Mieszamy spory polityczne z seansami nienawiści. Zamiast argumentów rzucamy wyzwiska i inwektywy. Zamiast rozumienia innych racji ciskamy oskarżenia o zdradę. Zamiast konkurowania manifestujemy pogardę dla przeciwnego obozu. Albo pogardę dla całej klasy politycznej jako bandy kłótliwych darmozjadów. Tak traktujemy polityków na co dzień. Tak traktujemy zwolenników tych polityków, których my nie lubimy. Czy w Polsce obowiązuje zasada, że polityk, którego poglądów nie podzielamy, jest dobry dopiero wtedy, kiedy jest martwy?
Czy trzeba śmierci aby przyznać, że „nie nasz” polityk może być ciepły i sympatyczny? Z tych którzy zginęli a których poznałem wszyscy tacy byli. I skory do żartów, łagodny Lech Kaczyński. I miły, inteligentny Sebastian Karpiniuk. I opanowany, „misiowaty” Jerzy Szmajdziński. I bardzo autentyczny, szczery Maciej Płażyński. I wyciszony, dystyngowany Janusz Kochanowski. I zawsze uśmiechnięty, bezpośredni Arkadiusz Rybicki. I kobieta z mocnym charakterem Izabela Jaruga – Nowacka. I rzeczowy, precyzyjny Zbigniew Wassermann…
To politycy różnych opcji. Ale przede wszystkim to ludzie – z przywarami i zaletami, mający rodziny, przyjaciół, odczuwających przykrość. Można się z nimi nie zgadzać, można polemizować ostro, polemizować kąśliwie. Lecz nie wolno ośmieszać, opluskwiać, zohydzać, jak to czyniły choćby brukowce, nakręcające populistyczne nastroje wrogości wobec wybranych polityków i całej klasy politycznej. Czy dopiero śmierć musi to uprzytomniać?
W ostatnich dniach widzieliśmy zapłakane kobiety i mężczyzn. To byli posłowie i senatorowie, pzywódcy różnych partii. Słyszeliśmy ich głosy, nagle załamujące się, przerywane spazmatycznym szlochem. Ujrzeliśmy inną twarz polityki. Zapamiętajmy tę twarz, gdy minie żałoba i znów rozgorzeją spory. Bo spory są solą demokracji, której nie należy mieszać z trucizną nienawiści.
I nie dawajmy się wpuszczać w ślepy zaułek rozliczeń, dzielenia nas na tych, którzy mają prawo do żałoby i na tych, którzy tego prawa nie mają. Nie słuchajmy złych ludzi którzy jawnie żałują, że katastrofa nie zdarzyła się w środę, kiedy do Katynia poleciał premier. Nie poddawajmy się spiskowym teoriom. Pamiętajmy o nadzwyczajnej reakcji Rosjan. O ogólnoświatowej, globalnej żałobie, której symbolem będzie dla mnie trzydniowa żałoba w odległej Brazylii.
Ale nade wszystko pamiętajmy o wszystkich – podkreślam - wszystkich ofiarach tragedii, bo śmierć ich połączyła. O wszystkich politykach, o duchownych, o wojskowych, o urzędnikach, o przedstawicielach Rodzin Katyńskich i innych stowarzyszeń i organizacji, o Annie Walentynowicz, o aktorze Januszu Zakrzeńskim, o funkcjonariuszach BOR, o załodze samolotu… Nie dzielmy ich na tych których bardziej należy żałować i na tych, których mniej. Wobec śmierci wszyscy są równi.
Zapamiętajmy tę zapłakaną twarz polityki.
To politycy różnych opcji. Ale przede wszystkim to ludzie – z przywarami i zaletami, mający rodziny, przyjaciół, odczuwających przykrość. Można się z nimi nie zgadzać, można polemizować ostro, polemizować kąśliwie. Lecz nie wolno ośmieszać, opluskwiać, zohydzać, jak to czyniły choćby brukowce, nakręcające populistyczne nastroje wrogości wobec wybranych polityków i całej klasy politycznej. Czy dopiero śmierć musi to uprzytomniać?
W ostatnich dniach widzieliśmy zapłakane kobiety i mężczyzn. To byli posłowie i senatorowie, pzywódcy różnych partii. Słyszeliśmy ich głosy, nagle załamujące się, przerywane spazmatycznym szlochem. Ujrzeliśmy inną twarz polityki. Zapamiętajmy tę twarz, gdy minie żałoba i znów rozgorzeją spory. Bo spory są solą demokracji, której nie należy mieszać z trucizną nienawiści.
I nie dawajmy się wpuszczać w ślepy zaułek rozliczeń, dzielenia nas na tych, którzy mają prawo do żałoby i na tych, którzy tego prawa nie mają. Nie słuchajmy złych ludzi którzy jawnie żałują, że katastrofa nie zdarzyła się w środę, kiedy do Katynia poleciał premier. Nie poddawajmy się spiskowym teoriom. Pamiętajmy o nadzwyczajnej reakcji Rosjan. O ogólnoświatowej, globalnej żałobie, której symbolem będzie dla mnie trzydniowa żałoba w odległej Brazylii.
Ale nade wszystko pamiętajmy o wszystkich – podkreślam - wszystkich ofiarach tragedii, bo śmierć ich połączyła. O wszystkich politykach, o duchownych, o wojskowych, o urzędnikach, o przedstawicielach Rodzin Katyńskich i innych stowarzyszeń i organizacji, o Annie Walentynowicz, o aktorze Januszu Zakrzeńskim, o funkcjonariuszach BOR, o załodze samolotu… Nie dzielmy ich na tych których bardziej należy żałować i na tych, których mniej. Wobec śmierci wszyscy są równi.
Zapamiętajmy tę zapłakaną twarz polityki.