Reprezentacja Polski gra z roku na rok coraz gorzej – to oczywiście efekt coraz słabszej polskiej ligi. Jednak to Roberta Lewandowskiego, który jest największą gwiazdą naszej kadry, krytykuje się za dopasowywanie się poziomem do słabszych kolegów. Tymczasem dzięki reklamie, którą Polak robi nam w Bundeslidze, już wkrótce nasza drużyna narodowa może zacząć grać lepiej.
Jeszcze kilkanaście lat temu każdy poważny klub w Niemczech wysyłał swoich skautów do Polski. Ekstraklasa była dla Bundesligi źródłem piłkarzy dobrych - często wymagających tylko lekkiego doszlifowania - za przystępną cenę. Wystarczy przypomnieć takich piłkarzy jak Andrzej Juskowiak, Tomasz Wałdoch czy trochę młodszy od nich Jacek Krzynówek.
Wraz z upadkiem poziomu polskiej piłki klubowej Niemcy błyskawicznie odwrócili się od naszego rynku. Polscy piłkarze w ostatnich latach, jeżeli już gdzieś wyjeżdżali za granicę, to najczęściej obierali kierunek południowy i wschodni – Rosję i Turcję. Chlubne wyjątki w postaci Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego tej zasady nie zmieniły.
Wszystko jednak zaczyna wracać do normy - właśnie dzięki Robertowi Lewandowskiemu. Były napastnik Lecha Poznań – tak krytykowany za nieskuteczność w reprezentacji - stał się wizytówką polskiej piłki. Przez dwa sezony pokazał się Niemcom z najlepszej strony. Teraz – w trzecim roku regularnej gry w BVB – zaczął strzelać bramki również w Europie. Udowodnił, że w Polsce można kupić piłkarza za drobne - i zrobić z niego piłkarza światowej klasy, którego później można również sprzedać z zyskiem. Dlatego niemieccy skauci znowu życzliwym okiem spoglądają na polską ligę. Dowodzi tego transfer Arkadiusza Milika za ok. 2,6 mln euro, dowodzi tego również niedoszły transfer Pawła Wszołka za 1,5 mln euro.
Na zainteresowaniu polskimi piłkarzami z jednej z najsilniejszych lig świata skorzysta przede wszystkim Waldemar Fornalik. Trener polskiej reprezentacji zna się na swoim fachu, ale jednocześnie jest zbyt ułożonym człowiekiem, żeby otwarcie przyznać, że polscy ligowcy są jedynie statystami na boisku. Każdy Polak, który wyjeżdża do Niemiec, podkreśla, że różnica pomiędzy grą w T-Mobile Ekstraklasie i Bundeslidze jest ogromna. Za Odrą polscy piłkarze uczą się światowej piłki. Niektórzy z tych graczy przepadną – jak Ariel Borysiuk w drugiej lidze, jak Mateusz Klich w rezerwach Wolfsburga. Ale część z nich będzie stanowić w najbliższych latach o sile polskiej reprezentacji.
Co nam to da? Lewandowski w końcu będzie miał z kim grać i zacznie strzelać bramki w kadrze. Tę sytuację sam wypracował, niczym wytrawny rozgrywający.
Wraz z upadkiem poziomu polskiej piłki klubowej Niemcy błyskawicznie odwrócili się od naszego rynku. Polscy piłkarze w ostatnich latach, jeżeli już gdzieś wyjeżdżali za granicę, to najczęściej obierali kierunek południowy i wschodni – Rosję i Turcję. Chlubne wyjątki w postaci Łukasza Piszczka i Jakuba Błaszczykowskiego tej zasady nie zmieniły.
Wszystko jednak zaczyna wracać do normy - właśnie dzięki Robertowi Lewandowskiemu. Były napastnik Lecha Poznań – tak krytykowany za nieskuteczność w reprezentacji - stał się wizytówką polskiej piłki. Przez dwa sezony pokazał się Niemcom z najlepszej strony. Teraz – w trzecim roku regularnej gry w BVB – zaczął strzelać bramki również w Europie. Udowodnił, że w Polsce można kupić piłkarza za drobne - i zrobić z niego piłkarza światowej klasy, którego później można również sprzedać z zyskiem. Dlatego niemieccy skauci znowu życzliwym okiem spoglądają na polską ligę. Dowodzi tego transfer Arkadiusza Milika za ok. 2,6 mln euro, dowodzi tego również niedoszły transfer Pawła Wszołka za 1,5 mln euro.
Na zainteresowaniu polskimi piłkarzami z jednej z najsilniejszych lig świata skorzysta przede wszystkim Waldemar Fornalik. Trener polskiej reprezentacji zna się na swoim fachu, ale jednocześnie jest zbyt ułożonym człowiekiem, żeby otwarcie przyznać, że polscy ligowcy są jedynie statystami na boisku. Każdy Polak, który wyjeżdża do Niemiec, podkreśla, że różnica pomiędzy grą w T-Mobile Ekstraklasie i Bundeslidze jest ogromna. Za Odrą polscy piłkarze uczą się światowej piłki. Niektórzy z tych graczy przepadną – jak Ariel Borysiuk w drugiej lidze, jak Mateusz Klich w rezerwach Wolfsburga. Ale część z nich będzie stanowić w najbliższych latach o sile polskiej reprezentacji.
Co nam to da? Lewandowski w końcu będzie miał z kim grać i zacznie strzelać bramki w kadrze. Tę sytuację sam wypracował, niczym wytrawny rozgrywający.