Francuska "awantura" z deportacją Cyganów przeradza się w poważniejszy, europejski problem. I całe szczęście, bo dotychczasowa polityka zamiatania śmieci pod dywan dawała opłakane skutki. Choć co do samej akcji deportowania przybyszów można mieć poważne zastrzeżenia, dobrze że Nicolas Sarkozy zmusza Unię Europejską do zajęcia stanowiska.
O problemie imigracji w Europie mówi się co prawda coraz częściej, ale dalej najgorętsza dyskusja jest wtedy, gdy coś się dzieje. Najpierw Europą chciała wstrząsnąć (i zmusić do refleksji i działania) Oriana Fallaci. Następnie były zamachy w Madrycie i Londynie, które faktycznie wstrząsnęły Europą i wywołały temat imigracji i integracji. Jest to jednak temat tak delikatny, że większość polityków najchętniej obchodziłaby się z nim jak ze śmierdzącym jajkiem. Bo z jednej strony są prawa człowieka, poprawność polityczna i odwołujące się do niej jak do Biblii środowiska liberalne, a z drugiej radykalne pomysły partii populistycznych i coraz większe zniecierpliwienie społeczeństw europejskich. Brakuje umiarkowanych głosów, które odniosłyby się rzeczowo do dyskusji. A sprawa jest coraz bardziej paląca. Według rozmaitych analiz w ciągu kilku następnych lat w krajach afrykańskich pełnoletniość osiągnie pokolenie wyżu demograficznego. Młodzi ludzie lepszej przyszłości będą szukać w Europie, próbując (ryzykując życie) dotrzeć drogą morską do Hiszpanii. I co z nimi zrobić? Przyjąć czy odesłać? Opowiedzieć się po stronie własnych interesów i braku litości czy też okazać słabość i narazić się na jeszcze większą słabość? Po zamachu w Londynie pięć lat temu okazało się, że osławiony brytyjski model integracji nie jest idealnym panaceum na imigrantów, bo środowiska skrajnie islamskie potraktowały Wielką Brytanię jako świetny inkubator. Z kolei model francuski też jest wielką klapą, bo stworzył getta arabskie, które są tykającą bombą.
Deportacja Cyganów z Francji pokazała, że Europa (przynajmniej ta stara, zamożna) ma problem nie tylko z imigracją zewnętrzną, ale i wewnętrzną. Tak naprawdę jednak, mimo że mowa teraz o Cyganach, dyskusja toczy się wokół imigracji zewnętrznej, bo ona jest o wiele poważniejszym problemem. Znamienna na decyzje Francji była reakcja przedstawicieli Unii Europejskiej. Czyli milczenie, przynajmniej tak długo, jak się dało. W końcu baronessa Ashton wydusiła, że „jest zaniepokojona tym, co się dzieje we Francji”. Można krytykować Sarkozy’ego za samą decyzję i metody jej realizacji, ale pochwalić trzeba go za to, że chce europeizować sam problem. I zmusza pozostałe kraje oraz unijnych notabli do zajęcia jakiegoś stanowiska. Dobrym pomysłem byłby szczyt unijny poświęcony stricte kwestii imigracji. I to taki szczyt, który zakończyłby się czymś więcej niż nijakimi konkluzjami o „istniejącym problemie i konieczności rozwiązywania go”, które byłby najmniejszym wspólnym mianownikiem między skrajnymi postawami.
Wbrew pozorom jest to też problem Polski, choć jeszcze tego nie odczuwamy. Ale za kilka lat musimy się liczyć z falą imigrantów z krajów pozaunijnych albo np. odsyłaniem do Polski niemieckich Turków czy belgijskich Marokańczyków.
Deportacja Cyganów z Francji pokazała, że Europa (przynajmniej ta stara, zamożna) ma problem nie tylko z imigracją zewnętrzną, ale i wewnętrzną. Tak naprawdę jednak, mimo że mowa teraz o Cyganach, dyskusja toczy się wokół imigracji zewnętrznej, bo ona jest o wiele poważniejszym problemem. Znamienna na decyzje Francji była reakcja przedstawicieli Unii Europejskiej. Czyli milczenie, przynajmniej tak długo, jak się dało. W końcu baronessa Ashton wydusiła, że „jest zaniepokojona tym, co się dzieje we Francji”. Można krytykować Sarkozy’ego za samą decyzję i metody jej realizacji, ale pochwalić trzeba go za to, że chce europeizować sam problem. I zmusza pozostałe kraje oraz unijnych notabli do zajęcia jakiegoś stanowiska. Dobrym pomysłem byłby szczyt unijny poświęcony stricte kwestii imigracji. I to taki szczyt, który zakończyłby się czymś więcej niż nijakimi konkluzjami o „istniejącym problemie i konieczności rozwiązywania go”, które byłby najmniejszym wspólnym mianownikiem między skrajnymi postawami.
Wbrew pozorom jest to też problem Polski, choć jeszcze tego nie odczuwamy. Ale za kilka lat musimy się liczyć z falą imigrantów z krajów pozaunijnych albo np. odsyłaniem do Polski niemieckich Turków czy belgijskich Marokańczyków.