Była ministrem pracy i polityki społecznej. Była szefową kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego. "Wysokie Obcasy" nominowały ją do tytułu "Polki Roku 2009". Wykluczona z Prawa i Sprawiedliwości założyła partię Polska Jest Najważniejsza i stanęła na jej czele. Potem partię porzuciła i wśród błysków fleszy i błyskających w uśmiechu zębów tysięcy działaczy PO dołączyła do ekipy Donalda Tuska. W październikowych wyborach weszła do Sejmu z rybnickiej listy Platformy. I tu historia się kończy.
Podobno widziano ją w Sejmie. Siedziała na sali obrad i wciskała przyciski do głosowania. Potem rozmawiała z kolegami i koleżankami (tymi debiutującymi w Sejmie, bo ich nie zdążyła jeszcze zdradzić), pomachała reporterom (z nadzieją, że do niej doskoczą), przeczytała na sejmowym korytarzu gazetę (sprawdzając czy dziennikarze jeszcze o niej pamiętają) i zjadła obiad w bufecie (knując z widelcem przeciwko pierogom). Słyszano ją też w radiu. Mówiła o Kaczyńskim, Kaczyńskim i Kaczyńskim. Coś jeszcze wspomniała o Prawie i Sprawiedliwości. Sam mógłbym przysiąc, że widziałem ją w telewizji jak udzielała wywiadu. To na pewno była ona, gdyż na pasku u dołu ekranu widniała wizytówka: "Joanna Kluzik-Rostkowska. Poseł PO". No właśnie. Poseł. Nie minister, nie podsekretarz stanu, nie (wice)przewodnicząca sejmowej komisji ani nawet nie prawa ręka lewej ręki prawej nogi któregoś z doradców Donalda Tuska. Bartoszowi Arłukowiczowi za transfer z SLD dostał się resort zdrowia. Kluzik-Rostkowska może w nagrodę czytać gazety w Sejmie. Zaiste – łaska „słońca Peru” na pstrym koniu jeździ.
Czy Polska Jest Najważniejsza przekroczyłaby wyborczy próg, gdyby kapitan nie uciekła tak nagle ze statku, który wprawdzie nabierał wody, ale jeszcze nie tonął? Szczerze w to wątpię. I najwyraźniej wątpiła w to również sama zainteresowana, która przesiadła się na znacznie stabilniejszy okręt. Dla Kluzik-Rostkowskiej oferta przystąpienia do Platformy była kołem ratunkowym rzuconym potencjalnemu politycznemu topielcowi. O tym jak bardzo byłej szefowej PJN zależało na mandacie poselskim świadczy również to, że nie przeszkadzało jej błoto, którym latami obrzucała Donalda Tuska i jego współpracowników. Pamiętacie, co kiedyś mówiła? Oj ciężko się teraz w tym wszystkim połapać, wszak nasza bohaterka zmieniała polityczną twarz częściej niż piosenkarka Cher. Platforma dawnymi wypowiedziami swojej nowej członkini również się jakoś specjalnie nie przejęła, bo powitała Kluzik-Rostkowską w swoich szeregach z nie byle pompą na pamiętnej konwencji w Gdańsku. "Polityczna bomba", "nowa gwiazda PO", "transfer roku" - tak wówczas mówiono. A skończyło się na "spadochroniarstwie" w Rybniku i drugim wyniku wśród kandydatów PO - mimo pierwszego miejsca na liście. Trochę żenua.
Joanna Kluzik-Rostkowska w Sejmie się znalazła. Na jak długo? W Platformie większej roli raczej nie odegra, zwłaszcza, że jedyne powierzone jej dotąd zadanie (pogrzebanie szans PJN) już wykonała. Popularności samym tylko wypominaniem grzechów i grzeszków dawnym kolegom nie zdobędzie. A i łatki oportunistki zmieniającej polityczne barwy trzy razy w roku nie odpruje. Nie jest też wcale powiedziane, że w przyszłych wyborach Platforma znajdzie dla niej miejsce na swoich listach.
Co zrobi wtedy "polityczna bomba"? Może założy nową partię? Wydaje mi się, że nazwa "Mandat Jest Najważniejszy" nie została jeszcze zajęta.
Czy Polska Jest Najważniejsza przekroczyłaby wyborczy próg, gdyby kapitan nie uciekła tak nagle ze statku, który wprawdzie nabierał wody, ale jeszcze nie tonął? Szczerze w to wątpię. I najwyraźniej wątpiła w to również sama zainteresowana, która przesiadła się na znacznie stabilniejszy okręt. Dla Kluzik-Rostkowskiej oferta przystąpienia do Platformy była kołem ratunkowym rzuconym potencjalnemu politycznemu topielcowi. O tym jak bardzo byłej szefowej PJN zależało na mandacie poselskim świadczy również to, że nie przeszkadzało jej błoto, którym latami obrzucała Donalda Tuska i jego współpracowników. Pamiętacie, co kiedyś mówiła? Oj ciężko się teraz w tym wszystkim połapać, wszak nasza bohaterka zmieniała polityczną twarz częściej niż piosenkarka Cher. Platforma dawnymi wypowiedziami swojej nowej członkini również się jakoś specjalnie nie przejęła, bo powitała Kluzik-Rostkowską w swoich szeregach z nie byle pompą na pamiętnej konwencji w Gdańsku. "Polityczna bomba", "nowa gwiazda PO", "transfer roku" - tak wówczas mówiono. A skończyło się na "spadochroniarstwie" w Rybniku i drugim wyniku wśród kandydatów PO - mimo pierwszego miejsca na liście. Trochę żenua.
Joanna Kluzik-Rostkowska w Sejmie się znalazła. Na jak długo? W Platformie większej roli raczej nie odegra, zwłaszcza, że jedyne powierzone jej dotąd zadanie (pogrzebanie szans PJN) już wykonała. Popularności samym tylko wypominaniem grzechów i grzeszków dawnym kolegom nie zdobędzie. A i łatki oportunistki zmieniającej polityczne barwy trzy razy w roku nie odpruje. Nie jest też wcale powiedziane, że w przyszłych wyborach Platforma znajdzie dla niej miejsce na swoich listach.
Co zrobi wtedy "polityczna bomba"? Może założy nową partię? Wydaje mi się, że nazwa "Mandat Jest Najważniejszy" nie została jeszcze zajęta.