Nasz Robert się nie dał wreszcie. Po miesiącach posuchy. Tym razem w Australii, która dotąd mogła mu się kojarzyć tylko z pechem, odniósł sukces. Wszystko się udało.
Start się udał, potem układnie przytarli się Button i Alonso, bez specjalnych strat poza tym, że Kubica wdzięcznym skrętem kół minął obydwu. W połowie dystansu prowadzący Sebastian Vettel wypadł z toru. Potem nie dał się różnym Hamiltonom i Massom. Ale pewnie dla mas to nie ważne. Ważniejsze, że Kubicy flagą w czarno-białe kwadraty pomachał sam John Travolta, a potem sam John Travolta wręczył mu jakiś upominek w postaci patery, czy pucharu. Naprawdę słyszałem jak ludzie mówili i w pracy i w sklepie.
Jeszcze dwa sportowe ps.
pierwszy typowo sportowy - śmigus dyngus zawsze dobrze robi temu sportowi, jak tylko spadnie deszcz od razu coś się dzieje.
ps. drugi komentatorski i rewolucyjny. Padł dogmat o nieomylności Roberta Kubicy w kierowaniu bolidem F1. We wczorajszych kwalifikacjach usłyszałem raz, że Kubica "popełnił drobny błąd". Może błąd drobny, ale jakie potencjalne konsekwencje. I nie chodzi o to, czy zrobił go w tym momencie rzeczywiście. Dotąd, błędy popełniali tylko inni. Jeśli chodzi o naszego orła, to błędy popełniała ekipa Polaka, albo zawodził samochód. Jeśli już nawet Kubica ewidentnie przejechał się po trawniku, to można było usłyszeć, że "zabrał się na wycieczkę".
Jeszcze dwa sportowe ps.
pierwszy typowo sportowy - śmigus dyngus zawsze dobrze robi temu sportowi, jak tylko spadnie deszcz od razu coś się dzieje.
ps. drugi komentatorski i rewolucyjny. Padł dogmat o nieomylności Roberta Kubicy w kierowaniu bolidem F1. We wczorajszych kwalifikacjach usłyszałem raz, że Kubica "popełnił drobny błąd". Może błąd drobny, ale jakie potencjalne konsekwencje. I nie chodzi o to, czy zrobił go w tym momencie rzeczywiście. Dotąd, błędy popełniali tylko inni. Jeśli chodzi o naszego orła, to błędy popełniała ekipa Polaka, albo zawodził samochód. Jeśli już nawet Kubica ewidentnie przejechał się po trawniku, to można było usłyszeć, że "zabrał się na wycieczkę".