"Widzisz Jasiu jaka niesprawiedliwość" - Wiesiu nie krył oburzenia - Najpierw blokuje naszemu drogę do sukcesów, a potem jeszcze bezczelnie korzysta z jego nieszczęścia". „I to kto? Oczywiście Niemiec”. Kanapa aż jęknęła, z takim impetem padł na nią wzburzony Wiesiu. Wzburzenie było uzasadnione. Oto właśnie okazało się, że to Nick Heidfeld zastąpi Roberta Kubicę w pierwszych wyścigach sezonu Formuły 1.
„No ale trzeba przyznać – próbował ripostować trochę zasapany Jasiu – że ten Heidfeld to się nieźle sprawdził w testach. Wygląda na to, że Francuzi z Lotusa Renault, wybrali najlepszego z możliwych. O nawet kierowca testowy zespołu Bruno Senna mówi, że to dobry wybór”.
„Na pewno jest mnóstwo świetnych kierowców, a oni urazili nasze patriotyczne uczucia” – stwierdził piłkarz Mieciu, który już umościł sobie miejsce na kanapie. Można powiedzieć, że towarzystwo kanapowe było więc w komplecie.
Oburzeniu trudno się dziwić. Niechęć do Heidfelda czaiła się od początku, gdy tylko pojawił się na drodze Kubicy, jako partner Polaka w BMW Sauber. Tak z ręką na sercu, to było odwrotnie. Kubica pojawił się obok Heidfelda. To zresztą nie ma znaczenie, z polskiego punktu widzenia.
„Przecież wiadomo – mówił wzburzony Wiesiu - od trzech lat piszą u nas wszyscy o tym – że Kubica jest najlepszym kierowcą, a zazdrosny i małostkowy Heidfeld nie mógł się z tym pogodzić i blokował rozwój i sukcesy Polaka. A teraz korzysta na polskim nieszczęściu”.
„Wszyscy bardzo dobrze wiemy, że gdyby nie ten Niemiec, Kubica to miałby dopiero sukcesy. Choćby wtedy, gdy Kubica był liderem mistrzostw świata, a Niemcy z BMW postanowili, zamiast walczyć o mistrzostwo, przygotowywać bolid na następny rok” – argumentował piłkarz i światowiec Mieciu.
„O widzicie znowu Niemcy!!!” – podkreślił Wiesiu. Ta kropla przelała Wiesiowy kielich goryczy.
Bo przecież Heidfeld wpisuje się w długą listę polskich krzywd oraz mniejszych, czy większych szykan wyrządzonych nam przez Niemca. Wanda, która wiadomo kogo nie chciała. Wóz Drzymały, "nie będzie Niemiec...", rozbiory, wojny, dziadek w Wermachcie, a nie tak całkiem dawno Hannavald, któremu zresztą wspaniałomyślnie wybaczyliśmy.
Nawet jak w filmie, w tym wypadku Testosteronie, gdy ktoś pobił naszego biednego Adamczyka, to nie wiadomo, ale „prawdopodobnie Niemcy”.
Właściwie jak się zastanowić, to tylko pod Grunwaldem ci Niemcy zachowali się przyzwoicie. (Choć istnieje dyskusja, na temat czy to rzeczywiście byli prawdziwi Niemcy).
No i teraz ten Heidfeld, że blokował to jedno, a teraz powiedział jeszcze w wywiadzie, że jak usłyszał o wypadku Kubicy, to co prawda początkowo pomyślał jak mu żal polskiego kierowcy. Ale zaraz naszła go myśl, że to będzie dla niego szansa. I okazało się, że rzeczywiście jest. Czyli znów Niemiec skorzystał z naszego nieszczęścia.
„Na pewno jest mnóstwo świetnych kierowców, a oni urazili nasze patriotyczne uczucia” – stwierdził piłkarz Mieciu, który już umościł sobie miejsce na kanapie. Można powiedzieć, że towarzystwo kanapowe było więc w komplecie.
Oburzeniu trudno się dziwić. Niechęć do Heidfelda czaiła się od początku, gdy tylko pojawił się na drodze Kubicy, jako partner Polaka w BMW Sauber. Tak z ręką na sercu, to było odwrotnie. Kubica pojawił się obok Heidfelda. To zresztą nie ma znaczenie, z polskiego punktu widzenia.
„Przecież wiadomo – mówił wzburzony Wiesiu - od trzech lat piszą u nas wszyscy o tym – że Kubica jest najlepszym kierowcą, a zazdrosny i małostkowy Heidfeld nie mógł się z tym pogodzić i blokował rozwój i sukcesy Polaka. A teraz korzysta na polskim nieszczęściu”.
„Wszyscy bardzo dobrze wiemy, że gdyby nie ten Niemiec, Kubica to miałby dopiero sukcesy. Choćby wtedy, gdy Kubica był liderem mistrzostw świata, a Niemcy z BMW postanowili, zamiast walczyć o mistrzostwo, przygotowywać bolid na następny rok” – argumentował piłkarz i światowiec Mieciu.
„O widzicie znowu Niemcy!!!” – podkreślił Wiesiu. Ta kropla przelała Wiesiowy kielich goryczy.
Bo przecież Heidfeld wpisuje się w długą listę polskich krzywd oraz mniejszych, czy większych szykan wyrządzonych nam przez Niemca. Wanda, która wiadomo kogo nie chciała. Wóz Drzymały, "nie będzie Niemiec...", rozbiory, wojny, dziadek w Wermachcie, a nie tak całkiem dawno Hannavald, któremu zresztą wspaniałomyślnie wybaczyliśmy.
Nawet jak w filmie, w tym wypadku Testosteronie, gdy ktoś pobił naszego biednego Adamczyka, to nie wiadomo, ale „prawdopodobnie Niemcy”.
Właściwie jak się zastanowić, to tylko pod Grunwaldem ci Niemcy zachowali się przyzwoicie. (Choć istnieje dyskusja, na temat czy to rzeczywiście byli prawdziwi Niemcy).
No i teraz ten Heidfeld, że blokował to jedno, a teraz powiedział jeszcze w wywiadzie, że jak usłyszał o wypadku Kubicy, to co prawda początkowo pomyślał jak mu żal polskiego kierowcy. Ale zaraz naszła go myśl, że to będzie dla niego szansa. I okazało się, że rzeczywiście jest. Czyli znów Niemiec skorzystał z naszego nieszczęścia.