Myślałem że debata o zasadności zabicia Osamy bin Ladena szybko wygaśnie. Ale gdzie tam. Dziś w radiowej Trójce socjolog Maciej Gdula z „Krytyki Politycznej” określił postępowanie Amerykanów jako „barbarzyńskie”. Wyraził też nadzieję, że w związku z takim barbarzyństwem w Polsce nie będą stacjonowały amerykańskie myśliwce F 16 obecnie znajdujące się w włoskiej bazie Aviano. Oczywiście opinię Macieja Gduli przytaczam jako przykładową, bo podobnych było dużo więcej. I ja te opinie, tę logikę myślenia, popieram.
Po zgładzeniu przywódcy Al Kaidy prezydent Barack Obama powinien wygłosić mniej więcej takie oto przemówienie: „Obywatele Stanów Zjednoczonych, z prawdziwą przykrością informuję, że w wyniku akcji specjalnego oddziału naszej armii zginął Osama bin Laden. Barbarzyńskie zamordowanie tego człowieka jest plamą na honorze Ameryki. Przepraszam wszystkich przywódców Al Kaidy i Talibów za ten godny potępienia czyn żołnierzy, którzy zostaną surowo ukarani. Naszym celem było doprowadzenie świętej pamięci Osamy bin Ladena przed sąd, aby w wyniku sprawiedliwego, jawnego procesu orzeknięto, czy jest on winnym śmierci tysięcy kobiet, mężczyzn i dzieci. I czy rzeczywiście rozpoczął wojnę z Ameryką i zachodnią cywilizacją. Niestety, już się nie dowiemy czy pan Osama bin Laden był terrorystą czy też pokojowym obrońcą praw świata islamu. Z mojej strony deklaruję że wycofamy się z wszystkich militarnych operacji na świecie. Przywódcom Al Kaidy i Talibom oferujemy wszechstronną pomoc humanitarną. Zarazem uprzejmie apeluję do nich, aby nie podkładali więcej bomb, nie porywali samolotów i nie ścinali głów zakładnikom”.
Logikę potępiania barbarzyństwa można śmiało propagować też na naszym podwórku. Na przykład premier mógłby potępić policjantów, którzy barbarzyńsko usunęli związkowców z budynku władz KGHM. Związkowcy ci weszli aby wypić herbatę z prezesem koncernu, a tu ich brutalnie wyrzucono za drzwi. Premier mógłby też analogicznie przeprosić kiboli za to, że policja ich barbarzyńsko gnębi, podczas gdy oni chcą jedynie wyrażać swoją radość na murawach boisk. Premier powinien równocześnie zaapelować, aby związkowcy i kibole byli tak uprzejmi i nie demolowali budynków ani stadionów. Z kolei prezydent Bronisław Komorowski może – zgodnie z mądrymi sugestiami polityków PiS - zapewnić organizatorów pochodów z pochodniami, że przed pałacem prezydenckim nie będzie barierek ani policji. Może też pokornie poprosić, żeby organizatorzy nie zamierzali oglądać pałacu od środka, bo się zasłony zajmą od ognia.
Tak, dużo jest barbarzyństwa do potępienia. Szczególnie jednak w wydaniu Amerykanów. Miejmy nadzieję, że ich F 16 nie będą stacjonować w Polsce. Bo i po co? W razie zagrożenia wystarczy nawiązanie dialogu z agresorami o wartościach zachodniego świata i kulturowym kontekście ich agresji. I pogrożenie im sprawiedliwym wyrokiem sądowym.
Logikę potępiania barbarzyństwa można śmiało propagować też na naszym podwórku. Na przykład premier mógłby potępić policjantów, którzy barbarzyńsko usunęli związkowców z budynku władz KGHM. Związkowcy ci weszli aby wypić herbatę z prezesem koncernu, a tu ich brutalnie wyrzucono za drzwi. Premier mógłby też analogicznie przeprosić kiboli za to, że policja ich barbarzyńsko gnębi, podczas gdy oni chcą jedynie wyrażać swoją radość na murawach boisk. Premier powinien równocześnie zaapelować, aby związkowcy i kibole byli tak uprzejmi i nie demolowali budynków ani stadionów. Z kolei prezydent Bronisław Komorowski może – zgodnie z mądrymi sugestiami polityków PiS - zapewnić organizatorów pochodów z pochodniami, że przed pałacem prezydenckim nie będzie barierek ani policji. Może też pokornie poprosić, żeby organizatorzy nie zamierzali oglądać pałacu od środka, bo się zasłony zajmą od ognia.
Tak, dużo jest barbarzyństwa do potępienia. Szczególnie jednak w wydaniu Amerykanów. Miejmy nadzieję, że ich F 16 nie będą stacjonować w Polsce. Bo i po co? W razie zagrożenia wystarczy nawiązanie dialogu z agresorami o wartościach zachodniego świata i kulturowym kontekście ich agresji. I pogrożenie im sprawiedliwym wyrokiem sądowym.