Komiksowe dziewczyńskie fantasy – kto dekadę, dwie temu podejrzewał, że powstaną takie podgatunki?
Pozwolicie, że końcówkę roku urządzę sobie komiksową. Dostałem właśnie spore wiaderko nowości z ostatnich miesięcy i czytam z dużym zapałem. Nie mogę obiecać, że już do końca roku nie opiszę żadnej książki, ale komiksów z pewnością będzie więcej. Zaczniemy od wspominanego już drugiego nowego tomu rozgrywającego się w świecie Thorgala. Ten wymyślony ćwierć wieku temu przez międzynarodowy duet Jeana Van Hamme'a i Grzegorza Rosińskiego bohater jest jednym z najlepiej rozpoznawalnych komiksowych marek w Europie - doczekał się już ponad trzydziestu albumów serii podstawowej i dwóch spin-offów. O pierwszym „Kriss De Valnor” pisałem kilka dni temu, dziś czas na drugi - „Louve”. To imię małej córki Thorgala, która świetnie porozumiewa się ze zwierzętami, a dzielna jest jak tata. W pierwszym albumie jej przygód dziewczynka została magicznie podzielona na dwie – jedna reprezentuje dziką część jej natury, a druga tę cywilizowaną. We właśnie wydanym drugim śledzimy więc równocześnie przygody aż trzech bohaterek – dwóch Louve i jeszcze ich matki Aaricii. Do tego bogowie Asgardu i ich intrygi, podli ludzie i ich intrygi oraz dzikie krainy i mieszkające tam bestie. Na tych czterdziestu sześciu planszach dzieje się naprawdę sporo i mimo iż, w tworzeniu tego albumu nie brali już udziału ani Van Hamme ani Rosiński, to trzeba przyznać, że ich następcy potrafią odnaleźć się w świecie i klimacie opowieści o Thorgalu. Przeczytany jakiś czas temu pierwszy album „Louve” trochę mnie rozczarował - pomysł podziału dziewczynki na dwie osoby wydawał mi się słaby i mało perspektywiczny. W efekcie nie spodziewałem się po drugim albumie i całej tej serii wiele dobrego. Tymczasem Yann wiedział co robi, rozwinął ten wątek w sposób sensowny, niebanalny i całkowicie odmienił moją ocenę „Louve”. Bardzo dobrze sprawdza się również Roman Surżenko – widać słowiańscy rysownicy to dobry patent na świat Thorgala. Oto więc mała dziewczynka z łukiem (czy raczej małe dziewczynki z łukami) i ich samotna matka – przygodowe fantasy jakiego nie znacie. Do tej pory bohaterami takich historii byli albo mniej lub bardziej sensowni herosi, a jeżeli już panie to w rodzaju Xeny czy Czerwonej Sonii, wydekoltowanych wojowniczek, które brały sobie co (i kogo) chciały. Tymczasem teraz można, a może nawet już trzeba subtelniej. Poczytajcie. Albo kupcie swoim pociechom – niech one czytają.
A propos pociech. Ostatnio tu wśród wprostowych blogów zadebiutował taki jeden pod tytułem „Nastolatka czyta”. Jego autorka nie bez przyczyny nosi to samo, co ja nazwisko. To Maja, moja dwunastoletnia córka, która czyta faktycznie mnóstwo, acz zupełnie inne rzeczy, a nawet jeśli to samo co ja, to z zupełnie innej perspektywy. I coraz ciekawiej potrafi o tym opowiadać. To i polecam jej blog w ramach ojcowskiej dumy skrzyżowanej z nepotyzmem.
„Thorgal/Louve 2 – Dłoń boga Tyra” Roman Surżenko, Yann; Egmont Polska, 2012
A propos pociech. Ostatnio tu wśród wprostowych blogów zadebiutował taki jeden pod tytułem „Nastolatka czyta”. Jego autorka nie bez przyczyny nosi to samo, co ja nazwisko. To Maja, moja dwunastoletnia córka, która czyta faktycznie mnóstwo, acz zupełnie inne rzeczy, a nawet jeśli to samo co ja, to z zupełnie innej perspektywy. I coraz ciekawiej potrafi o tym opowiadać. To i polecam jej blog w ramach ojcowskiej dumy skrzyżowanej z nepotyzmem.
„Thorgal/Louve 2 – Dłoń boga Tyra” Roman Surżenko, Yann; Egmont Polska, 2012