Czas od katastrofy samolotu liczymy jeszcze bardziej w godzinach niż dniach, a już w miejsce pojednania narodowego, deklaracji o odrzucaniu sporów, zmianie języka debaty i tym podobnych, pojawiły się hasła, a nawet manifestacje takie jak: „nie dla prezydenta na Wawelu”, czy „Tusk morderca”. Ludzie też już swoje gadają, w zależności od politycznych sympatii. Ale ubolewając, że to aż tak szybko, należy dodać, że to nic dziwnego. I nie ma się co zżymać.
Pewnie każdy z nas już gdzieś to słyszał – „Tusk jest temu winien, bo nie dopilnował, by były dobre samoloty”, „Sam prezydent zawinił, bo kazał pilotowi lądować, choć pilot mówił, że się nie powinno”. „Patrzcie jak ten Komorowski już się pcha. Już w telewizji, już wszędzie” itd. itp. Smutne? Niesmaczne? W złym guście? Bolesne nawet? Oczywiście, że tak. Odsłania się smutna natura Polaka, a może w ogóle człowieka. Czyli też normalne.
Co ciekawe wszyscy ci ludzie bark w bark cierpliwie ustawiają się kolejce, by oddać hołd prezydentowi. Pewnie mają różne motywacje, ale cierpliwie stoją, przed trumną klękają i to też jak wcześniej cytowane poglądy jest pewnie szczere. Po prostu wszyscy jesteśmy wstrząśnięci, tylko, że inaczej.
A słowa, hasła, poglądy? Może to odruch obronny, poszukiwanie powrotu do normalności z powrotem poukładania sobie świata „po staremu”.
Kiedyś próbowałem być historykiem, to teraz też spróbuję.
5 lat temu, gdy jednoczyliśmy się w bólu po śmierci naszego papieża, jednoczyli się też kibice. Pamiętacie Państwo „pojednanie dla papieża”, wzruszające obrazki bratających się na stadionie krakowskich fanów (specjalnie nie napisałem tu kiboli, bo było ich dużo więcej). Wytrzymali ze dwa tygodnie, a powrót do starych obyczajów był tragiczny, zginął jeden z kibiców.
Jeszcze mocniejszy, jaskrawszy przykład daje historia początku II RP i drugiego (a chronologicznie pierwszego) z polskich prezydentów, który zginął śmiercią tragiczną. Gabriel Narutowicz, został zastrzelony w Zachęcie przez Eligiusza Niewiadomskiego. Działo się to kilka dni po wyborze.
Oczywiście trudno porównywać oba wydarzenia i ich okoliczności. Tam zamach był efektem bezpardonowej walki politycznej (przy której dzisiejsza wydaje się rywalizacją łyżwiarzy figurowych). Ale są i pewne podobieństwa. Oto najsławniejszy wówczas publicysta Endecji Stanisław Stroński w najsławniejszym artykule II RP nawołuje: „Ciszej nad tą trumną”.
Fragment do zacytowania: „Nad zwłokami śp. Prezydenta Rzeczypospolitej, którego zamordowanie dla wszystkich jest ciosem bolesnym i głęboko odczutym, hasać zaczyna przerażający taniec stronniczych oskarżeń, wygrywanych jako zręczne posunięcie w walce politycznej. (…) Ciszej, dużo ciszej, nad tą otwartą trumną, w żałobie, w skupieniu, w głębokim zastanowieniu się na wszystkim, czego szargać i szarpać i gwałcić nie wolno”.
Nie muszę dodawać, że nawet sam autor apelu nie wytrzymał zbyt długo, publikując po kilku tygodniach artykuły gloryfikujące skazanego na śmierć Niewiadomskiego? I tyle o deklaracjach politycznych.