Przez kilka dni politycy Platformy gotowali się z oburzenia, bo Janusz Palikot stwierdził, że Radosław Sikorski był w rządzie PiS. Komisja prawyborcza zajęła się też wypowiedzią Jarosława Gowina, który powiedział, że Palikotowi jest blisko do SLD. Jeden i drugi "atak" można skomentować parafrazą: "jakie prawybory, taki atak".
Przed obliczem partyjnych gremiów powinien również stanąć każdy, kto przypomni szokujący fakt, że Donald Tusk był kiedyś zwolennikiem koalicji z PiS. Porażających w podobny sposób faktów jest więcej - Julia Pitera była w PC, a Paweł Poncyljusz udzielił wspólnego wywiadu z Januszem Palikotem. Z kolei Jarosław Kaczyński mógł zastrzelić Donalda Tuska w windzie za pomocą słynnego małego pistoleciku i nie wykorzystał okazji.
Palikotowi i Gowinowi robi się wyrzuty, bo wspomnieli o powiązaniach swoich partyjnych kolegów z innymi formacjami. Gdyby walka prawyborcza była prawdziwa, a nie tylko udawana, dopuszczalne byłyby znacznie ostrzejsze ataki. Dla porównania - podczas prawyborów w Stanach Zjednoczonych kontrkandydaci zwykle walczą na noże. Nie wyklucza to jednak bliskiej współpracy po rozstrzygnięciu rywalizacji (jak w przypadku Hilary Clinton i Baracka Obamy).
Święte oburzenie polityków PO na Palikota mogło być formułowane na pokaz. O tym, że był to teatr, mogą świadczyć dwie sytuacje.
Środa, godz. 9.30 (w ten dzień miała zapaść decyzja o ukaraniu Janusza Palikota) w hotelu w pobliżu Sejmu Palikot spotkał się z jednym z ważnych ministrów rządu Donalda Tuska (nie wyglądało, że jest w Platformie traktowany jako persona non grata).
Wtorek, godz. 21.45, w okolicach baru Za kratą spotkałem ważnego polityka Platformy, który za Palikotem bynajmniej nie przepada. Już wtedy wiedział, że posłowi z Lublina włos z głowy na pewno nie spadnie.
Politycy Platformy organizując prawybory udają, że w ich partii nie ma rządów silnej ręki. Prawo i Sprawiedliwość (w podobny sposób trzymane krótko przez Jarosława Kaczyńskiego) nie stawia na udawanie. Dzisiejszy kongres miał podkreślić przekaz, że prezes może być tylko jeden. Co jest lepsze, Państwa zdaniem? Teatrzyk Platformy, czy front jedności w wykonaniu PiS?
Palikotowi i Gowinowi robi się wyrzuty, bo wspomnieli o powiązaniach swoich partyjnych kolegów z innymi formacjami. Gdyby walka prawyborcza była prawdziwa, a nie tylko udawana, dopuszczalne byłyby znacznie ostrzejsze ataki. Dla porównania - podczas prawyborów w Stanach Zjednoczonych kontrkandydaci zwykle walczą na noże. Nie wyklucza to jednak bliskiej współpracy po rozstrzygnięciu rywalizacji (jak w przypadku Hilary Clinton i Baracka Obamy).
Święte oburzenie polityków PO na Palikota mogło być formułowane na pokaz. O tym, że był to teatr, mogą świadczyć dwie sytuacje.
Środa, godz. 9.30 (w ten dzień miała zapaść decyzja o ukaraniu Janusza Palikota) w hotelu w pobliżu Sejmu Palikot spotkał się z jednym z ważnych ministrów rządu Donalda Tuska (nie wyglądało, że jest w Platformie traktowany jako persona non grata).
Wtorek, godz. 21.45, w okolicach baru Za kratą spotkałem ważnego polityka Platformy, który za Palikotem bynajmniej nie przepada. Już wtedy wiedział, że posłowi z Lublina włos z głowy na pewno nie spadnie.
Politycy Platformy organizując prawybory udają, że w ich partii nie ma rządów silnej ręki. Prawo i Sprawiedliwość (w podobny sposób trzymane krótko przez Jarosława Kaczyńskiego) nie stawia na udawanie. Dzisiejszy kongres miał podkreślić przekaz, że prezes może być tylko jeden. Co jest lepsze, Państwa zdaniem? Teatrzyk Platformy, czy front jedności w wykonaniu PiS?