Dożyliśmy czasów, gdy policja zamiast strzec interesów obywateli, dba o zyski wielkich korporacji. I to dosłownie. W Londynie w przededniu igrzysk olimpijskich na ulicach pojawiły się setki funkcjonariuszy, których jedynym zadaniem jest pilnowanie, by na olimpiadzie zarabiali wyłącznie oficjalni sponsorzy.
Policjanci kontrolują firmy, by upewnić się, że te nie próbują „nielegalnie” zarobić na olimpiadzie. A wszystko po to, by grube miliony wydane przez korporacje sponsorujące igrzyska zwróciły się oficjalnym sponsorom imprezy z nawiązką. Firmom, które nie dorzuciły się do igrzysk, zabroniono używania w reklamach takich słów jak „złoto”, „srebro”, „brąz”, „sponsor” czy nawet „lato”/„letnia” (sic!). Właścicieli restauracji pouczono, że nazwy ich potraw nie mogą w żaden sposób sugerować jakiegokolwiek związku z igrzyskami. Zabroniono także sprzedaży… frytek, by zabezpieczyć interes oficjalnego sponsora - sieci McDonald’s. Złamanie tego zakazu może skończyć się karą w wysokości 20 tysięcy funtów.
By stworzyć „korporacyjną armię” w Wielkiej Brytanii zmieniono prawo. Teraz wszyscy podatnicy zrzucają się na pensje dla policjantów, których jedynym zadaniem jest ochrona interesów korporacji. Kuriozalne? Tak, ale na tym nie koniec. W czasie gdy setki funkcjonariuszy przeczesują prywatne firmy w poszukiwaniu „nielegalnych” reklam, z urlopów ściąga się policjantów i żołnierzy, bo brakuje rąk do pracy przy ochronie samej olimpiady.
Olimpiada 2012 to koniec pewnej epoki. Igrzyska w Londynie pokazują bardzo dobitnie, że wielkie sportowe imprezy organizują wielkie międzynarodowe korporacje dla… wielkich międzynarodowych korporacji. A kibicom pozostaje kupować frytki. Oczywiście w McDonald’s.
By stworzyć „korporacyjną armię” w Wielkiej Brytanii zmieniono prawo. Teraz wszyscy podatnicy zrzucają się na pensje dla policjantów, których jedynym zadaniem jest ochrona interesów korporacji. Kuriozalne? Tak, ale na tym nie koniec. W czasie gdy setki funkcjonariuszy przeczesują prywatne firmy w poszukiwaniu „nielegalnych” reklam, z urlopów ściąga się policjantów i żołnierzy, bo brakuje rąk do pracy przy ochronie samej olimpiady.
Olimpiada 2012 to koniec pewnej epoki. Igrzyska w Londynie pokazują bardzo dobitnie, że wielkie sportowe imprezy organizują wielkie międzynarodowe korporacje dla… wielkich międzynarodowych korporacji. A kibicom pozostaje kupować frytki. Oczywiście w McDonald’s.