Sprawa porwania, szczególnego udręczenia i zamordowania Krzysztofa Olewnika wydaje się nie mieć końca. Ta piramidalna zbrodnia popełniona , co najmniej, przy niemej akceptacji ludzi władzy w powiązaniu ze światem przestępczym i szemranym biznesem, pokazała, już karykaturalny obraz naszych organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości, a wszystko wskazuje na to , że najciekawsze dopiero przed nami. Od samego początku roiło się w niej od nazwisk polityków różnego autoramentu. Od lokalnych watażków, po ludzi pełniących najwyższe funkcje w organach władzy wykonawczej i sądowniczej. Dziś już każde dziecko w Polce chyba wie, że ta zbrodnia ma wyraźnie zarysowany kontekst polityczny i bez jego zrozumienia, nie da się ukarać winnych. Jakby na dowód upolitycznienia tego ohydnego mordu zabrała właśnie głos najsłynniejsza komentatorka polityczna III RP, redaktor Janina Paradowska.
Na łamach dziennika „Polska The Times” ta słynąca z odwagi dziennikarka , rozprawia się z mitem narosłym wokół tej sprawy, jakoby poszkodowana tu była rodzina Olewników. Swoje rozważania snuje publicystka w oparciu o list , jaki do premiera Donalda Tuska , wystosował Włodzimierz Olewnik, po tym jak śledczy poddali pod wątpliwość badania DNA szczątków zidentyfikowanych , jako szczątki jego syna, spoczywających na płockim cmentarzu. Jakby tego było mało, w trakcie pracy komisji sejmowej i prokuratury, okazało się, że nie ma dostępu do akt osób winnych karygodnych zaniedbań w śledztwie, gdyż znajdują się one w zbiorze zastrzeżonym, co stawia ich praktycznie ponad prawem.To akurat żadna nowość , gdyż o podobne rafy rozwija się śledztwo w sprawie mordu na gen. Papale.
Państwo, które bezkarnie pozwala porywać, więzić i mordować swoich obywateli jest słabe. Słaby jest także premier państwa, które od 12 lat nie jest w stanie postawić na ławie oskarżonych zleceniodawców wyroku wykonanego przez bandytów na Komendancie Głównym Policji. Dlatego nie zdziwiło mnie , że szlachetna kobieta i dociekliwa dziennikarka, jak zwykle stanęła po stronie słabszych bezpardonowo ,atakowanych.
Nic dziwnego, że publicystka broni premiera rządu przed sobiepanem z Drobina, pytając , co takiego się właściwie stało? A no cóż , nic się nie stało. Tylko otwarto grób w Płocku, utajniono przed śledczymi dane osób , które sabotowały śledztwo, a winnych awansowano na wyższe stanowiska, o czym doniosła właśnie dzisiejsza „Rzeczpospolita”. List Olewnika pani redaktor z właściwym sobie taktem, nazywa donosem na urzędników MSWiA, oraz niezawisłe sądy, na które rodzina wywiera bezprzykładne naciski, gdy tylko orzekają nie po myśli potężnego biznesmena. Wszystko to przez to , że opinia publiczna współczuje Olewnikom, co daje im przewagę, którą bezprzykładnie wykorzystują, stosując ataki polityczne, pod wpływem doradców.
Panią redaktor razi wrzucenie do jednego worka, przez Olewnika seniora, tych którzy utrudniali śledztwo w sprawie porwania ich syna i przewodniczącego hazard-komisji, który robi co może , by świadkowie nie powiedzieli w przytomności dociekliwych śledczych, o jedno słowo za dużo. Nie pozostaje mi nic innego , jak zgodzić się z taką tezą. Ja także nie wiedzę podobieństw. Przewodniczący Skuła jest tak nieudolny , że stawianie go w jednym rzędzie z cynicznymi komisarzami policji L. czy M. to zaiste nadużycie. Niemniej zasada ochrony sprawców jest ta sama .
Tekstem tym , pani redaktor Paradowska , śmiało wytycza nowe drogi , wbrew schematom. I odważnie oskarża, hołubionego przez opinię publiczną , ojca ofiary o nadużywanie niezasłużenie zdobytego współczucia obywateli, do doraźnych celów politycznych jego doradców.
A teraz poważnie. Publicystyczna próba dezawuowania ofiary to także żadna nowość. Można się było już przez lata do takich prób przyzwyczaić, a i tym razem byłaby groteskowa, gdyby nie była tak skrajnie obrzydliwa. Nie wiem czy ma związek z tym, że właśnie dziś błazeńsko wykreowany przez media na twardziela, Krzysztof Rutkowski, właśnie złożył do sądu pozew przeciwko Włodzimierzowi Olewnikowi. W każdym razie, w powietrzu czuć kontrofensywę, a Janina Paradowska jest komentatorką polityczną od lat pisującą na łamach tygodnika opinii z polityką w tytule.W każdym razie , po przeczytaniu tych wynurzeń na łamach „Polski” mogę tylko stwierdzić za pewnym klasykiem gatunku, że redaktor Paradowska, to typ, mój typ.
http://www.polskatimes.pl/komentarze/224156,pana-olewnika-list-polityka-nazbyt-pachnacy,id,t.html
http://www.rp.pl/artykul/437629_Dostal_zarzuty_i_awans_.html
http://www.rp.pl/artykul/437824_Rutkowski_skarzy_Olewnika.html
Państwo, które bezkarnie pozwala porywać, więzić i mordować swoich obywateli jest słabe. Słaby jest także premier państwa, które od 12 lat nie jest w stanie postawić na ławie oskarżonych zleceniodawców wyroku wykonanego przez bandytów na Komendancie Głównym Policji. Dlatego nie zdziwiło mnie , że szlachetna kobieta i dociekliwa dziennikarka, jak zwykle stanęła po stronie słabszych bezpardonowo ,atakowanych.
Nic dziwnego, że publicystka broni premiera rządu przed sobiepanem z Drobina, pytając , co takiego się właściwie stało? A no cóż , nic się nie stało. Tylko otwarto grób w Płocku, utajniono przed śledczymi dane osób , które sabotowały śledztwo, a winnych awansowano na wyższe stanowiska, o czym doniosła właśnie dzisiejsza „Rzeczpospolita”. List Olewnika pani redaktor z właściwym sobie taktem, nazywa donosem na urzędników MSWiA, oraz niezawisłe sądy, na które rodzina wywiera bezprzykładne naciski, gdy tylko orzekają nie po myśli potężnego biznesmena. Wszystko to przez to , że opinia publiczna współczuje Olewnikom, co daje im przewagę, którą bezprzykładnie wykorzystują, stosując ataki polityczne, pod wpływem doradców.
Panią redaktor razi wrzucenie do jednego worka, przez Olewnika seniora, tych którzy utrudniali śledztwo w sprawie porwania ich syna i przewodniczącego hazard-komisji, który robi co może , by świadkowie nie powiedzieli w przytomności dociekliwych śledczych, o jedno słowo za dużo. Nie pozostaje mi nic innego , jak zgodzić się z taką tezą. Ja także nie wiedzę podobieństw. Przewodniczący Skuła jest tak nieudolny , że stawianie go w jednym rzędzie z cynicznymi komisarzami policji L. czy M. to zaiste nadużycie. Niemniej zasada ochrony sprawców jest ta sama .
Tekstem tym , pani redaktor Paradowska , śmiało wytycza nowe drogi , wbrew schematom. I odważnie oskarża, hołubionego przez opinię publiczną , ojca ofiary o nadużywanie niezasłużenie zdobytego współczucia obywateli, do doraźnych celów politycznych jego doradców.
A teraz poważnie. Publicystyczna próba dezawuowania ofiary to także żadna nowość. Można się było już przez lata do takich prób przyzwyczaić, a i tym razem byłaby groteskowa, gdyby nie była tak skrajnie obrzydliwa. Nie wiem czy ma związek z tym, że właśnie dziś błazeńsko wykreowany przez media na twardziela, Krzysztof Rutkowski, właśnie złożył do sądu pozew przeciwko Włodzimierzowi Olewnikowi. W każdym razie, w powietrzu czuć kontrofensywę, a Janina Paradowska jest komentatorką polityczną od lat pisującą na łamach tygodnika opinii z polityką w tytule.W każdym razie , po przeczytaniu tych wynurzeń na łamach „Polski” mogę tylko stwierdzić za pewnym klasykiem gatunku, że redaktor Paradowska, to typ, mój typ.
http://www.polskatimes.pl/komentarze/224156,pana-olewnika-list-polityka-nazbyt-pachnacy,id,t.html
http://www.rp.pl/artykul/437629_Dostal_zarzuty_i_awans_.html
http://www.rp.pl/artykul/437824_Rutkowski_skarzy_Olewnika.html