Zyta Gilowska ma zbyt duży temperament polityczny, by pozwolić sobie na bezczynność w trakcie kampanii. Z kolei PiS ma zbyt krótką ławkę, by nie skorzystać z tej możliwości. W ten sposób przez cały zeszły tydzień trwał kolejny odcinek telenoweli o debatach.
Poniedziałek.
Na okładce tygodnika „Uważam rze” zatroskana twarz Zyty Gilowskiej. Tytuł: „Nie mogę milczeć”.
Wtorek.
Jarosław Kaczyński grzmi: „Prawda jest taka: pani prof. Gilowska po prostu pana Rostowskiego by rozjechała”.
Środa.
Dzień pierwszej debaty w TVP. Zmierzą się w niej przedstawiciele wszystkich partii. Temat: gospodarka.
Zyta Gilowska podczas konferencji prasowej nieoczekiwanie deklaruje: Debata wyborcza nigdy nie wchodziła w grę z tego prostego powodu, że jestem bezpartyjna i z racji swojej funkcji apolityczna.
Wiele wskazuje, że do tego wniosku Gilowskiej pomógł dojść Marek Belka. - Mam obowiązek strzec apolityczności NBP- wyjaśnia prezes NBP. Tego samego dnia Gilowska zniknęła z mediów. Przestała odbierać telefony od dziennikarzy.
W PiS zamieszanie. Nie ma pewności, kto ma reprezentować partię podczas wieczornej debaty gospodarczej. Początkowo PiS zgłasza prof. Zyżyńskiego. Popołudniu Andrzej Godlewski, wiceszef TVP1, pisze na Twitterze, że PiS nieoczekiwanie zmieniło swojego reprezentanta i zgłosiło Przemysława Wiplera. To kandydat PiS do sejmu, który startuje z 7 miejsca w Warszawie. Wieczorem kolejna wolta. W studio TVP pojawia się Żyżyński. Posunięcia sztabu PiS są o tyle zaskakujące, że Wiplera i Żyżyńskiego gospodarczo dzieli niemal wszystko. Pierwszy jest skrajnym liberałem (był członkiem UPR), drugi ma opinię etatysty.
Czwartek.
Zyta Gilowska proponuje Jackowi Rostowskiemu debatę „w konwencji obowiązującej w dyskursie naukowym”. W PiS już nikt nie wierzył, że Gilowską będzie można wystawić w debacie. Warto było jednak „grać” samym tematem. W obliczu braku ekonomicznych ekspertów w PiS politycy tej partii mogą się chociaż nieco ogrzać w blasku Gilowskiej.
Na okładce tygodnika „Uważam rze” zatroskana twarz Zyty Gilowskiej. Tytuł: „Nie mogę milczeć”.
Wtorek.
Jarosław Kaczyński grzmi: „Prawda jest taka: pani prof. Gilowska po prostu pana Rostowskiego by rozjechała”.
Środa.
Dzień pierwszej debaty w TVP. Zmierzą się w niej przedstawiciele wszystkich partii. Temat: gospodarka.
Zyta Gilowska podczas konferencji prasowej nieoczekiwanie deklaruje: Debata wyborcza nigdy nie wchodziła w grę z tego prostego powodu, że jestem bezpartyjna i z racji swojej funkcji apolityczna.
Wiele wskazuje, że do tego wniosku Gilowskiej pomógł dojść Marek Belka. - Mam obowiązek strzec apolityczności NBP- wyjaśnia prezes NBP. Tego samego dnia Gilowska zniknęła z mediów. Przestała odbierać telefony od dziennikarzy.
W PiS zamieszanie. Nie ma pewności, kto ma reprezentować partię podczas wieczornej debaty gospodarczej. Początkowo PiS zgłasza prof. Zyżyńskiego. Popołudniu Andrzej Godlewski, wiceszef TVP1, pisze na Twitterze, że PiS nieoczekiwanie zmieniło swojego reprezentanta i zgłosiło Przemysława Wiplera. To kandydat PiS do sejmu, który startuje z 7 miejsca w Warszawie. Wieczorem kolejna wolta. W studio TVP pojawia się Żyżyński. Posunięcia sztabu PiS są o tyle zaskakujące, że Wiplera i Żyżyńskiego gospodarczo dzieli niemal wszystko. Pierwszy jest skrajnym liberałem (był członkiem UPR), drugi ma opinię etatysty.
Czwartek.
Zyta Gilowska proponuje Jackowi Rostowskiemu debatę „w konwencji obowiązującej w dyskursie naukowym”. W PiS już nikt nie wierzył, że Gilowską będzie można wystawić w debacie. Warto było jednak „grać” samym tematem. W obliczu braku ekonomicznych ekspertów w PiS politycy tej partii mogą się chociaż nieco ogrzać w blasku Gilowskiej.