dopełniają dwa psy i papuga.Mężczyźnie z jego pozycją takie zachowanie zwyczajnie nie przystoi, tym bardziej, że z tego co widać, to mu z tym dobrze. I dobrze mu tak!