Premier musi dryblować między frakcjami w swojej partii. Zwłaszcza w takich sprawach jak in vitro, które jednoznacznie pokazują linię ideowego podziału w PO.
Z jednej strony konserwatyści pod wodzą ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, z drugiej liberałowie popierający projekt Małgorzaty Kidawy Błońskiej. Po obu stronach ważni politycy PO – Jacek Rostowski i Hanna Gronkiewicz Waltz z jednej, szef klubu PO Rafał Grupiński i Grzegorz Schetyna z drugiej.
Z wyjazdowego posiedzenia klubu PO w Jachrance w zdecydowanie lepszych nastrojach wrócili liberałowie. - Tusk walnął Gowinowi między oczy – usłyszeliśmy. Premier, podsumowując dyskusję o in vitro miał zwrócić się do Gowina tymi słowy: Jarku, chciałbym żebyś tak samo szybko reagował na prowokacyjne propozycje Jarosława Kaczyńskiego dotyczące okrągłego stołu w sprawie in vitro, jak reagujesz wobec Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz (chodziło o spór w sprawie ratyfikacji konwencji dotyczącej przemocy wobec kobiet). Minister sprawiedliwości miał w tym czasie zdenerwowany przechadzać się w tę i z powrotem po sali.
Liberałowie zacierali ręce. - Tusk jasno pokazał Gowinowi, że nie powinien wykorzystywać światopoglądowych spraw do swoich celów politycznych i budowania frakcji – twierdzi jeden z polityków z władz klubu PO.
Ale jest i druga strona medalu. Szef Platformy zdaje sobie sprawę, że dopóki koalicja ma w sejmie przewagę jedynie 3 głosów – w każdej chwili może stać się zakładnikiem jakiejś frakcji. Dlatego oprócz kija była marchewka. Tusk chwalił Gowina za pracę ministerialną i apelował o jedność w trudnych czasach, które zbliżają się wraz z kryzysem gospodarczym. Deklarował, że nie będzie dyscypliny w sprawach światopoglądowych, bo gdyby była to "sam by się wypisał z klubu".
Premier zapowiedział też obranie kierunku na dalsze reformy, choć raptem kilka tygodni temu sugerował powrót do polityki ciepłej wody w kranie. A to właśnie Gowin jest jednym z tych polityków PO, którzy otwarcie nawoływali do utrzymania kierunku reformatorskiego. - Tusk w Jachrance zrobił dwa kroki w przód i półtora do tyłu. Jak to zwykle on – podsumował jeden z moich rozmówców z PO.
Z wyjazdowego posiedzenia klubu PO w Jachrance w zdecydowanie lepszych nastrojach wrócili liberałowie. - Tusk walnął Gowinowi między oczy – usłyszeliśmy. Premier, podsumowując dyskusję o in vitro miał zwrócić się do Gowina tymi słowy: Jarku, chciałbym żebyś tak samo szybko reagował na prowokacyjne propozycje Jarosława Kaczyńskiego dotyczące okrągłego stołu w sprawie in vitro, jak reagujesz wobec Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz (chodziło o spór w sprawie ratyfikacji konwencji dotyczącej przemocy wobec kobiet). Minister sprawiedliwości miał w tym czasie zdenerwowany przechadzać się w tę i z powrotem po sali.
Liberałowie zacierali ręce. - Tusk jasno pokazał Gowinowi, że nie powinien wykorzystywać światopoglądowych spraw do swoich celów politycznych i budowania frakcji – twierdzi jeden z polityków z władz klubu PO.
Ale jest i druga strona medalu. Szef Platformy zdaje sobie sprawę, że dopóki koalicja ma w sejmie przewagę jedynie 3 głosów – w każdej chwili może stać się zakładnikiem jakiejś frakcji. Dlatego oprócz kija była marchewka. Tusk chwalił Gowina za pracę ministerialną i apelował o jedność w trudnych czasach, które zbliżają się wraz z kryzysem gospodarczym. Deklarował, że nie będzie dyscypliny w sprawach światopoglądowych, bo gdyby była to "sam by się wypisał z klubu".
Premier zapowiedział też obranie kierunku na dalsze reformy, choć raptem kilka tygodni temu sugerował powrót do polityki ciepłej wody w kranie. A to właśnie Gowin jest jednym z tych polityków PO, którzy otwarcie nawoływali do utrzymania kierunku reformatorskiego. - Tusk w Jachrance zrobił dwa kroki w przód i półtora do tyłu. Jak to zwykle on – podsumował jeden z moich rozmówców z PO.